Warzecha: Jaka będzie ta Ukraina budowana na fundamencie nacjonalistycznym? [VIDEO]

Łukasz Warzecha/Fot. screen YouTube/Łukasz Warzecha
Łukasz Warzecha/Fot. screen YouTube/Łukasz Warzecha
REKLAMA

– To był facet, który bił własną żonę. To była odrażająca i też miałka intelektualnie postać – mówi o Stepanie Banderze redaktor Łukasz Warzecha, komentując wspólny wywiad, którego Wołodymyr Wiatrowycz, były szef ukraińskiego IPN i prof. Grzegorz Motyka, pracownik Zakładu Badań nad Historią i Pamięcią Europy Wschodniej PAN udzielili Onetowi.

– Moim zdaniem to była wojna, wojna dwóch podziemnych armii, Ukraińskiej Powstańczej Armii i polskiej Armii Krajowej, czasami zmieniała się ona w wojnę chłopską. Polacy uważali, że walczą o swoje wschodnie tereny, Ukraińcy uważali, że walczą o swoje zachodnie tereny. – Tak o Rzezi Wołyńskiej mówił w wywiadzie dla Onetu Wołodymyr Wiatrowycz.

REKLAMA

Ukraiński historyk dodał, że trzeba pamiętać, iż „nie da się oddzielić wojny od zbrodni wojennych”. – Uważam, że zabójstwa ludności cywilnej, które miały miejsce zarówno ze strony ukraińskiego podziemia, jak i polskiego są zbrodnią Szczyt tego konfliktu przypada na 1943, 1944 rok. Wtedy każda ze stron zdała sobie sprawę, że Niemcy przegrywają i najważniejsze pytanie było, do kogo będą należały te tereny, czy do Polski, tak jak to było do 1939 r., czy do niepodległej Ukrainy, która powstanie dzięki UPA. Każda ze stron uważała, że obecność na Wołyniu i Galicji innej narodowości może być zagrożeniem i dlatego chciała wypędzić tę ludność – stwierdził.

Na uwagę, że Ukraińcy „mordowali”, a nie „wypędzali”, Wiatrowycz stwierdza, że „to była wojna między partyzantkami, między UPA a AK, wojna spowodowana narzuceniem przez Polskę władzy na tych terenach”.

W wywiadzie dr Wiatrowycz stwierdza, że nie ma dowodów na to, by za czystki przeprowadzane przez ukraińskich chłopów, odpowiadało OUN-UPA.

– Nie ma dowodów na to, że decyzję o czystce podjęto na najwyższym szczeblu UON—UPA. Zgadzam się absolutnie, że miały miejsce czystki etniczne, ale miały one miejsce z obu stron. I żeby zrozumieć to, co się tam wydarzyło w 1943 r., musimy rozszerzyć kontekst i powiedzieć także o wojnie chłopskiej, której powodem była społeczna polityka państwa polskiego przed 1939 r. Proszę pamiętać, że ukraińscy chłopi nie mieli ziemi, a chcieli ją mieć –
powiedział historyk.

Wiatrowycz uważa, że „dowództwo lokalne UPA na Wołyniu podjęło decyzję o stworzeniu warunków do tego, żeby Polacy mogli uciekać z Wołynia, a nie było decyzji, żeby zabić wszystkich Polaków!”.

Warzecha: Bandera to odrażająca postać

Dr Motyka powiedział podczas rozmowy, że to, że „[generał] Załużny sfotografował się z portretem Bandery, wywołało w Polsce duże zdziwienie. Jedna z osób mocno zaangażowana w dialog polsko-ukraiński zapytała mnie, po co Załużny robi sobie zdjęcie z portretem Bandery, skoro zrobił już więcej dla wolnej Ukrainy niż on”.

– Ukraińcy mają naprawdę masę współczesnych, dzisiejszych bohaterów, nie muszą się podpierać Banderą –
stwierdził Polak.

– Dla wielu dzisiejszych bohaterów Bandera jest bohaterem. I to nie ulega wątpliwości. Dzisiejsi bohaterowie inspirują się tym, co robili bohaterowie w przeszłości. I pewnie gen. Załużny to rozumie. Rozumie też, kim się inspirują ukraińscy żołnierze. Propaganda rosyjska jeszcze tę inspirację napędza, robiąc z Bandery główny symbol walki antyrosyjskiej – stwierdził Wiatrowycz.

Dalej Wiatrowycz mówi: – Historycy mogą toczyć dyskusje na temat działalności UPA. Natomiast jej etos powstańczej walki wykorzystywany jest teraz przez Ukraińców w walce z Rosjanami. Sprzyja temu fakt, że Rosja nazywa Ukraińców banderowcami, co de facto pomaga nam w walce. Jest pewna moda na UPA, na czerwono-czarne flagi, na powiedzenie „Sława Ukrainie”, na marsz UON, który stał się oficjalnym marszem Sił Zbrojnych Ukrainy. Zapewniam wszystkich, że te symbole nie mają charakteru antypolskiego. Szanujemy UPA za jej działania antysowieckie, a nie antypolskie.

Te słowa ukraińskiego historyka skomentował znany prawicowy publicysta Łukasz Warzecha. W swoim programie na YouTubie dziennikarz mówi:

– Ja nawet jestem skłonny w jakiejś mierze się z tymi jego ostatnimi zdaniami zgodzić, ale niebezpieczeństwo wynikające z przyjęcia tej mitologii przez Ukrainę, jako tej bazowej, obowiązującej, jest jednak duże – stwierdza Warzecha.

Publicysta zauważa, że w konfuzję wprawia go sytuacja, że „Ukraina przyjmuje jako swojego bohatera narodowego i takiego fundatora tego mitu Stepana Banderę, który był po prostu dosyć odrażającym bandziorkiem”.

– To był facecik, który również po wojnie wplątał się we współpracę z różnymi wywiadami, od których po prostu wyciągał pieniądze. To był facet, który bił własną żonę. To było człowiek, który posługiwał się terrorem, jako normalnym narzędziem nie tylko w kwestii polskie, ale również w porachunkach pomiędzy swoimi. No krótko mówiąc, była to dosyć odrażająca i też miałka intelektualnie postać – stwierdza redaktor.

– I taki ktoś jest fundamentem i głównym bohaterem narodowym Ukrainy, na której ona buduje swoją mitologię? No to jest, muszę państwu powiedzieć, dosyć słaby wybór – powiedział publicysta.

Warzecha mówi także, że jego niepokój budzi to, że „to jest jednak bardzo głęboki ładunek nacjonalizmu zawarty w tej mitologii”.

– Dzisiaj ten nacjonalizm jest zwrócony przeciwko Rosjanom. Ale co będzie po tym, jak się ta wojna skończy? Jaka będzie ta Ukraina budowana na tym fundamencie nacjonalistycznym? – pyta publicysta.

REKLAMA