Korwin-Mikke: Sprawy zasadnicze

Janusz Korwin-Mikke
Janusz Korwin-Mikke. / foto: PAP
REKLAMA

KONFEDERACJA nie ma zamiaru po wyborach wchodzić w koalicje z PO, PiS-em czy kimkolwiek – bo po prostu w tym ustroju sq***ilibyśmy się dokładnie tak samo jak ONI. Co nie oznacza, że głosowanie na nas jest bez sensu – bo za każdym razem powstanie pat wyborczy. Nie po to ludzie fatygują się do urn, by oddać na nas głos, aby akceptować, że praktyczny efekt tego będzie żaden.

Co więcej: na razie stery państwa trzyma PiS – i taka sytuacja mogłaby dać mu pretekst do zamachu stanu. Nie ukrywam, że ja bym to na ich miejscu na pewno zrobił…

REKLAMA

Są i inne opcje. „Wielka koalicja” PiS-u z PO jest mało prawdopodobna, bo za mało stołków na tyle pełnych nadziei tyłków. Dla KONFEDERACJI zresztą sytuacja wymarzona: ONI żrą się między sobą, kradną na potęgę, Polska tonie – i za dwa lata KONFEDERACJA ma absolutną większość. Jednak na celu mamy nie dobro KONFEDERACJI, lecz dobro Polski.

Jest jeszcze jedna ponura możliwość: PiS zawiera ideowy (nie „ideologiczny”!) sojusz z Lewicą, a ponieważ zabraknie im mandatów, dokooptują kogoś z PSL’2050.

I oczywiście inne fascynujące możliwości – ale najbardziej realne jest, że jedna z tych dwóch partyj przyjdzie i powie: „OK, możemy zmienić ustrój – jeżeli jest to istotnie warunek zawarcia koalicji”. Kilka razy już pisałem, co jest najważniejsze: reforma edukacji i lecznictwa oraz finanse – to oczywiste. Ale jaki jest głębszy podkład?

Za PRL-u podstawą ustroju był dogmat o rządach Klasy Robotniczej. By zmienić ustrój, należało skończyć z bredzeniem, że Klasa Robotnicza to Demiurg Historii, wytyczający drogę Postępu. Obecnie tę rolę pełni teza o przodującej roli Kobiet…

…i dlatego wszędzie, gdzie mogę, zwalczam absurdalne tezy o Równouprawnieniu – a nawet Wyższości Kobiet. Nie kieruje mną żaden mizogynizm, nie skrzywdziły mnie żadne kobiety (o co się mnie często posądza), nie mam w tym żadnego interesu osobistego. Gdyby Neo-Marxiści do walki o wprowadzenie Najlepszego Ustroju na Świecie używali jaszczurek – to pisałbym pamflety przeciwko jaszczurkom, choć bardzo te stworzonka lubię. A tu muszę zwalczać te narzucane przez Lewicę przesądy.

Na szczęście mogę twierdzić, że Historia kołem się toczy – i odwoływać do naszych Tradycyj. Argumenty są gotowe i zawsze świeże. Jest szokujące, że młodzi ludzie traktują je jako rewelacyjne odkrycie – choć 200 lat temu nikt by tego nie słuchał, bo to przecież oczywista oczywistość…

Drugi argument to walka z mitem Człowieka Pracy…

Tu sytuacja jest trudniejsza – bo tym razem jest to absolutna nowość. To znaczy: jak głupi piszę o tym od 50 lat – ale w formie popularnej, starając się dotrzeć do L**u, zapominając o przestrodze: „Nieszczęsny, kto dla ludzi głos i język trudzi”.

Należało machnąć ręką na krajowa politykę i starać się zdobyć centra intelektualne – na Zachodzie lub na Wschodzie. I chyba spróbuję to jeszcze zrobić.

Idea jest prosta: Człowiek Pracy ma swoje interesy – i dorosły człowiek jest na ogół Człowiekiem Pracy. Tyle że jest nim przez osiem godzin dziennie; przez 16 jest Człowiekiem Konsumpcji. Jest też Człowiekiem Konsumpcji do 20 roku życia – oraz na emeryturze. Jest nim na urlopie i podczas choroby. Ale nawet w pracy – gdy zamiast machać kilofem, sięga po kanapkę.

Idea niemal marxistowska: tam była sprzeczność mieczy Kapitalistą a Człowiekiem Pracy – jasna i widoczna, Kapitalista z brzuchem i cygarem – i biedny, wychudzony Człowiek Pracy. Tutaj sprzeczność jest wewnątrz człowieka. Interes Kowalskiego jako Człowieka Pracy jest sprzeczny z interesem Kowalskiego jako Konsumenta. Ten pierwszy chce możliwie drogo sprzedać produkt zrobiony możliwie tandetnie – ten drugi chce mieć tani i solidnie wykonany przedmiot lub usługę. I dlatego Konsument musi wziąć pod but Człowieka Pracy. Przecież Konsumenta jest w nas 10 razy więcej!

Niestety, Człowiek Pracy jest zazwyczaj uzbrojony w rozmaite narzędzia typu sierp i młot lub choćby obcęgi – a człowiek konsumpcji jest w garniturze lub piżamie, całkowicie rozbrojony. Ponadto Ludzie Pracy są zorganizowani w związki zawodowe – natomiast nikt nie słyszał o Związku Nosicieli Piżam czy Garniturów. Myśl zorganizowania Związku Nosicieli Butów brzmi w uszach ludzi jako ośmieszający wręcz paradoks – podczas gdy Związek Szewców brzmi naturalnie i dumnie.

By wrócić do Normalności, musimy znów wrócić do czasów, gdy człowiek pytany o to, kim jest, odpowiadał: „Miłośnikiem podróży” albo „Filatelistą”. O tym, gdzie pracuje, w ogóle się nie mówiło: „Gentleman o pieniądzach nie mówi – gentleman pieniądze ma”. Dziś na takie pytanie człowiek odpowiada „Inżynierem” albo „Tokarzem” – co dowodzi, że w sferze pojęć Lewica odniosła całkowity sukces.

I trzeba ten grunt odwojować. Przy okazji nasz Człowiek Pracy jest zupełnie czym innym niż Człowiek Pracy z teorii Karola Marxa – tym niemniej nazwa jest ta sama. Stąd znajdujemy się na kolizyjnych kursach.

REKLAMA