Zieloni Khmerzy w Szkocji

Flaga Szkocji. Zdjęcie ilustracyjne. / Foto: Pixabay
Flaga Szkocji. Zdjęcie ilustracyjne. / Foto: Pixabay
REKLAMA

Działania tzw. „aktywistów klimatycznych” zaślepionych swoją ideologią ocierają się o aberrację. Nazwa „Zielonych Khmerów” wydaje się dla nich adekwatna. I tak np. w „imię klimatu” w Szkocji wycięto 16 milionów drzew.

Zgodnie z opublikowanymi oficjalnymi danymi, na gruntach publicznych w Szkocji wycięto prawie 16 milionów drzew, aby zrobić miejsce dla… farm wiatrowych, które mają podobno ów klimat ratować. Rządząca w Szkocji partia SNP zapowiadała „zielony zwrot” i słowa dotrzymuje. Po swojemu….

REKLAMA

Opublikowane dane Komisji Leśnictwa pokazują, że od 2007 r. tylko w celu budowy farm wiatrowych wycięto ponad pięć milionów drzew, a na ich miejsce posadzono poniżej liczby 1,6 miliona drzew.

Turbiny wiatrowe to po prostu biznes i okazuje się, że nie do końca szanujący przyrodę. Szkocka Partia Narodowa (SNP) przeszła na „zieloną stronę mocy” i zaślepiona taką ideologią po prostu przyrodę niszczy. Jakoś o „wylesianiu” Szkocji jednak na lewicy nie słychać…

Mairi Gougeon, sekretarz ds. obszarów wiejskich, oszacowała, że ​​od 2000 r. na gruntach zarządzanych obecnie przez Forestry and Land Scotland (FLS) wycięto w sumie 15,7 miliona drzew, co odpowiada ilości ponad 1700 drzew dziennie. W pokaźnej części po to, by zrobić miejsce dla turbin wiatrowych.

Liam Kerr, szkocki konserwatywny deputowany, mówił o ukrywaniu tych faktów, a jego partii udało się uzyskać dane liczbowe dzięki interwencji parlamentarzystów zgodnie z ustawą o wolności informacji. Wycinka trwa nadal, a lewicowy rząd Szkocji wywiera presję na władze planistyczne, aby zezwoliły na budowę jeszcze większej liczby farm wiatrowych

Szkocja ma już turbiny, teoretycznie zdolne do generowania 8,4 GW energii elektrycznej, czyli znacznie ponad połowę łącznej mocy Wielkiej Brytanii. Rząd SNP chce dodać kolejne 8-12 GW „energii odnawialnej”.

Przeciwnicy mówią o dewastacji krajobrazu, niszczeniu dziewiczej przyrody, nie dostrzeganiu wpływu drzew na środowisko, niskim poziomie bezpieczeństwa w oparciu wyłącznie o „energię wiatrową”, czy po prostu o kosztach.

Źródło: Franciszka de Villasmundo (Media-Press.Info)

REKLAMA