Nowy dekret lewicowego prezydenta Brazylii Ignacio da Silvy Luli ogranicza liczbę rodzajów broni dopuszczonej do obrony osobistej z czterech do dwóch. Ponadto każdy, kto zechce kupić broń, będzie musiał „udowodnić”, że naprawdę jej potrzebuje.
W Brazylii, gdzie przemoc jest dość częstym zjawiskiem, a bandyci zdobywają broń bez pozwoleń, rzecz oznacza rozbrojenie społeczeństwa i raczej bezkarność dla napastników. Poprzedni, prawicowy prezydent Jair Bolsonaro zrobił dużo, by właśnie zwykłych obywateli uzbroić. Lewica jednak swoich pryncypiów nie zmienia.
Luiz Inacio Lula da Silva postanowił zdezawuować decyzje swojego poprzednika. W piątek 21 lipca podpisał dekret ograniczający dostęp ludności cywilnej do broni palnej. Towarzyszyła temu deklaracja, że jest to dopiero początek rozbrajania społeczeństwa i ograniczania ilości broni w kraju.
„Tylko policja i wojsko muszą być dobrze uzbrojone” – stwierdził Lula podczas przemówienia w Brasilii, gdzie podpisał dekret o „odpowiedzialnej kontroli broni”. Lula chce doprowadzić do sytuacji, w której dostęp do broni będą mieć jeszcze tylko myśliwi, strzelcy sportowi i kolekcjonerzy. Ci będą mogli posiadać do 6 sztuk broni palnej (obecnie do 30, na co zezwolił dekret Jaira Bolsonaro). Znacznie ograniczono również zezwolenia na zakup amunicji.
Nowe rozporządzenie ogranicza też godziny otwarcia strzelnic. Te nie mogą już znajdować się w odległości mniejszej niż kilometr od szkół. Stzrelnice w ostatnich latach przeżywały prawdziwy boom, bo uprawianie strzelectwa sportowego pozwalało na legalne nabycie broni. Dzięki rządom Bolsonaro ilość sztuk broni w posiadaniu osobistym Brazylijczyków wzrosła w okresie jego rządów trzykrotnie (z około 350 tys. do miliona). Przestępczość jednak nie wzrosła, a wręcz odwrotnie.
Dekret Luli przewiduje także, że za rejestr broni będzie teraz odpowiadała policja federalna, a nie wojsko, jak było do tej pory. W Brazylii popełnia się rocznie 47 508 zabójstw. Większość jednak z broni nierejestrowanej.