Długo skrywana tajemnica wyszła na jaw. Spłonął samochód SOP ze sprzętem do podsłuchu

Limuzyna Służby Ochrony Państwa (SOP) Źródło: PAP/Darek Delmanowicz
Limuzyna Służby Ochrony Państwa (SOP) Źródło: PAP/Darek Delmanowicz
REKLAMA

Służbie Ochrony Państwa spłonęło auto specjalne ze sprzętem do podsłuchu. Do zdarzenia doszło 2 maja, ale służby długo starały się ukryć ten fakt.

I być może tajemnica nie wyszłaby na jaw, gdyby pary z ust nie puścił ktoś z bliskiego kręgu. Jakie miał w tym korzyści, by ujawnić całą sprawę, nie wiadomo, ale postanowił o wszystkim powiadomić TVN24.

REKLAMA

Z relacji anonimowego informatora wynika, że samochód SOP spłonął 2 maja na terenie kompleksu przy ul. Podchorążych w Warszawie. Tam swoją siedzibę, oprócz SOP, ma także CBŚ oraz Komenda Główna Państwowej Straży Pożarnej.

Auto było wyposażone w specjalistyczny sprzęt do podsłuchiwania i namierzania telefonów komórkowych warty około 400 tysięcy złotych. Plus wartość samochodu.

Jak w ogóle doszło do pożaru? Podobno któryś z funkcjonariuszy nieudolnie podłączył prostownik, który miał naładować sprzęt szpiegujący.

Jaka jest wersja SOP, tego nie wiadomo. Straż pożarna potwierdza jedynie, że pożar zanotowano, a w akcji gaszenia uczestniczyło osiem zastępów. Zaznaczyła jednak, że ma polecenie służbowe, aby po resztę szczegółów kierować do rzecznika SOP. Ten z kolei przekazuje, że realizowane są czynności operacyjno-rozpoznawcze w trybie niejawnym i tyle opinii publicznej musi wystarczyć.

REKLAMA