Partido Popular? Nie, dziękuję

Przewodniczący Partido Popular Alberto Núñez Feijoo.
Przewodniczący Partido Popular Alberto Núñez Feijoo. / foto: Flickr, Junta de Andalucía, CC BY-SA 2.0
REKLAMA

Niektórzy komentatorzy zdążyli już się zachwycić wizją dojścia do władzy w Hiszpanii chadeków z Partido Popular, którzy mieli zacząć rządzić w Madrycie wraz z prawicowym VOX-em, kiedy okazało się, że „centroprawica” nie uzyskała w wyborach większości parlamentarnej. Zachwyty te były szczególnie silne wśród zwolenników PiS i Giorgii Meloni.

Jakkolwiek jestem bardzo daleki od zachwytów nad rządami Mateusza Morawieckiego i Giorgii Meloni, a już na pewno nie traktuję ich jako „przełomowe”, to w porównaniu z Partido Popular to rzeczywiście są rządy katolicko-prawicowe.

REKLAMA

Hiszpańskimi chadekami zachwycać może się jedynie ten, kto nie ma o nich pojęcia i zadowala się etykietkami typu „chadecy” czy „centroprawica”. Partido Popular nie jest odpowiednikiem PiS w Polsce i Fratelli d’Italia we Włoszech, lecz raczej Platformy Obywatelskiej i to pomimo faktu, że partię tę założyli działacze postfrankistowskiej prawicy. Założyli ją jednak nie w celu kontynuacji frankizmu, lecz widowiskowego odcięcia się od tej tradycji i doszlusowania do obozu walczącego o demokrację i prawa człowieka.

Już w 2004 roku ówczesny przewodniczący José María Aznar – którego ojciec był jeszcze ministrem za Generała Franco – tak pisał o dyskusji wokół preambuły Konstytucji dla Europy, o której dyskutowano w całej Europie: „Co do wartości, to byłem stanowczym zwolennikiem wpisania wzmianki o chrześcijaństwie do Konstytucji dla Europy. (…) Ta wzmianka o chrześcijaństwie nie oznaczałaby, że Europa stałaby się klubem chrześcijańskich narodów. To byłby absurd. Przecież jestem także zwolennikiem przyjęcia Turcji do Unii Europejskiej (…). Skoro nie chodzi o to, aby Unia Europejska stała się klubem państw chrześcijańskich, to chodzi tylko o to, abyśmy nie zaprzeczali swoim historycznym korzeniom. Nie pretenduję i nie mam zamiaru pretendować do forsowania konfesjonalizacji Unii Europejskiej. Ani ja, ani nikt inny nie kwestionujemy zasad laicyzmu Konstytucji dla Europy. (…) Kwestia religijna jest, w mojej opinii, sprawą prywatną każdej jednostki i każdy ma prawo wierzyć w co tylko chce” (J. M. Aznar, “Ocho años de gobierno. Una visión personal de España”, Barcelona 2004, s. 189-190).

Gdy Aznar pisze w swojej książce programowej o chrześcijaństwie, a robi to bardzo rzadko, to czyni to zawsze wyłącznie w znaczeniu historycznym, tradycyjnym. Nic w praktyce z tego nie wynika dla rzeczywistości politycznej, instytucji i prawa. Partido Popular nie zdecydowała się nawet na jakikolwiek protest przeciwko ekshumacji zwłok gen. Franco i Jose Antonia Primo de Rivery – „świętych” hiszpańskiej prawicy – z Doliny Poległych. Partia popiera federalną wizję Unii Europejskiej, politykę klimatyczną Fit for 55, zniesienie narodowego prawa veta, etc.

Słowem, Partido Popular w ogóle nie interesują tradycyjne tematy i problemy prawicowe czy centro-prawicowe. To co ją interesuje? Po przejrzeniu dokumentów programowych, strony internetowej stronnictwa i prasy hiszpańskiej dojdziemy do wniosku, że najpoważniejszym problemem tego ugrupowania jest nietolerancja wobec LGBT. Tylko żebyśmy się dobrze zrozumieli: nie chcę powiedzieć, że Partido Popular jest nietolerancyjna wobec mniejszości LGBT. Jest wprost przeciwnie, to homoseksualni działacze Partido Popular zmagają się z problemem nietolerancji w swoim homoseksualnym środowisku z powodu działalności w tejże partii!

Otóż w ostatnich wyborach samorządowych Partido Popular podjęła ostateczną próbę zerwania z resztkami wizerunku partii chrześcijańskiej i konserwatywnej, a także „homofobicznej”. Partia zmagała się z tym problemem, gdyż cytowany wcześniej Aznar sprzeciwił się uznaniu legalności „małżeństw” jednopłciowych. Aby zerwać z tym wizerunkiem, jego następcy rozpoczęli akcję promocji „różnorodności seksualnej”, a aby być w tym wiarygodnymi, wystawili na swoich listach wyborczych do ciał samorządowych i regionalnych całe grono aktywistów homoseksualnych. No i się zaczęło! Nie, nie chodzi o protesty katolików głosujących dotąd na Partido Popular i starszych ludzi pamiętających czasy wielkiego Generała.

Okazało się, że chadeccy homoseksualiści, kandydujący z list Partido Popular, spotkali się z falą nietolerancji, wprost nagonką w środowisku LGBT! Aktywiści chadeccy-geje w mediach i na stronach internetowych związanych ze stronnictwem narzekają, że niezwykle często spotykają się z ostracyzmem w środowisku LGBT. Są powszechnie oskarżani o członkostwo i kandydowanie z list partii „faszystowskiej”, czy „postfaszystowskiej” (zob. np. T. Morillo, “Hablan los gais y lesbianas‘discriminados’ por ser de PP, Vox y Cs: ‘Nos insultan por pensar distinto’”, na stronie internetowej elespanol.com).

W odpowiedzi, kajając się przed aktywistami homoseksualnymi, jeden z liderów partii chadeckiej w 2021 roku zapowiedział nawet, że następny premier z Partido Popular będzie gejem (Estanislao Rodríguez: “El primer presidente gay de España será del PP”, na łamach elmundo.es). Być może obecna porażka tej partii wynika z faktu, że jej obecny przewodniczący Alberto Núñez Feijóo jest heteroseksualny i, jak przystało na chrześcijańskiego demokratę, żyje w konkubinacie z kobietą, a przynajmniej z osobą „deklarującą się jako kobieta”, sądząc po imieniu (Eva Cárdenas).

Ostatnie wybory w Hiszpanii nie okazały się więc zmarnowaną szansą prawicy, gdyż jedyną prawicową partią w nich startującą był VOX. Warto zresztą zwrócić uwagę, że VOX stracił ok ¼ poparcia w stosunku do poprzednich wyborów do Kortezów. W moim przekonaniu jest to konsekwencja zawiązywania regionalnych koalicji samorządowych z Partido Popular. W koalicjach tych VOX jako mniejszy partner nie był w stanie zrealizować żadnych znaczących obietnic złożonych swoim wyborcom, co wywołało wśród nich żal i zawód. I potraktujmy to jako małe memento dla Konfederacji w Polsce, której – jako partnerowi słabszemu – w sojuszu z PiSem także nie uda się niczego zmienić, poza wywołaniem rozczarowania swojego elektoratu.

REKLAMA