Rosja zaatakowała cele na Ukrainie oddalone o 200 metrów od granicy z Rumunią

Rafineria w Lisiczańsku po ataku Rosjan. Foto: telegram.org
Rafineria w Lisiczańsku po ataku Rosjan. Foto: telegram.org
REKLAMA

Ukraińskie obiekty portowe nad Dunajem, zaatakowane w ostatnich dniach przez rosyjskie wojska, znajdują się zaledwie 200 metrów od granicy z Rumunią. Kreml pokazuje w ten sposób, że jest gotowy do ostrzeliwania celów położonych w pobliżu państw NATO – zauważył raporcie brytyjski resort obrony.

Jest prawdopodobne, że przeprowadzone w ciągu minionych dwóch tygodni przez Rosję ataki na miasta nad Dunajem to próba zmuszenia społeczności międzynarodowej, by odstąpiła od korzystania z tamtejszych portów. Agresorzy ostrzeliwują te obiekty przy pomocy dronów kamikadze produkcji irańskiej, uznawanych przez Kreml za bardziej precyzyjną broń, niż pociski manewrujące – czytamy w komunikacie ministerstwa opublikowanym na Twitterze.

REKLAMA

W ocenie resortu rosyjskie wojska decydują się na wykorzystanie bezzałogowców również dlatego, że ich siła rażenia jest mniejsza, niż rakiet. Moskwa stara się w ten sposób uniknąć omyłkowego uderzenia w terytorium państwa NATO.

Ukraińskie władze poinformowały w środę o zniszczeniu silosu zbożowego w Izmaile. Według Prokuratury Generalnej uszkodzone zostały tam również elewatory ze zbożem, zbiorniki w portowym terminalu, portowe magazyny oraz budynki administracyjne. Minister infrastruktury Ukrainy Ołeksandr Kubrakow przekazał, że w Izmaile zniszczono niemal 40 tys. ton zboża.

Izmaił leży nad Dunajem, który wyznacza w tym miejscu naturalną granicę między Ukrainą a Rumunią. Port ten służył jako główna alternatywna trasa eksportu zboża z Ukrainy od czasu, gdy Rosja w połowie lipca ponownie wprowadziła de facto blokadę ukraińskich portów na Morzu Czarnym, wycofując się z tzw. umowy zbożowej.

(PAP)

REKLAMA