Sommer: Styropian w PSZOK-u Kaczyńskiego

Tomasz Sommer.
Tomasz Sommer. / foto: PAP
REKLAMA

Musiałem wywieźć dość dużą ilość styropianu pochodzącą z wymienionej izolacji dachu. Zadzwoniłem do instytucji o nazwie PSZOK, czyli Punkt Selektywnego Zbioru Odpadów, bo takie kazała w Polsce stworzyć Unia, by ludziom żyło się lepiej. Konkretnie by sami wywozili swoje śmieci, a nie jakieś tam śmieciarki będą jeździć i niszczyć Matkę Ziemię.

W PSZOK-u powiedzieli mi, że mogę styropian przywieźć. Zawiozłem więc partię odpadu… a na miejscu dowiedziałem się od dyżurującego pana, że styropian to owszem oni przyjmują, ale nie budowlany, więc mam z tym moim spadać na bambus.

REKLAMA

Przyznam, że osłupiałem, zwłaszcza, że teren PSZOK-u był naprawdę ogromny, a w dodatku stała tam wielka samochodowa waga, którą waży się samochody przed wjazdem i po zrzuceniu odpadów, by w Brukseli dokładnie wiedziano, ile śmieci codziennie Polak przywozi do PRZOK-u. Ten wspaniały pałac na śmieci miał tylko jedną wadę – jak widać, nie przyjmował ich zbyt chętnie. Nawet to rozumiem, przecież nie po to podatnik płaci miliony na taką instytucję, by ją zaśmiecać.

Nie wiedziałem, co z moim towarem zrobić. Poszukałem jednak w internecie i – ku mojemu zdziwieniu – błyskawicznie znalazłem jakiegoś człowieka, który w pobliżu zbierał zużyty styropian. Spytałem się, czy mogę przyjechać. Powiedział mi, że go nie ma, ale na pewnej uliczce na Żeraniu stoi ciężarówka z otwartą plandeką i żebym sobie do niej podjechał i wrzucił po prostu mój styropian na pakę. Tak też zrobiłem.

Jaki z tego morał? Banalny, ale aktualny. Jak państwo nam chce urządzać świat, to urządzi go jak PSZOK: za wielkie pieniądze, w maksymalnie męczący i niefunkcjonalny sposób, a w dodatku stworzone instytucje po prostu nie będą działać. Gdy jakiś problem rozwiązuje rynek – owo rozwiązanie jest zawsze tanie, szybkie i wygodne, choć czasem wygląda mniej estetycznie.

Gdy więc Jarosław Kaczyński chce pytać teraz, czy zgadzam się na wyprzedaż majątku państwowego – odpowiadam, że nie tylko zgadzam się, ale postuluję, by zrobić to natychmiast i w otwartym systemie aukcyjnym. Bo Unia Europejska i tkwiąca w niej Polska zamienia się stopniowo w system państwowych PSZOK-ów, a ja przecież urodziłem się w PRL-u i naprawdę nie chcę do realnego socjalizmu wracać. Bo zbyt dobrze wiem, co oznacza państwowa gospodarka niedoboru. A gospodarka państwowa zawsze kończy się przecież niedoborem.

REKLAMA