Nowe twarze Mentzena

Sławomir Mentzen.
Sławomir Mentzen. / foto: PAP
REKLAMA

Jeszcze się kampania wyborcza na dobre się nie zaczęła, a w Konfederacji zaczęła się krytyka liderów (Krzysztofa Boska i Sławomira Mentzena, dwóch współprzewodniczących) za układanie list wyborczych. Pojawili się na niej bowiem tzw. spadochroniarze, o kontrowersyjnych epizodach w przeszłości.

Najgłośniejszym spadochroniarzem został Jakub Banaś, syn Mariana Banasia, przedstawiony przez lidera Konfederacji jako przedsiębiorca, menadżer, prawnik, który w przeciwieństwie do słynnego ojca, szefa Najwyższej Izby Kontroli Mariana Banasia, „jeszcze bardziej nienawidzi PiS”.

REKLAMA

„Chciałbym, żeby na tej konferencji wybrzmiał bardzo ważny i wyraźny komunikat, który już wielokrotnie powtarzałem, ale niestety potem prasa, telewizja nie potrafiły tego prostego komunikatu zrozumieć: my nie idziemy do tych wyborów po to, żeby się z PiS-em układać. My nie chcemy żadnych targów z PiS-em, my chcemy PiS rozliczyć. Chcemy, żeby te najgorsze w historii III RP rządy się jak najszybciej zakończyły” – oświadczył Mentzen. Problem w tym, że Marian Banaś apolitycznym prezesem NIK stał się w 2019 r., gdy Jarosław Kaczyński kazał mu ustąpić ze stanowiska medialnych zarzutach pod jego adresem o problemy z wyliczeniem się z majątku. Jego syn do 2019 r. robił karierę w spółkach skarbu państwa w Polskiej Grupie Zbrojeniowej, a później w „repolonizowanym” Pekao S.A. Odszedł, gdy było wiadome, że w ramach zemsty za brak dymisji ojca zostanie zwolniony.

Od lipca 2021 r. Jakub Banaś ma zarzuty, które postawiła mu prokuratura w Białymstoku. Agenci CBA twierdzą, że na sprawę przekrętów Jakuba i jego żony trafili, badając finanse Mariana Banasia. Postawiono mu wówczas 7 zarzutów m.in. wyłudzenia z Narodowego Funduszu Rewaloryzacji Zabytków Krakowa ok. 120 tys. na renowację kamienicy oraz wyłudzenia prawie 80 tys. zł podatku VAT. „Jak wynika z zebranych dowodów, Jakub B. i Agnieszka B. posłużyli się w tym celu podrobionymi fakturami VAT na kwotę ponad 310 000 zł potwierdzającymi wykonanie robót budowlanych i szeregiem dokumentów poświadczających nieprawdę, m.in. wynagrodzenia za prace remontowe i protokół ich końcowego odbioru” – uzasadniała Prokuratura Regionalna w Białymstoku. Jakub Banaś twierdzi (i na pewno ma rację), że jego sprawa ma podtekst polityczny, niezależnie od jakości zebranych przez prokuraturę dowodów.

Pytanie, co zyskuje Konfederacja na braniu na listy syna jednego z twórców „Dobrej zmiany PiS” w Polsce Mariana Banasia? Gdzie jest powód, dla którego taki „spadochroniarz” ma dostać nr 2 w okręgu warszawskim, który – gdyby sondaże dające Konfederacji dwucyfrowy wynik potwierdziłyby się, oznacza mandat poselski? Zabawne, że z tej okazji wróciła do internetu ulotka Konfederacji z października 2019 r. domagająca się dymisji Banasia i wszczęcia przeciwko niemu kontroli karno-skarbowej…

Powrót „Taty”

Najgłośniejszy transfer zeszłego tygodnia to Przemysław Wipler (rocznik 1978), który zastąpił w Toruniu na numerze „jeden” brata Sławomira Mentzena – Tomasza. Przemek, to postać na poły legendarna w środowiskach wolnościowych. Był redaktorem „Najwyższego Czasu!”, prezesem Stowarzyszenia KoLiber i Fundacji Republikańskiej, ale także posłem i członek PiS w latach 2011-2013 r. Wipler przez media został ochrzczony „Tatą Mentzena”, to on miał skłonić go kilkanaście lat temu, aby wrócił do polityki. O tym, że to Wipler doradza nowemu liderowi Konfederacji (gdy Janusz Korwin-Mikke zmniejszył swoją aktywność polityczną kończąc 80 lat), było głośno. O jego wciąż żywych ambicjach politycznych – mniej.

Wipler prowadzi bowiem świetnie prosperującą firmę lobbingowo-piarowską FiveRand, jego wspólnikiem w niej jest Michał Krzymowski, były wieloletni dziennikarz „Newsweeka”. W marcu br. Wipler i Krzymowski zostali wyciągnięci na światło dzienne przez Adama Bielana, lidera Partii Republikańskiej, koalicjanta PiS w Zjednoczonej Prawicy.

Bielan publicznie oskarżył za afery w Narodowym Centrum Badań i Rozwoju (NCBiR) – właśnie Wiplera i Krzymowskiego. Nazwał ich „rzeźnikami z Nowogrodzkiej” (to nazwa ulicy, na której jest siedziba PiS), którzy są znani z „z czarnego PR-u i lobbingu”. „Oni mają bardzo bogate portfolio, bo z jednej strony uczestniczą w tzw. wojnach tytoniowych po stronie jednego z koncernów, z drugiej strony byli bardzo aktywni w blokowaniu ustawy o notariacie. Ich klientem jest poważna firma działająca na rynku pocztowym. Natomiast w tej sprawie myślę, że są połączeni ze wszystkimi aktorami, którzy się wyświetlają w tej aferze” – mówił Bielan. „Od kliku tygodni poprzez znajomych dziennikarzy rozpowszechniają w dużej mierze fałszywe informacje, które mają, moim zdaniem, skłonić ministerstwo funduszy do przepchnięcia środków dla tych dwóch podejrzanych firm” – podsumował Bielan.

Wipler i Krzymowski odpowiedzieli mocnym i dowcipnym listem, zapowiadając pismo przedprocesowe do Bielana, a następnie prywatny akt oskarżenia (o pomówienie z 212 kk.) i pozew cywilny. Po czterech miesiącach od ogłoszenia, że będzie bój sądowy zwróciłem się do Krzymowskiego i Wiplera z prośbą, aby poinformowali mnie, czy skierowali sprawę do sądu. Odpowiedział tylko Wipler. „Sami kształtujemy naszą strategię komunikacyjną i procesową i nie będziesz na nas wymuszał, kiedy podamy do publicznej wiadomości kwestie dotyczące postępowań wobec Adama Bielana”.

Za Wiplerem ciągnie się też sprawa w sądzie o rzekome przywłaszczenie 150 tys. zł z Fundacji Wolność i Nadzieja. Sprawa dotyczy lat 2014-2017 r. Dzięki temu procesowi wiadomo, że biznes Wiplerowi się udał – zarabia ok. 150 tys. złotych miesięcznie. Adwokatem Wiplera jest Maciej Zaborowski, stały adwokat czołowych ludzi tej władzy: ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobro, szefa Orlenu Daniela Obajtka, propagandzistów władzy: Cezarego Gmyza czy wielu, wielu innych. Wipler twierdzi, że sprawa jest kompromitacją prokuratury. Prokuratura zaś twierdzi, że Wipler wydawał pieniądze fundacji na prywatne sprawy swoje i rodziny: takie jak organizacja imprezy urodzinowej, gry na Playstation, bilety lotnicze do Rzymu dla żony. W stolicy Włoch pieniędzmi fundacji miano zapłacić za galanterię skórzaną w ekskluzywnych butikach (sprawę opisali dziennikarze Radia Zet na początku 2022 r.).

Wipler odrzuca sugestie, że jest pośrednikiem mającym połączyć Konfederację z PiS. Publicznie deklaruje, że Konfederacja nie powinna wiązać się w sojuszu z nikim ani z PiS, ani z Koalicją Obywatelską. Nagłe wrzucenie go na partyjną jedynkę zamiast brata szefa partii, który wygrał prawybory wygląda jednak słabo. Skoro prawybory miały decydować, to logiczne wydaje się, że to kolejni na listach powinni otrzymywać nominacje. W ten sposób Sławomir Mentzen przyznał pośrednio rację swoim przeciwnikom, że prawybory, które zorganizował, miały na celu wycięcie wewnątrzpartyjnej opozycji w Konfederacji.

Wipler był orędownikiem przyjęcia do Konfederacji Stanisława Tyszki. Wygryzł on popularnego Artura Dziambora. Ten na początku 2022 r. odszedł z partii Korwin i założył nową „kanapę” „Wolnościowcy”, która miała działać w ramach Konfederacji. Dobromir Sośnierz i Jakub Kulesza liczyli na utrzymanie w życiu uchwały, że posłowie Konfederacji mają „jedynki” ze swoich okręgów bez prawyborów. Dziambor nie zdecydował się na udział w prawyborach, oskarżając Mentzena i wspomagającego go (jako doradca) Wiplera o tworzenie fikcji propagandowej. Bo wybory miały wygrywać „autobusy Mentzena”. Tak było w Gdyni, gdy zastępca Dziambora próbował walczyć z Tyszką i podjechało kilka autobusów… W prawyborach Konfederacji mógł wziąć udział każdy, kto zapłacił 20 złotych wpisowego i wpisał się na listę. Dziambor opowiadał swoją rozmowę z Robertem Winnickim (byłym szefem narodowców, wycofał się niespodziewanie z polityki kilka tygodni temu, oficjalnie z powodów zdrowotnych). Rzucił mu, że zmobilizowali wszystkich narodowców z Pomorza, aby go pokonać. „Najwyżej jedną trzecią” – miał odpowiedzieć Dziamborowi ze śmiechem Winnicki.

Parę tygodni temu wyszło zaś (jak wynika ze słynnych maili z Poufnej Rozmowy, czyli wykradzionych przez hakerów maili szefa kancelarii premiera Morawieckiego) że protegowany Mentzena – Stanisław Tyszka, gdy działał w Kukiz15, to współpracował blisko z Michałem Dworczykiem. Uzgadniał z nim pozorowane ataki Kukiz15 na rząd PiS, aby utrzymać wrażenie, że to jest opozycja.

Pani od socjalu

Dwójką w okręgu siedlecko-ostrołęckim została Anna Maria Siarkowska (rocznik 1982). Towarzysko zna się dobrze z narodowcami z Konfederacji. Zaczynała w Młodzieży Wszechpolskiej, potem próbowała zostać posłem Ligi Polskich Rodzin. Do Sejmu dostała się w 2015 r. ze zbieraniny Pawła Kukiza. Tam w 2016 r. założyła Klub Republikański. We wrześniu 2017 r. ogłosiła decyzję o utworzeniu Partii Republikańskiej i przystąpiła do klubu parlamentarnego… PiS. I właśnie do Sejmu dostała się z listy PiS. Trzeba uczciwie przyznać, że jak na standardy posła z list PiS Siarkowska postawiała się parę razy władzy Kaczyńskiego.

Głosowała na przykład przeciwko powołaniu niezgodnej z Konstytucją i zdrowym rozsądkiem propagandowej komisji ds. badania wpływów rosyjskich. W 2022 r. przystąpiła do Solidarnej Polski. Nie miała jednak żadnych szans na miejsce na liście. Taką decyzję miał podjąć osobiście Jarosław Kaczyński, który nie chciał mieć krnąbrnej posłanki w kolejnym parlamencie. Siarkowska głosowała za całym wachlarzem socjalu, który rozdawał PiS od 500 plus poczynając, a na ostatniej podwyżce do 800 plus kończąc, przez 13 i 14 emeryturę. Głosowała także za podatkiem bankowym, zamykaniem gospodarki (lock downem) i… odebraniem immunitetu Grzegorzowi Braunowi, za wykonywanie obowiązków posła na Sejm.

Przyjęcie na listy takiego spadochroniarza także budzi protesty, szczególnie w okręgu, gdzie ci, którzy pracują od lat na wynik, czują się okradzeni z pewnego wydawałoby się mandatu.

Na listach Konfederacji znaleziono jeszcze paru radnych PiS: Robert Grzechnik – radny PiS z Wrocławia. W okręgu chełmskim na liście Konfederacji jest m.in. Bogusław Domański – radny krasnostawski wybrany z listy PiS. A w okręgu Przemyśl-Krosno trzecie miejsce dostał Wiesław Sowiński, radny powiatu bieszczadzkiego wybrany z listy PiS.

Biorąc pod uwagę różnice programowe między PiS a Konfederacją (socjalizm, etatyzm, kontra wolny rynek i odpowiedzialność), to tego typu transfery mogą dziwić. Tak naprawdę podsycają jednak plotki o tym, że kierownictwo Konfederacji – wbrew deklaracjom publicznym – dążyć będzie w przyszłym Sejmie do koalicji z PiS.

REKLAMA