Greta Thunberg znów wieszczy koniec planety

Greta Thunberg nie chce zarazić swoim szaleństwem mikrofonu? Foto: PAP/PA
Greta Thunberg nie chce zarazić swoim szaleństwem mikrofonu? Foto: PAP/PA
REKLAMA

Fałszywa „profetka klimatyczna” ze Szwecji przyjechała w piątek 23 czerwca do Paryża. Fałszywa, bo przypomnijmy, że według prognoz Grety Thunberg wczoraj miał podobno nastąpić klimatyczny koniec świata i zagłada całej ludzkości. Taka była jej przepowiednia sprzed 5 lat…

Co prawda, w kwietniu Greta Thunberg usunęła swój tweet sprzed pięciu lat, w którym napisała, że ludzkość ulegnie zagładzie, jeśli nie odejdzie od paliw kopalnych, do 2023 roku, ale „internet pamięta”. Zamiast jednak schować głowę ze wstydu, aktywistka pokazała się dziś w Paryżu.

REKLAMA

Około 350 „ekologów” demonstrowało w stolicy Francji na marginesie szczytu w sprawie nowego „globalnego paktu finansowego”. Razem z nimi Greta Thunberg protestowała przeciw „finansowaniu paliw kopalnych”.

Zebrali się na Place de la République w drugim dniu szczytu pod egidą prezydenta Macrona. Przygrywał im „afro-pop”, były happeningi. I znowu wieszczono koniec planety…

Paryski szczyt zgromadził czterdziestu szefów państw i rządów. Macron zapowiedział dodatkowo „spotkanie uzupełniające” w Paryżu za dwa lata, aby lepiej angażować się finansowo w „walkę z ubóstwem i globalnym ociepleniem”. Dyskutowana jest kwestia zadłużenia biednych krajów „Południa”. Mają dostać 100 miliardów dolarów, m.in. z „międzynarodowego podatku sektora morskiego”, ale tutaj nie osiągnięto konsensusu.

Organizacje takie jak Attac, Greenpeace France, CARE France i 350.org domagają się dodatkowego opodatkowania „najbardziej zanieczyszczających branż przemysłu”. Szczyt ma położyć podwaliny pod nowy globalny system finansowy do „walki ze zmianami klimatycznymi i ubóstwem”.

REKLAMA