„Romeo i Julia w stylu wołyńskim”. Warzecha: „Romeo będzie gonił Julię z widłami? Z tasakiem?” [VIDEO]

Łukasz Warzecha/Fot. screen YouTube/Łukasz Warzecha
Łukasz Warzecha/Fot. screen YouTube/Łukasz Warzecha
REKLAMA

W najnowszym wideoblogu Łukasz Warzecha komentuje przygotowania oraz wypowiedzi dotyczące 80. rocznicy Krwawej Niedzieli, czyli apogeum Rzezi Wołyńskiej. W jednym z wątków odniósł się do kontrowersyjnej postaci, niejakiej pani Karoliny, o której wiadomo prawie nic, a której nowo utworzone stowarzyszenie jest promowane w mediach.

– Co mam na myśli, kiedy mówię o rozmydlaniu tej rocznicy, poza takimi obłymi wypowiedziami (…)? Nagle objawiło się, przede wszystkim w Radiu WNET, które wydaje się jakoś bardzo mocno to przedsięwzięcie promować, objawiło się jakieś stowarzyszenie ukraińsko-polskiego porozumienia prowadzone przez panią Karolinę Adamiec czy Karolinę Romanowską – właściwie nie wiadomo, jak ta pani się nazywa – czy Romanowska-Adamiec. A nie wiadomo dlatego, że ta pani (…) nie istnieje – w sensie prowadzenia jakiejkolwiek działalności publicznej, tej osoby nie ma. To znaczy nie było jej do tej pory – wskazał Warzecha.

REKLAMA

– Nie wiadomo, kto to jest. Jakaś Polka z Londynu, tutaj nawiązuję już do tego, jak przedstawiana jest, jako bohaterka filmu „Sad dziadka”, który to film właśnie będzie nadany bardzo późno, po 22.00, w Telewizji Polskiej 11 lipca – dodał.

– Mam wrażenie, że mamy tutaj do czynienia z jakąś na chybcika organizowaną akcją, która ma właśnie przekierować ewentualne emocje na rzecz takiego rozmydlenia polsko-ukraińskiego porozumienia – ocenił.

– Po pierwsze, zacząłem szukać tej pani Adamiec (…) po prostu przez wyszukiwarkę i jej się nie da znaleźć. Nie wiem, co ta pani wcześniej robiła, natomiast jeżeli ktoś prowadzi działalność publiczną, to na ogół jest tak, że daje się znaleźć jakieś ślady po tej działalności publicznej. Tutaj nie daje się znaleźć żadnego śladu – podkreślił.

Stowarzyszenie Pojednanie Polsko-Ukraińskie

– To stowarzyszenie nie ma nawet swojej strony internetowej. Ma jakąś jedną stronę do kontaktu i zostało założone, uwaga, 16 maja tego roku – zauważył publicysta.

– Stowarzyszenie nie jest wpisane do KRS, ale już osiem dni po założeniu tego stowarzyszenia pani Karolina była po raz pierwszy gościem Radia WNET. Już wtedy ją pytano o stowarzyszenie, o jej plany, no i film właśnie, „Sad dziadka” – dodał.

– Trzy dni temu była gościem Radia WNET po raz drugi, więc ja mam takie pytanie do Krzysztofa Skowrońskiego. Krzysztofie, o co tutaj chodzi? Dlaczego nagle w tak krótkim czasie wyciągasz osobę, która kompletnie jest nieznana, nie wiadomo, kto to jest, dopiero co założyła jakieś stowarzyszenie, wzięła się gdzieś z sufitu i lansujesz ją uparcie tak, jakby była najbardziej reprezentatywna dla odczuć Polaków, dla Rodzin Wołyńskich. No przecież masz inne osoby do dyspozycji – zwrócił się do dziennikarza Radia WNET.

– Muszę powiedzieć, że część tej rozmowy, czyli tego, co usłyszałem, była zadziwiająca – wskazał Warzecha. Publicysta zamieścił fragment rozmowy z Radia WNET w swoim materiale.

Romeo i Julia w stylu wołyńskim

– Już 3 lipca zbieramy się wszyscy razem, Polacy i Ukraińcy, na Wołyniu, żeby rozmawiać – mówi w nim pani Karolina.

– Rozmawiać o tym najtrudniejszym momencie historii w relacjach polsko-ukraińskich – wtrąca Krzysztof Skowroński.

– Tak, dokładnie. Ale też, żeby być razem, żeby poznawać siebie, żeby nawiązać po prostu dialog – dodaje kobieta.

Wymienia też inicjatywy organizowane w ramach obchodów 80. rocznicy makabrycznego ludobójstwa ukraińskich nacjonalistów na Polakach. Kobieta robi to z kamienną twarzą.

– Te warsztaty będą kulturalne, bo będzie i polsko-ukraiński teatr, i przedstawienie Romeo i Julia w stylu wołyńskim, czyli jeden dziadek był z AK, drugi z UPA i tutaj w tym wszystkim wpleciona historia miłosna. Będzie także wybijanie rytmu pojednania na bębnach, mamy zamiar wybijać tutaj ten rytm 24 godziny co najmniej, zobaczymy, jak nam to wyjdzie. Będziemy także sadzić drzewo, drzewo pojednania, dąb, wspólnie razem. Będziemy wspólnie gotować, będziemy wspólnie sprzątać cmentarze polskie i ukraińskie, będą też zajęcia terapeutyczne – wylicza. Dalej mówi też, że większość Ukraińców nie wie, co wydarzyło się na Wołyniu.

– A zatem wiemy już, że z okazji rocznicy Krwawej Niedzieli – przypomnę: zaatakowania przez Ukraińców 99 polskich miejscowości i zamordowania tysięcy Polaków, tylko dlatego, że byli Polakami – warsztaty, których – jak rozumiem – współorganizatorem jest to nowo zawiązane stowarzyszenie pani Karoliny, zrealizują, uwaga, przedstawienie Romeo i Julia w stylu wołyńskim – wskazał Warzecha.

– Zastanawiam się, co to jest Romeo i Julia w stylu wołyńskim. Znaczy Romeo będzie gonił Julię z widłami? Z tasakiem? Czy Kapuleti będą Montekich przybijali do drzwi drewnianych gwoździami? – ironizował publicysta.

– Bardzo mnie też zainteresowało to przedsięwzięcie: bicie w bębny porozumienia – tak to chyba zostało ujęte – przez 24 godziny. Krzysztofie – zwracam się do Krzysztofa Skowrońskiego – czy ty słyszysz w ogóle, masz świadomość, o czym ta pani mówi? Dlaczego nie reagujesz na te kompletne, przerażające brednie, które ona wygaduje w kontekście mordu wołyńskiego? – kierował pytania do Skowrońskiego.

Na Twitterze pojawiło się także nagranie z sadzenia „Dębów Pojednania” oraz zdjęcie z „wysprzątania i odmalowania kapliczki”. Internauci jednak nie podzielają entuzjazmu pani Karoliny i wprost piszą, że jest to zwykła hucpa.

REKLAMA