Ostra kłótnia o media we Francji. Głos zabrała sama premier

Zdjęcie ilustracyjne. / foto: Pixabay
REKLAMA

Francuski magnat prasowy Vincent Bollore postanowił kupić gazetę „Journal du Dimanche”. Dziennikarze tego periodyku podjęli jednak strajk. Powód? Bollore jest kojarzony z prawicą i finansuje m.in. TV CNews oraz tygodnik „Valeurs Actuelles”.

Nie chcą też nowego redaktora naczelnego, którym ma zostać Geoffroya Lejeune, bo ten był poprzednio dyrektorem „Valeurs Actuelles”. Sprawa podzieliła nawet rząd i premier Borne zrugała „postępowego” ministra edukacji, który nie miał obiekcji, by wtrącać się w rynek prasowy kraju.

REKLAMA

Vincent Bolloré jest francuskim przemysłowcem, biznesmenem, właścicielem mediów i miliarderem. Jest większościowym akcjonariuszem grupy Bolloré i udziałowcem Universal Music Group, a także byłym przewodniczącym rady nadzorczej Vivendi i grupy Canal+. W kwietniu 2023 roku magazyn Forbes umieścił go na 189. miejscu na świecie i 8. we Francji z majątkiem 10 miliardów dolarów. Vincent Bolloré jest uznawany za tradycjonalistycznego katolika.

W 2000 roku zajął się mediami, reklamą i komunikacją, które stały się jednym z filarów grupy. W ciągu trzydziestu lat Vincentowi Bolloré udało się uczynić z firmy Bolloré międzynarodowy konglomerat obecny w sektorach transportu, logistyki, frachtu morskiego, mediów i komunikacji (Direct Matin, Canal+, Havas, Vivendi, instytut sondażowy CSA).

Bollore wsparł w mediach nurt konserwatywny. „Journal du Dimanche” to jego ostatni zakup. Jest właścicielem Havas Group, globalnego giganta komunikacyjnego i był też zainteresowany kupnem „Le Figaro” oraz stacji telewizyjnej M6.

Niechętna mu lewica mówi o „bolloryzacji” mediów przejętej przez Vincenta Bolloré, czyli konserwatywnego zwrotu i wymianie dziennikarzy. Niektórzy uważają, że idzie on drogą Silvio Berlusconiego czy Donalda Trumpa.

Strajk w „Journal du Dimanche” wywołał ataki na nowego właściciela gazety nie tylko ze strony lewicy. Niestety, przyłączył się do nich nawet minister edukacji Pap Ndiaye, który ściągnął na siebie gniew opozycji prawicowej i Zjednoczenia Narodowego. Ndiaye nazwał bowiem kierowane przez Bollore CNews i Europe 1 „mediami skrajnie prawicowymi”.

Tu zareagowała premier Elisabeth Borne, której wyraźnie na wojnie z mediami nie zależy. Pytana przez „JDD” o sprawę, powiedziała, że „w gestii rządu nie leży ingerowanie w zarządzanie mediami”, a „rządowi nie wolno ingerować w zarządzanie mediami, jakiekolwiek by one nie były”. Była to także pośrednia odpowiedź na list, jaki strajkujący dziennikarze JDD wysłali do Emmanuela Macrona.

Jednak nie do końca, bo odezwał się i sam prezydent, który jednak wziął ministra edukacji w obronę i stwierdził, że ten ma też prawo do „swobody ekspresji”.

REKLAMA