Braun: Dlaczego nie można wysłuchiwać spokojnie takich kłamstw i insynuacji?

Poseł Konfederacji Grzegorz Braun przerwał wykład w Niemieckim Instytucie Historycznym w Warszawie.
Poseł Konfederacji Grzegorz Braun przerwał wykład w Niemieckim Instytucie Historycznym w Warszawie. / foto: PAP
REKLAMA

Z posłem Grzegorzem Braunem rozmawia red. Tomasz Sommer.

Tomasz Sommer: Pamiętają Państwo zapewne z poprzedniej okładki posła Brauna z mikrofonem – niech to będzie „pow down” do naszej dyskusji. [Do posła Brauna] napisaliśmy artykuł na podstawie Twoich wypowiedzi, żeby już się zbyt wiele nie kłopotać, czy na pewno właśnie to powiedziałeś…

REKLAMA

Grzegorz Braun: Czyli już nawet ostatnie słowo oskarżonego jest zbyteczne, bo wszystko zostało wyjaśnione. Tak czy inaczej – myślę, że kilka spraw wymaga, przy okazji, przypomnienia. Pierwsza sprawa to zmiana ustawy o IPN.

Wycofał się z niej rząd Zjednoczonej łże-Prawicy i jacyś tam specjalni emisariusze, w willi Mosadu, w państwie położonym w Palestynie, „odszczekali” ją. Rezultat jest właśnie taki, że można bezkarnie ujadać na Polaków oraz Rzeczpospolitą oraz przypisywać im już nawet nie współudział, ale po prostu sprawstwo zagłady Żydów liczonych setkami tysięcy przez rozmaitych światowej sławy profesorów i historyków. W tym wypadku „pałeczkę” (a raczej „pałę” do okładania Polaków) po Grossie przejął Grabowski.

Wszystko w perspektywie uzyskania kontroli nad ludźmi, którzy „sprowadzeni do parteru” będą, być może, bardziej skłonni wywiązać się z rozmaitych, równie dzikich oczekiwań finansowych.

To spotkanie było szczególnie skandaliczne z tego względu, że zostało zorganizowane de facto przez niemieckie Ministerstwo Edukacji, które powołało Stiftung Max Weber, a ono z kolei powołało Niemieckie Instytuty Historii w różnych miastach.

I tu wypada w stronę zachodnią. Należy zapytać, czy państwo niemieckie naprawdę tego sobie życzy, żeby tego typu prowokacje określały na przyszłość stosunki polsko-niemieckie. Czy, szanowni, trzymający władzę w Berlinie lub do niej aspirujący, chcecie, żeby Grabowski w spółce z całą tą grupą prowokatorską z Niemieckiego Instytutu Historycznego w Warszawie, nadawał ton i dyktował warunki w relacjach między naszymi państwami? Mnie się wydaje, że byłoby to bardzo szkodliwe. Trzeba jeszcze dodać, że istotny jest tu udział stołecznej post-PRL-owskiej uczelni – Uniwersytetu Warszawskiego.

Która też brała pieniądze od tego Stiftung, także rozumiem, że współpraca wre…

A dlaczego nie można wysłuchiwać spokojnie takich kłamstw i insynuacji? Ponieważ chodzi o to, że nasze dzieci i wnuki będą chodzić po tym świecie z etykietą potomków rabusiów i morderców.

I warto dodać tak „pro memoria”, że zarówno pan Gross, jak i pan Grabowski, są dużymi beneficjentami hojnych instytucji niemieckich, które od lat im płacą. Pan Gross, nawet jak już zakończył swoją przygodę akademicką w Stanach Zjednoczonych, to był przez parę dobrych lat stypendystą Berlina.

Pan Grabowski też od Niemców dostaje pieniądze. Nie jest to wszystko bez powodu – Niemcy chcą podzielić się odpowiedzialnością za to wszystko, co swego czasu zrobili na ziemiach polskich, i skoro mają tak wybitnych specjalistów, jak jeden i drugi pan G, to przy pomocy drobnej w gruncie rzeczy ilości pieniędzy robią wszystko, aby to odium zeszło z nich, a najlepiej przeszło na kogoś innego – w tym wypadku na Polaków.

No i, jeśli komuś przerywanie potoku insynuacji pod adresem martwych i żywych Polaków zdaje się niewłaściwą reakcją, to pytanie, jaka byłaby właściwa. Rząd Zjednoczonej łże-Prawicy, trzymający władzę w Rzeczpospolitej Polskiej, trzyma również wszystkie narzędzia tej władzy i najwyraźniej nie używa ich. Pokajanie się w willi Mosadu pod Jerozolimą czy Tel Awiwem tych już ładnych parę lat temu świadczy o tym, że mamy do czynienia raczej z pogłębiającą się defensywą, aniżeli wyjściem ofensywnym.

Jakie byłoby, w moim rozumieniu, wyjście ofensywne? Bardzo proste – niewymagające nawet wyjeżdżania za żadną granicę. Byłoby to odcięcie finansowania antypolonizmu z budżetu państwa polskiego. A o tym, jakie są tutaj pompy ssąco-tłoczące i kanały transferu funduszy, można by długo opowiadać.

To są państwowe uczelnie, państwowe katedry, systemy stypendialne, Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa w kradzionym pałacu, które zajmuje się produkowaniem filmów, w których polska wrażliwość historyczna jest nie tylko nie reprezentowana, ale i nie szanowana, jak w filmie „Grodno 1939” i innych „superprodukcjach”. Wystarczy odciąć finansowanie – i z dnia na dzień, jak ręką odjął, 9 na 10 tych problemów się rozwiąże.

Zdumiewającym skandalem był udział Uniwersytetu Warszawskiego w tej hucpie…

Czy zdumiewającym? Nie do końca. To jest przecież cały matecznik takich „jaczejek” rewolucyjnych. Tęczowych, zielonych…

Ale jest przecież minister Czarnek. On o tym wie. Nawet pan rektor UW to, nie wiem, czy wiesz, jakiś członek zarządu Orlenu czy tam Rady Nadzorczej. Mogliby interweniować.

I tyle to jest wszystko warte. Więc ja ze swojej strony, szanowni Państwo, sprowadzę dyskusję z gruntu grząskiego (bo tam, gdzie w grę wchodzą oceny, grunt jest grząski – dlatego mówmy o faktach), powiem tak: jest finansowanie. To finansowanie należy odciąć. Ani złotówki więcej na działalność rasistki Engelking-Boni, a te pieniądze z budżetu, które są przecież nie tylko w jakichś stypendiach, pracach czy posadach naukowych, ale i posadach pseudonaukowych – Radach Programowych czy Radach Nadzorczych rozmaitych instytucji kultury i muzealnictwa historycznego. Jak długo trwają tego typu rzeczy, tak długo Polacy sami z własnych kieszeni finansują antypolonizm.

Pan rektor Uniwersytetu Warszawskiego prof. dr hab. Alojzy Z. Nowak wygląda dosyć dziwnie. Kierował Zakładem Międzynarodowych Stosunków Gospodarczych oraz Katedrą Gospodarki Narodowej na Wydziale Zarządzania, czyli – że się tak wyrażę – specjalista od niczego.

Jednak dość doświadczony, gdyż był: przewodniczącym Rady Naukowej NBP, od czerwca 2012 do 2020 r. zasiadał w Radzie Nadzorczej PZU S.A., obecnie zasiada w Radzie Nadzorczej Jastrzębskiej Spółki Węglowej i Radzie Nadzorczej Banku Millenium. Od 22 czerwca 2020: Rada Nadzorcza Zespołu Elektrowni Pątnów-Adamów-Konin. To człowiek, który jest ewidentnie „forowany” przez Ministerstwo Skarbu Państwa, skoro go powołują.

To bezpośredni „podręczny” rządu PiS, więc jakby ktoś z rządu PiS zadzwonił do Alojzego i powiedział, że jednak popieranie takich rzeczy przez jego uniwersytet jest czymś złym, to może coś by z tym zrobił…

A skoro już nie dzwonią do tego Alojzego, to może niech go odwołają?

Na początek chociaż z tych spółek… – jak tak nimi zarządza, a nie może zarządzić u siebie, żeby nie było czegoś takiego.

Tak. Alojzy musi odejść. Dyrektor tego Instytutu Miloš Řezník, z pochodzenia Czech – tak samo. A tak na marginesie – niektórzy zdążyli się oburzyć, że ja rekomendowałem opuszczenie terytorium Rzeczypospolitej Polskiej obu tym gentlemanom. Proszę się nie oburzać! Ja po prostu nie jestem zdania, że Polska to ma być taka „karczma zajezdna” i hotel z pokojami na godziny (czy lata) do wynajęcia. Nie. Przebywanie na terytorium Polski powinno się wiązać z przestrzeganiem jakiegoś minimum savoir-vivre’u – to znaczy: nie plujemy na gospodarzy. A jeżeli ktoś chce to robić, to niech czyni to zza swojej miedzy – Pragi, Berlina albo nawet i Waszyngtonu.

REKLAMA