Starcie mocarzy polskiej geopolityki

Jacek Bartosiak oraz Bartłomiej Radziejewski.
Jacek Bartosiak oraz Bartłomiej Radziejewski. / foto: screen YouTube: HISTORIA REALNA (kolaż)
REKLAMA

Konflikty, jakie ostatnio dotknęły środowisko polskich geopolityków, niestety nie wygasają. Niedawno pisaliśmy o zarzutach stawianych najbardziej znanemu medialnie polskiemu geopolitykowi Jackowi Bartosiakowi, założycielowi i szefowi think tanku Strategy & Future, w związku z jego książką „Pacyfik i Eurazja. O wojnie”. Teraz bardzo krytyczne stanowisko w tej sprawie zajął Bartłomiej Radziejewski, prezes wpływowego think tanku (formalnie thinkzine) Nowa Konfederacja. Jeszcze stosunkowo niedawno, w latach 2020-2022 obaj panowie prowadzili wspólnie bardzo interesujący podcast pod tytułem „Starcie mocarstw”. Teraz zamiast tego mamy starcie mocarzy polskiej geopolityki.

Przypominamy, że dwaj naukowcy postawili dr. Jackowi Bartosiakowi zarzuty dotyczące ostatniego rozdziału jego wspomnianej wyżej książki.

REKLAMA

Dr Michał Piegzik stwierdził, że w podrozdziale 11.2 (Japonia 1941) „89 procent treści rozdziału pochodzi z raportu RAND”. RAND to wielki amerykański think tank, formalnie organizacja badawcza non-profit, w której pracowało w sumie kilkudziesięciu laureatów Nagrody Nobla. Dr Piegzik ponadto odniósł się do merytorycznej treści tego podrozdziału, twierdząc, że „autor popełnił: 52 błędy merytoryczne (faktograficzne) i 13 nieścisłości, które mogą wprowadzić czytelnika w błąd”.

Prof. Jarosław Centek w podobny sposób wypowiedział się na temat następnego podrozdziału tej książki, (11.3 Europa 1916): „25 procent zostało przetłumaczone, myślę, że drugie tyle jest po prostu parafrazą”.

Zarzuty te spowodowały lawinę komentarzy w internecie. Mimo że żaden z wymienionych naukowców nie użył słowa „plagiat”, to takie słowo pojawiło się już w sieci ze znakiem zapytania. Niektórzy też użyli frazy „Pan (jeszcze) doktor Bartosiak”, czy „doktora jeszcze Jacka Bartosiaka”, mając m.in. na względzie fakt, że książka powstała na podstawie pracy doktorskiej pod tytułem „Geostrategiczna sytuacja USA i Chin na Zachodnim Pacyfiku i w Eurazji a amerykańska koncepcja wojny powietrzno-morskiej”.

Tyle w kwestii przypomnienia.

Jak rozhartowała się stal

Zarzuty stawiane Bartosiakowi dwukrotnie skomentował Radziejewski, co spowodowało ripostę tego pierwszego, ale sprawa wyszła poza ramy merytorycznej dyskusji, obejmując relacje osobiste, w tym wątki finansowe.

Warto podkreślić, że obecna dyskusja pomiędzy szefami obu think tanków, jest kolejnym etapem konfliktu, który zaczął się w ubiegłym roku. Mniej więcej wtedy zakończyła się współpraca nad podcastem „Starcie mocarstw”, który podkreślał dominacyjną pozycję obu sił Nowej Konfederacji i Strategy & Future na polskim medialnym rynku geopolityki i geostrategii.

Jednym z pierwszych sygnałów rozpadającego się tandemu był artykuł autorstwa Bartłomieja Radziejewskiego z dnia 1 grudnia 2022 r. pt. „Między erozją a implozją. Bartosiak nie ma racji w sprawie przyszłości świata”. Z kolei 22 marca 2023 r. na stronie Nowej Konfederacji Radziejewski opublikował artykuł pt. „Absurd »skalowalnej wojny światowej« Bartosiaka”, w której autor napisał, że „narracja Bartosiaka o apokaliptycznym koncercie supermocarstw przypomina opowieści grozy dla znudzonych mieszczan. A przy tym potencjalne spektrum jej społecznej szkodliwości wydaje się duże”.

Artykuł formalnie dotyczył różnic w postrzeganiu rywalizacji amerykańsko-chińskiej. Szef Nowej Konfederacji, który zajmuje bardziej umiarkowane stanowisko od swego adwersarza odnośnie intensywności tego konfliktu, uznał stanowisko dr. Bartosiaka jako wkroczenie „w coś w rodzaju preludium do III wojny światowej”, używając przy tym słowa „gawęda”. Kolejnym zarzutem ma być wpisanie się w „bardzo zły trend” czasów pomieszania pojęć i języków. Jacek Bartosiak poproszony przez Bogdana Rymanowskiego (Radio ZET 7 kwietnia 2023 r.) o komentarz w tej sprawie odpowiedział, że tego artykułu „nie widział”.

11 kwietnia br. krytyczny artykuł o książce Jacka Bartosiaka pt. „Najlepsze miejsce na świecie” opublikował na stronie NK Robert Kuraszkiewicz. Już sam wstęp daje wyobrażenie o skali krytyki: „Najnowsza książka Jacka Bartosiaka to zmarnowana okazja. Nie ma w niej błyskotliwej analizy rzeczywistości globalnej. Nie znajdziemy odpowiedzi na pytanie, jak wpływa ona na przebieg wojny na Ukrainie, ani w jaki sposób Polska powinna w tej chwili dbać o swoje interesy”. W konkluzji Kuraszkiewicz pisze, że książka Bartosiaka „nie pozwala nam lepiej zrozumieć nowej geopolitycznej układanki. Nie wnosi praktycznie nic nowego do budowy lepszej polityki polskiej”.

Paradoksem jest, że mimo tak druzgoczącej krytyki, książka ta jest sprzedawana przez internetową księgarnię Nowej Konfederacji, w dodatku jest umieszczona w pozycji bestsellery (stan na 15 czerwca 2023 r.).

Nie chcę się odnosić do zasadności krytyki poglądów Jacka Bartosiaka zawartych w obu artykułach. Jedyne, co można stwierdzić, to to, że drogi obu think tanków i ich liderów rozeszły się przypuszczalnie całkowicie.

Dotychczas uważano, że ten polski decoupling dokonał się na bazie różnicy poglądów, ale ostatnie wydarzenia upoważniają do rozważenia również innych przyczyn.

Starcie mocarzy

Radziejewski zaprezentował swoje stanowisko także w sprawie zarzutów dotyczących książki Bartosiaka „Pacyfik i Eurazja. O wojnie”. To ostre stanowisko. Radziejewski napisał na swoim Twitterze 29 maja: „…szereg osób w ostatnich dniach wykazało, że cała lista fragmentów została przez /Bartosiaka – dop. red./ przepisana/przetłumaczona w jego pierwszej książce z innych źródeł, bez oznaczenia, że to cytaty. To jest widoczne czarno na białym dla każdego, kto chce patrzeć. Jak film dokumentujący kradzież (w epoce sprzed deep fake’ów).”

Następnie odnosi się do swoich osobistych odczuć: „Sprawa jest dla mnie bolesna. W przeszłości współpracowałem i przyjaźniłem się z Bartosiakiem, ceniłem i chwaliłem jego twórczość. W tym zwłaszcza tę książkę. Od pewnego momentu nasze drogi mocno się rozeszły, stałem się jego ostrym krytykiem, ale szacunek za dawną twórczość podtrzymywałem. Teraz widać, że w wielu momentach jego pierwsza książka to nie był prawdziwie jego dorobek. I są powody sądzić, że wyjdzie tego wiele więcej. Jest to porażające. Czuję się źle, bo zostałem oszukany”.

7 czerwca Radziejewski napisał w stylu, który należy uznać za ostrzejszy niż poprzedni: „Szok i niedowierzanie. 5 lat temu Jacek Bartosiak przesłał mi »rękopis« swojej książki »Rzeczpospolita między lądem a morzem« do zaopiniowania, w ramach przyjacielskiej przysługi. Wśród iluś uwag, dałem i taką, że kilka fragmentów jego nowego dzieła jest przepisanych z mojego eseju »Polska racja stanu w srebrnym wieku«. Nie sądziłem wtedy – czy może nie chciałem wierzyć – że intencjonalnie. Przestrzegłem więc Bartosiaka po koleżeńsku, ostrzegając, jak wielkie kłopoty mogłyby go spotkać, gdyby tego nie poprawił. Potem książki już nie czytałem. Na kanwie niedawnych wydarzeń tchnęło mnie, żeby zerknąć ponownie na te fragmenty. Efekt? Kolejny plagiat. … Kombinacja umysłowej bylejakości i niechlujności z totalną pogardą dla własności intelektualnej. Jak można było tego nie poprawić, mając na tacy podaną koleżeńską przestrogę? Jak można było okraść (ówczesnego) przyjaciela? Co ważniejsze: ile jeszcze jest takich fragmentów w twórczości Bartosiaka? Ile jego tez jest naprawdę jego? Czy to permanentna jego praktyka?”.

Ten długi cytat prezentuję, żeby ukazać, jak głęboki stał się konflikt pomiędzy oboma czołowymi geopolitykami i niegdysiejszymi przyjaciółmi. Nie komentuję tych zarzutów, z jednym wyjątkiem. Radziejewski jednoznacznie użył słowa „plagiat”.

Następnego dnia dr Bartosiak dał swoją odpowiedź. Stanowi ona nowy etap konfliktu, ponieważ porusza pewne aspekty współpracy pomiędzy oboma panami, a mniej koncentruje się na kwestii zarzutu naruszenia własności intelektualnej, choć i w tym przypadku Bartosiak podał, że użył przypisów:

„Nadszedł zatem czas, by ludzie się dowiedzieli, ze Twoje ataki (rzekoma niska jakość mojej analizy, rzekoma farma trolli i rzekomy plagiat) rozpoczęły się po tym, gdy odmówiłem Ci pomocy finansowej w 2022 na NK (Nowa Konfederacja – dop. red.), po tym, gdy ogłosiłeś publicznie, że NK grozi bankructwo. …Więc w zeszłym roku z tego tytułu zażądałem od Ciebie wyjaśnień, co się właściwie stało z pieniędzmi NK, że publicznie prosisz w bardzo dziwny sposób ludzi o zrzutkę na ratowanie NK. Nie uzyskałem rzetelnej odpowiedzi, podobnie jak nie uzyskała takiej odpowiedzi opinia publiczna”.

Bartosiak przedstawił się również jako osoba, która sfinansowała powstanie Nowej Konfederacji: „Wskutek Twojej uporczywej niegodziwości nadszedł także czas, by ludzie się dowiedzieli, że to dzięki moim prywatnym pieniądzom (kilkadziesiąt tysięcy złotych), które Ci dałem do swobodnej dyspozycji, NK w ogóle kiedyś powstała”.

W ripoście Radziejewski skomentował następująco tweet Bartosiaka: „Ależ stek bzdur i manipulacji. Jeśli jesteś pewien, że się z tego w sądzie wybronisz, zostaw to tak, jak jest, jeśli nie – lepiej skasuj. … Krytykuję Cię od jakiegoś czasu, bo uważam, że z b. pożytecznej, stałeś się postacią szkodliwą dla debaty”.

Dekompozycja

To starcie przypomina walkę bokserów, którzy bardziej dbają o zadawanie ciosów niż o obronę. Do części zarzutów nie można się odnieść, ponieważ obecnie są na etapie „słowo przeciw słowu”. Natomiast do niektórych można. Np. dr Piegzik wysunął 65 zarzutów odnośnie błędów i nieścisłości w podrozdziale 11.2 książki „Pacyfik i Eurazja. O wojnie”. Są to zarzuty konkretne i na nie należy udzielić odpowiedzi.

Z drugiej strony faktem jest, że opinia publiczna nie dowiedziała się więcej o przyczynach finansowej straty Nowej Konfederacji, poza dość zdawkowym komunikatem: „Nowa Konfederacja z powodu działalności na jej szkodę przez jedną z pracownic, która skutkuje stratami na ponad 500 tys. zł – stanęła przed największym kryzysem finansowym w swojej historii”, które określono jako: „wątpliwe, czy uda się je odzyskać kiedykolwiek”. W sieci już podają pytania, co się stało z tymi pieniędzmi, a nie należy wykluczyć pogłębionych pytań w tej kwestii.

REKLAMA