Upamiętnienie Wołynia. Prezydencka wersja osobno na kraj i zagranicę

Prezydent Polski Andrzej Duda i prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski w katedrze śś. Apostołów Piotra i Pawła w Łucku.
Prezydent Polski Andrzej Duda i prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski w katedrze śś. Apostołów Piotra i Pawła w Łucku. / foto: PAP
REKLAMA

W Łucku na Wołyniu, w rocznicę Krwawej Niedzieli, miała miejsce Msza św. z udziałem m.in. prezydentów Polski i Ukrainy, Andrzeja Dudy i Wołodymyra Zełenskiego. Na mszy w intencji ofiar zbrodni byli obecni także przedstawiciele Wszechukraińskiej Rady Kościołów.

80 lat temu, 11 i 12 lipca 1943 roku, Ukraińska Powstańcza Armia (UPA) dokonała skoordynowanego ataku na około 150 miejscowości zamieszkałych przez Polaków w powiatach włodzimierskim, horochowskim, kowelskim i łuckim dawnego województwa wołyńskiego. Wykorzystano fakt gromadzenia się w niedzielę 11 lipca ludzi w kościołach. W wyniku rzezi zginęło około 100 tys. Polaków.

REKLAMA

Wspólny udział prezydentów w mszy jest z pewnością dobrym krokiem w kierunku prawdy historycznej i przywrócenia pamięci o zbrodni, która zatruła na lata nasze relacje. Sprawę komplikuje jednak sytuacja wojny, a także to, że do historycznej „pamięci Ukrainy” wpisano całkowicie pozytywną obecność UPA, Szuchewycza, czy Bandery.

Warszawa nie potrafi zająć stanowiska, które oparłoby wspólne relacje na prawdzie historycznej i wymagało od Kijowa tej prawdy uznanie. Obecność prezydenta w Łucku także, niestety, wygląda na pewne „teatrum”.

Na koncie Twittera Andrzeja Dudy pojawiły się wpisy po polsku i po angielsku, których adresatem jest bardziej zagranica. „Wersja polska” nie pozostawia wątpliwości: „razem z Prezydentem @ZelenskyyUa oddaliśmy hołd pomordowanym Polakom” – pisze Andrzej Duda.

Po angielsku pojawi się trochę inny tekst, akcentujący „końcowe konsultacje przed rozpoczynającym się za dwa dni szczytem NATO w Wilnie” i „skuteczne wsparcie Ukrainy w dążeniu do członkostwa w Sojuszu”.

W sprawie Wołynia jest jedynie o „złożeniu świadectwa przyjaźni w obliczu trudnej historii”. Dość anonimowo i zapewne żadna zagraniczna agencja tym się nie zainteresuje, a nawet nie zrozumieją o co chodzi. Wersja dla „tubylców” znad Wisły i „dyplomatyczny unik” dla zagranicy?

REKLAMA