W niektórych krajach politykom wraca rozum w sprawie „klimatyzmu”

Rishi Sunak.
Rishi Sunak. / foto: PAP/EPA
REKLAMA

Sporo ryzykując, premier Zjednoczonego Królestwa Rishi Sunak obiecał działać w kwestiach klimatycznych i „globalnego ocieplenia” w sposób „pragmatyczny i proporcjonalny”. Chodzi zwłaszcza o korzystanie z energii z paliw kopalnych i zmiany w motoryzacji.

Sunak ujawnił swój „klimatosceptycyzm” 30 lipca na łamach „Sunday Telegraph”. Nie jest to rewolucyjne oświadczenie, bo wielu torysów, ale nawet labourzystowska opozycja kwestionują „zieloną politykę” ze względu na jej koszty i skutki dla ludności.

REKLAMA

Sunak zapowiada, że czuje się „odpowiedzialny” za działania na rzecz środowiska, ale ma to być robione „w sposób pragmatyczny i proporcjonalny, niekoniecznie generując nowe koszty lub zakłócając życie ludzi”.

Zwrócił uwagę na różnice między polityką energetyczną Partii Konserwatywnej, która sprawuje władzę w Wielkiej Brytanii od 13 lat, a Partią Pracy, która ma obecnie dobre wyniki sondażowe. Przypomniał, że Labour Party opowiada się za zakazem wydobycia ropy i gazu z Morza Północnego.

Dodał, że to znacznie osłabi bezpieczeństwo energetyczne kraju i „wzmocni dyktatorów, takich jak prezydent Władimir Putin”. Sunak ocenił, że oznaczałoby to także utratę 200 000 miejsc pracy i pozbawiło budżet równowartości 100 miliardów euro wpływów podatkowych.

Jednak z eko-pomysłów nie rezygnuje. W poniedziałek premier udaje się do Szkocji. Ma tam ogłosić wielki projekt „przechwytywania” dwutlenku węgla, który ma pomóc w osiągnięciu „neutralności” do 2050 roku.

„Zielona polityka” pozostaje, chociaż zmodyfikowana. Dotyczy to także samochodów. Rishi Sunak krytykuje np. Partię Pracy także za wprowadzanie stref bez aut. Dotyczy to zwłaszcza Londynu, gdzie ruch samochodowy jest już bardzo ograniczony, ze szkodą dla wielu gospodarstw domowych.

Według sondażu YouGov zeszłej wiosny, 65% Brytyjczyków twierdzi, że martwi się „konsekwencjami zmian klimatu”, ale także znaczna większość sprzeciwia się kolejnym ograniczeniom, które mogą dotknąć bezpośrednio ich samych. Partia Pracy też czyta sondaże i ostatnio trochę stopuje swoje „zielone” pomysły.

Były premier z Partii Pracy Tony Blair stwierdził w tym tygodniu realistycznie, że „to, co robimy w Wielkiej Brytanii, tak naprawdę nie ma wpływu na globalne ocieplenie” w skali świata. Niektórym wraca powoli rozum.

Źródło: Sunday Telegraph

REKLAMA