„Jestem gotowy na pojedynek w klatce, jeśli on jest” – napisał na swoim twitterowym profilu właściciel „ćwierkającego” portalu społecznościowego, Tesli (samochody elektryczne) i SpaceX (prywatna kosmonautyka) – Elon Musk. Rzucił tym samym wyzwanie szefowi Mety (tak od niedawna nazywa się firma stojąca za Facebookiem) Markowi Zuckerbergowi. Rękawica została podjęta.
Musk otrzymał od „ojca” największego portalu społecznościowego pozytywną, choć lakoniczną odpowiedź w postaci zrzutu ekranu swojego tweeta z dopiskiem: „Wyślij mi lokalizację”. Elon bez wahania zaprosił go do oktagonu (rodzaj ringu) w Las Vegas. Nie obyło się to bez drwiny z rywala: „Mam świetny ruch, który nazywam «morsem», w którym po prostu leżę na przeciwniku i nic nie robię”. Co było punktem zapalnym tej zaskakującej wymiany zdań między skonfliktowanymi ze sobą: najbogatszym człowiekiem na Ziemi oraz właścicielem majątku szacowanego na ok. 100 miliardów dolarów?
Spór między szefem Twittera a szefem Mety miał swoje korzenie w zeszłym roku. Musk zarzucił Zuckerbergowi, jakoby aplikacji WhatsApp (służącej do komunikacji tekstowej, dźwiękowej, wideo) nie można ufać, a sam Mark jest wyjątkowo stronniczy. Skorzystawszy z informacji zamieszczonych w jednym z prawicowych magazynów, oskarżył on także swojego rywala o kupno wyborów prezydenckich w 2020 roku. Na konferencji TED w 2022 r. wyraził swoją dezaprobatę dla jego działań na Facebooku, Instagramie i WhatsApp (wszystkie należą do METY), a nawet porównał go do króla Ludwika XIV.
Zuckerberg nie pozostał Muskowi dłużny. Skrytykował wrogi stosunek Muska do sztucznej inteligencji, nazywając go „nieodpowiedzialnym”. Napięcie eskalowało, czego apogeum okazała się zacytowana wyżej wymiana zdań, będąca odpowiedzią na komentarz Muska pod wpisem Mario Nawfala o planach wydania przez Metę konkurencyjnego dla Twittera portalu / aplikacji Threads: „Jestem pewien, że Ziemia nie może się doczekać czasów, kiedy będzie wyłącznie pod pantoflem Zucka, bez innych opcji. Przynajmniej będzie «rozsądnie». Martwiłem się tym przez chwilę”. Na ten wpis anonimowy użytkownik Twittera zareagował słowami: „Lepiej bądź ostrożny. Słyszałem, że on teraz ćwiczy ju-jitsu”, po których ze strony właściciela Tesli padła już oficjalna deklaracja woli walki…
Deklaracje padły, ale co dalej?
Temat został szybko podchwycony przez Dana White, prezydenta największej organizacji MMA na świecie – Ultimate Fighting Championship (UFC). Oznajmił, że chętnie podjąłby się promocji tego starcia. Już na ten moment prognozowane są zyski, jakie mogłyby z takiego eventu płynąć: były gwiazdor wspomnianego już UFC Chael Sonnen przewiduje możliwość wygenerowania przez tę inicjatywę rekordowych dochodów już z samej sprzedaży pay per view (płacisz, aby oglądać). Jego zdaniem można spodziewać się około 25 milionów chętnych, podczas gdy aktualny rekord, ustanowiony przy walce Floyda Mayweathera z Manny’m Pacquiao, wynosi „jedyne” 4,6 mln. Obaj panowie White i Sonnen są pewni potencjału, jaki skrywa w sobie ten pojedynek… mimo zapewnień społeczności MMA, iż nie mają ochoty tego oglądać.
To jednak jeszcze nie wszystko – szef UFC pokusił się o stwierdzenie, jakoby walka miliarderów mogła wiązać się nawet z miliardem dolarów zysku, a trzeba dodać, iż zapowiedziano już, że cały dochód z imprezy przeznaczony zostałby na cele charytatywne.
Umiejętności, doświadczenie i wsparcie profesjonalistów
Na przepychankach słownych najprawdopodobniej się nie skończy. Serwis „The Verge” pisze, że zweryfikował wiarygodność słów miliarderów – ich zdaniem wpis Zuckerberga nie był w tym przypadku żartem. Warto też przypomnieć, że, jak donoszą internauci, Mark ma za sobą przygody z ju-jitsu, co z pewnością może ułatwić mu przygotowania do pojedynku.
O podobnych epizodach u Muska z kolei nic nie wiadomo, jednak stan rzeczy może zmienić fakt, iż zgłosił się do niego znany zawodnik UFC Georges St-Pierre i obiecał mu pomoc w treningach przed walką: „Jestem twoim wielkim fanem i byłoby absolutnym zaszczytem pomóc ci i być twoim partnerem treningowym w wyzwaniu przeciwko Zuckerbergowi”, na co Musk odpowiedział krótko: „Ok, zróbmy to”.
Można zaryzykować stwierdzenie, iż daje to Elonowi na starcie sporą przewagę, gdyż wspomniany zawodnik cieszy się tytułem byłego mistrza UFC w wadze półśredniej i średniej oraz jednego z najlepszych zawodników MMA, jacy kiedykolwiek weszli do oktagonu. Nie sposób też pominąć tu dużo bardziej masywnej sylwetki 51-latka oraz jego deklaracji o uczestnictwie w „prawdziwych, hardkorowych walkach ulicznych” podczas dorastania w południowej Afryce. Przed szefem Mety stoi zatem ogromne wyzwanie, któremu trudno będzie sprostać.
Relacja z wydarzenia
Starcie miliarderów ma być transmitowane, bez zaskoczenia, na portalach do nich należących – na Twitterze oraz Facebooku. Z całą pewnością łatwy dostęp do show tylko spotęguje prognozowane już teraz wielomilionowe wyświetlenia oraz gigantyczny dochód z imprezy. Jeśli dojdzie do skutku, będzie to jeden z najważniejszych pojedynków freak fightowych (walk niezawodowych…) na świecie. Miejmy tylko nadzieję, że walka będzie trzymała poziom i biedny Zuckerberg nie podzieli losu dziennikarza Ziemowita Kossakowskiego podczas słynnej potyczki z lewicowym aktywistą Jasiem Kapelą…