Karczewski o koalicji z Konfederacją: „Nigdy to ja nigdy nie mówię „nigdy”, natomiast…”

Stanisław Karczewski Źródło: PAP/Paweł Supernak
Stanisław Karczewski Źródło: PAP/Paweł Supernak
REKLAMA

Wicemarszałek Senatu Stanisław Karczewski goszcząc w Polsat News, został zapytany o ewentualną koalicję PiS-u z Konfederacją.

Konfederacja ma coraz większe poparcie w sondażach i wiele wskazuje na to, że nawet wynik 20 proc. jest w zasięgu ręki prawicowców. W sondażu IBRIS chęć głosowania na prawicową koalicję zadeklarowało 15,7 proc. respondentów, a w badaniu Social Changes – 16 proc.

REKLAMA

Konfederaci najpewniej wprowadzą do następnego Sejmu 60-70 posłów. Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że bez prawicowej koalicji nie będzie można zbudować rządu w przyszłym Sejmie.

Z tego powodu media próbują żenić Konfederację z Prawem i Sprawiedliwością. O to, czy taka koalicja miałaby szansę powstać, w Polsat News został zapytany wicemarszałek Senatu Stanisław Karczewski.

– Jak patrzę na ich program dotyczący służby zdrowia, to jest dla mnie osobiście taki papierek lakmusowy, to nie. Nigdy to ja nigdy nie mówię „nigdy”, prawda, natomiast w tej chwili, z takim programem… Najłatwiej jest koalicjantowi oddać trudne ministerstwo, Ministerstwo Zdrowia, to nie daj Boże – stwierdził polityk.

Karczewski udowodnił, że nie rozumie programu Konfederacji, mówiąc, że bon, który proponuje Konfederacja, spowodowałby, że Polacy „nie mieliby się gdzie leczyć”.

– Nawet do neurologa i kardiologa by nie mogli się zapisać, bo byłoby ich na to po prostu nie stać – dodał.

– Bardzo starannie dobieramy kandydatów, wszyscy mówią o pakcie senackim, nikt nie mówi [o działaniach PiS w kwestii Senatu] i chyba dobrze, bo my w ciszy, w spokoju dobieramy kandydatów, muszę powiedzieć, że jesteśmy bardzo zaawansowani i ja patrzę optymistycznie również na wynik wyborów do Senatu, choć Sejm jest dla nas priorytetem – mówił dalej polityk.

Niezależnie od tego, co mówią politycy PiS, wszystko wskazuje na to, że Konfederacja nie jest chętna na układanie się z nimi po wyborach:

Mentzen: Po wyborach ktoś straci wiarygodność

REKLAMA