Ciemna strona Iwony Wieczorek. „Jest zmowa milczenia”

Iwona Wieczorek. Zdjęcie: policja.pl
Iwona Wieczorek. Zdjęcie: policja.pl
REKLAMA

W lipcu mija trzynaście lat od zaginięcia Iwony Wieczorek. Ostatnio premierę miał serial „Sprawa Iwony Wieczorek”. 3-odcinkowy dokument przypomina dotychczasowe hipotezy i możliwe scenariusze związane z zaginięciem nastolatki. Wśród osób wypowiadających się w filmie jest trójmiejski dziennikarz Marek Sterlingow. Według niego ostatnie działania policji świadczą, że jedynym dziś podejrzanym jest Paweł P. – kolega, w którego towarzystwie dziewczyna bawiła się na imprezie na jego działce, a później w sopockim Dream Clubie.

Najbardziej prawdopodobna wersja – przy założeniu, że dziewczyna nie żyje – to taka, że jej ciało zostało gdzieś zamurowane. Faktem jest, że ojciec Pawła P. miał firmę budowlaną, a policja – co zostało powiedziane w serialu – nigdy nie ustaliła, jakie budowy prowadził on w tamtym czasie.

REKLAMA

Zamurowane ciało? Raczej wątpię

Inspektor Marek Dyjasz w rozmowie z PAP.PL szeroko wypowiedział się na temat tych informacji. Według niego istniała „ciemna strona” 19-latki. „Podejrzewam, że sprawca pozbył się zwłok czy ukrył skutecznie, bo być może Iwona Wieczorek była w ciąży” – mówił. „Ktoś mógł mieć zbyt dużo do stracenia, gdyby wyszło, że ona ma z nim dziecko – może to burzyło jego życie rodzinne, biznesowe, zawodowe” – tłumaczył.

„Raczej wątpię, by ciało Iwony Wieczorek zostało zamurowane. Nie brałbym tego pod uwagę. Wcześniej czy później to by wyszło. Były przypadki, że rodzice pomagali swoim dzieciom w zacieraniu śladów. Ale jeśli Paweł P. wkręciłby ojca w tak misterny plan ukrycia zwłok, to byłoby to coś na skalę światową” – wyjaśnił Dyjasz.

„Cieszyłem się na początku, że wzięło tę sprawę Archiwum X z Krakowa, bo oni mają dobre wyniki, szczęście i policyjnego nosa. Dobrze, gdy grupy śledczych, które pracują przy ciężkiej sprawie się zmieniają, bo to daje nowe spojrzenie na materiały. Ale prawie trzy lata Archiwum X pracuje przy tej sprawie, a nadal pozostaje ona nierozwiązana. Chociaż ostatnio dość mocno zaczęto przyglądać się Pawłowi P., co skutkowało zarzutami – o posiadanie narkotyków i oszustwa VAT-owskie. Ale można było to zrobić dużo wcześniej. Razem z Markiem Siewiertem, który też pracował przy sprawie Iwony Wieczorek uważaliśmy, że trzeba dogłębnie zdiagnozować znajomych Iwony, że tutaj leży klucz do rozstrzygnięcia zagadki”. – dodał policjant.

To się nie potwierdziło

Policja na samym początku sprawy popełniła błędy?

Zbyt pobłażliwie, zbyt płytko sprawdzono krąg osób, które obracały się wokół Iwony Wieczorek. Trzeba było je wziąć pod lupę i – powiem kolokwialnie – troszeczkę „połamać” na zeznaniach, na nieścisłościach, na lukach informacyjnych. Wtedy mogłoby to spowodować pewien impuls. Dziś pewne rzeczy już okrzepły. Oni stali się ludźmi dorosłymi, inaczej na tę sprawę patrzą. Poza tym osoba, która, stoi za zbrodnią, miała czas na to, żeby te zwłoki na tyle skutecznie ukryć i na tyle ślady zatrzeć, że teraz z każdym miesiącem coraz trudniej będzie sprawę wyjaśnić.

A wątek Zatoki Sztuki w Sopocie, która na przełomie roku była przeszukiwana przez policję oraz Krystiana W. „Krystka”, „łowcy nastolatek”, który ma na koncie gwałty na nastolatkach, to osobne historie czy też się jakoś łączą ze sprawą Iwony Wieczorek? W serialu pojawia się teza, że policja chciała w ten sposób sprowokować Pawła P., licząc, że podejmie on jakieś działania.

Komuś zależało, żeby wkomponować Iwonę Wieczorek oraz Zatokę Sztuki i „Krystka” w sprawę zaginięcia i zabójstwa. Sprawa Zatoki Sztuki wyszła dzięki osobie, która poinformowała policję, że ciało Iwony Wieczorek zostało podrzucone przez sprawcę lub sprawców w miejscu, gdzie przed wybudowaniem Zatoki Sztuki znajdowały się ruiny. Pojawiła się też wersja, że została ona tam rozpuszczona w kwasie, a jej szczątki wysypano na brzegu morza, a jakieś pozostałości zakopano na plaży. Policja musiała to sprawdzić. Ale to się nie potwierdziło.

Ci młodzi ludzie kłamali

Nieżyjący już Janusz Szostak, który przez lata zajmował się sprawą Wieczorek i napisał na ten temat dwie książki, sugerował, że winnym jest Patryk G., były chłopak, a zarazem kuzyn Iwony Wieczorek. Z kolei oglądając serial, można odnieść wrażenie, że bardziej on idzie w winę Pawła P. Myśli pan, że zabójcą jest jedna z tych osób?

Myślę, że nie. Wiadomo, że Patryk G. kłamał w pierwszych zeznaniach. Ale cała grupa związana blisko z Iwoną Wieczorek, jej koledzy, koleżanki kłamali, nie mówili całej prawdy. Myśmy byli na to przygotowani, bo taki jest system obrony człowieka przed zarzutami, które mogą go spotkać. Ci młodzi ludzie kłamali, bo nie chcieli ponosić dodatkowych konsekwencji. Jeśli chodzi o Patryka G., to bardziej Iwona Wieczorek była zaangażowana w ten związek, bardziej ona nie mogła się pogodzić z tym, że on się od niej odseparował, niż w drugą stronę. To ona była zła, że Patryk bawił się z innymi dziewczynami i to było początkiem całego ciągu zdarzeń feralnego wieczoru. Ja bym Patryka G. jako winnego nie brał pod uwagę.

A Pawła P.?

Pamiętajmy, że te dzieciaki miały wtedy po 19 lat. Co oni wiedzieli o ukryciu, pozbyciu się ciała, żeby policja go nie odnalazła? Z tych spraw, z którymi miałem kontakt jako policjant, gdzie występowały młode osoby jako sprawcy, proszę mi wierzyć, że bardzo szybko te sprawy wychodziły. Natomiast, jeżeli była to osoba dorosła i podejmowała określone działania, proces był dużo, dużo trudniejszy.

Czyli zrobiła to osoba starsza?

Tutaj mamy przeciwnika, który przechytrzył organy ścigania, bo 13 lat minęło i w zasadzie nie wiemy, co się stało z Iwoną Wieczorek. Czy to był splot sprzyjający dla sprawcy okoliczności, że mu się wszystko udało od początku do końca zrealizować? Na pewno policja popełniła błędy i teraz to pokutuje. Bo zbyt późno podjęto działania w kierunku, że jest to przestępstwo kryminalne i należy tutaj wszelkie siły rzucić, żeby jak najwięcej śladów i dowodów zabezpieczyć w pierwszych 48 godzinach, bo one są kluczowe.

Skąd miała kopertę?

Jakimi motywami mógł kierować się zabójca oprócz przestępstwa na tle seksualnym? A może sama Iwona Wieczorek skrywała jakąś tajemnicę?

Jest zmowa milczenia, jeżeli chodzi o Iwonę Wieczorek. Tak już jest, że w kręgu znajomych i rodziny każdy wybiela bliską sobie osobę. Nie chcemy jej robić złej opinii i przedstawiamy ją zazwyczaj dobrze. Dopiero później śledczy odkrywają, że były też ciemne, mroczne strony danej osoby. A to trwa. Gdyby wcześniej było wiadomo o pewnych rzeczach, wiele spraw zostałoby wyjaśnionych dużo wcześniej. Ale niestety taka jest metodologia obrony przed organami ścigania zwykłych ludzi, którzy nie chcą szkalować i pokazywać w złym świetle ofiary.

Jaka była ciemna strona Iwony Wieczorek?

To była młoda dziewczyna, rozrywkowa, chciała się bawić. W różne relacje się wiązała. W jej mieszkaniu znaleziono kopertę ze sporą sumą pieniędzy. Pytanie skąd ona to miała?

Być może była w ciąży

Miała sponsora?

Są ciemne strony jej życia, o których policjanci się dopiero później dowiedzieli. Ludzie nie chcieli o tym mówić, bo sprawa nabrała dużej medialności. Ludzie się po prostu boją, na zasadzie: po co mam być kojarzony z tą sprawą, lepiej nic nie będę mówił. Czyli krąg znajomych Iwony Wieczorek jest dużo większy. Ona miała jakąś tajemnicę. Chciała się nią podzielić z babcią, z którą miała bardzo dobre relacje. Tydzień przed zniknięciem, zapowiedziała, że chce jej coś ważnego powiedzieć przy kolejnej wizycie. Nigdy nie dowiedzieliśmy się, o co chodziło. Tutaj mogą być różne wersje.

A jaka jest pana?

Podejrzewam, że sprawca pozbył się zwłok czy ukrył skutecznie, bo być może Iwona Wieczorek była w ciąży. W momencie, gdyby zwłoki zostały odnalezione, sekcja zwłok by to wykazała, a my szukalibyśmy wtedy sprawcy wśród znajomych albo kogoś, z kim ona miała specjalne relacje. To jest moja wersja, ale nie podparta na razie niczym, bo nie mamy zwłok. Ale mam w głowie teorię, że ktoś mógł mieć zbyt dużo do stracenia, gdyby wyszło, że ona ma z nim dziecko – może to burzyło jego życie rodzinne, biznesowe, zawodowe. Mogło dojść do kłótni, poniosły go emocje i tyle. Może uderzyła głową o kant chodnika lub stało się to w czyimś domu.

*Marek Dyjasz, były naczelnik Wydziału Kryminalnego Komendy Głównej Policji, wykładowca na Uniwersytecie WSB Merito w Opolu.

REKLAMA