
Były prawicowy prezydent Brazylii Jair Bolsonaro został w tym tygodniu kolejny raz przesłuchany w siedzibie policji federalnej w Brasilii. W środę 12 lipca, zaraz po opuszczeniu gmachu policji, oświadczył, że nigdy z nikim nie rozmawiał o planach zapobieżenia dojściu do władzy jego następcy Luli, który nieznacznie wygrał z nim wybory, o co jest oskarżany.
„Nigdy nie było żądnego takiego planu” – zapewnił dziennikarzy Bolsonaro, który spędził 3 godziny w siedzibie policji federalnej (PF) w Brasilii. Było to już czwarte przesłuchanie b. prezydenta w ciągu 3 ostatnich miesięcy.
Tym razem przesłuchanie skupiło się na wypowiedzi prawicowego senatora Marcosa do Vala, który w lutym tego roku wspomniał o spotkaniu z Jairem Bolsonaro, podczas którego miała być mowa o planie powstrzymania Luiza Inacio Luli da Silvy przed objęciem urzędu prezydenta. Spotkanie takie miało mieć miejsce w grudniu, po wygranej Luli w drugiej turze w październikowych wyborach i przed jego zaprzysiężeniem zaplanowanym na styczeń. Sam Marcosa do Vala z takich wypowiedzi się później wycofał.
Lula wygrał z wynikiem 50,9 proc. wobec 49,1 proc. głosów, które padły na Bolsonaro. Zwolennicy tego ostatniego, rzeczywiście kontestowali wynik wyborów, a w Brazylii miały miejsce demonstracje.
Wydaje się jednak, że w tym przypadku chodzi raczej o zemstę lewicy na prawicowym prezydencie i zszarganie jego opinii na tyle, by nie mógł już powrócić do władzy.
W czasie przesłuchania Jair Bolsonaro potwierdził, że 8 grudnia spotkał się z senatorem i spotkanie trwało „około 20 minut”. Jednak kategorycznie zaprzeczył, aby rozmawiał o „jakiejkolwiek próbie zamachu stanu”.
5 kwietnia Jair Bolsonaro został po raz pierwszy przesłuchany w sprawie biżuterii ofiarowanej jako prezent przez Arabię Saudyjską, z której część miała trafić „nielegalnie” do Brazylii. 26 kwietnia musiał tłumaczyć się z rzekomego wspierania zamieszek z 8 stycznia w Brasilii. W maju był przesłuchany w ramach śledztwa w sprawie rzekomego fałszowania świadectw szczepień na Covid-19. Pod koniec czerwca było o „dezinformacji przed uznaniem porażki w wyborach w październiku”. Jak to mawiał sowiecki generalny prokurator Andriej Wyszynski – „dajcie mi człowieka, a paragraf się zawsze znajdzie”…