Rosjanie zdobędą proch wystarczający do produkcji 80 mln sztuk amunicji

Amunicja.
Amunicja - zdj. ilustracyjne. (Fot. Jay Rembert/Unsplash)
REKLAMA

Objęta sankcjami chińska spółka państwowa Poly Technologies dwukrotnie w ubiegłym roku wysłała partie prochu bezdymnego do fabryki nabojów w rosyjskim mieście Barnauł – podał w piątek „New York Times”, powołując się na dane handlowe. Według dziennika, wysłany proch wystarczy do wyprodukowania co najmniej 80 mln sztuk amunicji strzeleckiej.

Jak podaje „NYT” w oparciu o dane zebrane przez ośrodek Import Genius, chińska firma wysłała koleją dwie przesyłki zawierające łącznie „dziesiątki tysięcy kilogramów” prochu bezdymnego. Fabryka w Barnaule w południowej części Syberii jest znanym producentem amunicji strzeleckiej używanej m.in. w karabinach Kałasznikowa i karabinach snajperskich i dostawcą dla rosyjskiej armii.

REKLAMA

Według wcześniejszych doniesień m.in. CNN i „Wall Street Journal”, ta sama chińska firma już wysyłała do Rosji sprzęt nawigacyjny i części do śmigłowców.

„NYT” ocenia, że nowe informacje każą postawić pytanie, czy Chiny rzeczywiście – jak twierdzi administracja USA – nie dostarczają Rosji „śmiercionośnego wsparcia” w czasie wojny przeciwko Ukrainie.

Podczas niedawnej wizyty w Pekinie sekretarz stanu USA Antony Blinken stwierdził, że nie widział informacji, by zaprzeczyć twierdzeniom władz ChRL w tej sprawie, choć dodał, że ma obawy co do wsparcia prywatnych chińskich firm dla Rosji. Zarówno Blinken, jak i inni waszyngtońscy oficjele ostrzegali, że jeśli Chiny zdecydują się na wsparcie militarne Rosji, to spotkają je „surowe konsekwencje”.

Zdaniem Aleksandra Gabujewa, eksperta ośrodka Carnegie Russia Eurasia Center, dostawy prochu stanowią „śmiercionośną pomoc”, lecz pytanie brzmi, jak wielki ma ona wpływ i jak wielka jest jej skala. Jak dodał, firma Poly Technologies dostarczała proch do zakładów w Barnaule również przed rosyjską inwazją na Ukrainę.

„Ogólnie rzecz biorąc, Chiny próbują trzymać się tych czerwonych linii. To powiedziawszy, widzimy, że są pewne kontrakty i transakcje” – ocenił Gabujew.

REKLAMA