U nas o „wolnym grzybobraniu”, w Grecji o „wolnych plażach”

Leżaki na plaży. Zdjęcie ilustracyjne: Pixabay
Leżaki na plaży. Zdjęcie ilustracyjne: Pixabay
REKLAMA

W Grecji zyskuje na popularności ruch „wolnych plaż”. W Polsce dyskusja wyborcza skupiła się m.in. na swobodnym wchodzeniu do lasów i zbieraniu grzybów, ale w Grecji sprawa jest poważniejsza, bo „dziko prywatyzowane” plaże wywołują spory gniew tubylców.

Na plażach ustawiane są parasole, leżaki przeznaczone dla gości hoteli i pensjonatów, ale plaże pozostają publiczne. To nielegalne „okupowanie” plaż budzi gniew miejscowych, a po protestach grecka policja stara się wzmocnić kontrole.

REKLAMA

Dzieje się to pod presją mobilizacji obywateli domagających się „swobodnego dostępu” do plaż. W tym roku problem „dzikiej prywatyzacji” plaż greckich znacznie się powiększył. Na niektórych wyspach zwykli ich mieszkańcy mają spore problemy, by sobie popływać.

Stąd i protesty. Pod koniec lipca zdjęcie opublikowane w sieciach społecznościowych, przedstawiało setki mieszkańców na plaży w Paros, wymachujących transparentem z napisem „odzyskajmy plażę”. Od tego czasu wiele podobnych zdjęć i filmów pokazujących plaże przepełnione leżakami po „wygórowanych cenach”, obiega media społecznościowe.

Hasztag „wolne plaże” stał się popularnym trendem np. na Twitterze, przemianowanym na X. Ludzie nawołują się do protestów, a takie mobilizacje miały miejsce na wielu wyspach turystycznych – Mykonos, Naksos, a nawet na Krecie, czy w nadmorskich kurortach na kontynencie – na plażach Attyki.

„Chcemy, aby przestrzenie publiczne nad morzem, były wolne, dostępne, bezpłatne i czyste. Nic więcej” – napisał na X kolektyw „Active Citizens”. Zgodnie z greckim prawem, hotele, pensjonaty, restauracje, bary plażowe, muszą pozostawić wolną przestrzeń równą co najmniej 50% powierzchni plaży, która gwarantuje też dostęp do morza. W praktyce bywa różnie.

W przypadku naruszenia tego prawa, władze samorządowe powinny zgłaszać problem do Ministerstwa Finansów, które odpowiada za wydawanie zezwoleń na użytkowe wykorzystywanie plaż i może nakładać kary pieniężne za łamanie przepisów. To dość biurokratyczna struktura i Związek Miast w Grecji zwrócił się niedawno do rządu o przekazanie samorządom bezpośredniego nadzoru nad plażami.

Na razie wzmożono kontrole. W ubiegłym tygodniu po kontrolach na Cykladach, trzech kierowników firm turystycznych na Naksos zostało nawet zatrzymanych za „nielegalne” okupowanie plaż. Według telewizji publicznej Ert, niedawno aresztowano także trzech innych kierowników baru plażowego w Laganas, turystycznej plaży na wyspie Zante na Morzu Jońskim za brak zezwolenia na zainstalowanie parasoli. Kiedy „wolność” ma gwarantować biurokracja i ministerstwo problemy rodzą się same…

 

Źródło: AFP

REKLAMA