Samorządowiec z Nowoczesnej niezadowolony z miejsca na liście KO. „Zostałem bezczelnie wydymany” [VIDEO]

Marcin Gołaszewski / Foto: screen X (Twitter)
Marcin Gołaszewski / Foto: screen X (Twitter)
REKLAMA

Przewodniczący Rady Miejskiej w Łodzi i przewodniczący zarządu łódzkiego oddziału Nowoczesnej Marcin Gołaszewski nie kryje rozczarowania miejscem, jakie przypadło mu w udziale na listach Koalicji Obywatelskiej. W dosadnych słowach skomentował sprawę na antenie lokalnej telewizji.

– Zostałem bezczelnie wydymany – powiedział Marcin Gołaszewski w rozmowie z TOYA TV.

REKLAMA

– Postrzegam tę listę w kategoriach żartu, jakiegoś kabaretu, który dzieje się na naszych oczach. Myślę, że mieszkańcy Łodzi są w stanie ocenić zaangażowanie i pracę oraz to, jaki ktoś ma potencjał, wnosi na listę, a więc, ile głosów – dodał.

W środę odbyło się w Warszawie posiedzenie Rady Krajowej PO, na którym zatwierdzono listy kandydatów Koalicji Obywatelskiej do Sejmu i kandydatów do Senatu.

Dariusz Joński (Łódź), Bogusław Wołoszański (Piotrków Tryb.) i Cezary Tomczyk (Sieradz) znaleźli się na pierwszych miejscach list wyborczych Koalicji Obywatelskiej w woj. łódzkim. Na ostatnim miejscu listy w Łodzi znalazła się b. posłanka Polski 2050 Hanna Gill-Piątek.

Kolejne miejsca na łódzkiej liście KO zajmują: była siatkarka, poseł trzech kadencji Małgorzata Niemczyk, zasiadająca w Sejmie od 1991 roku Iwona Śledzińska-Katarasińska oraz obecny poseł, a w latach 2010-2019 wiceprezydent Łodzi Krzysztof Piątkowski.

O kandydatce z nr 5 zrobiło się głośno już na kilkanaście dni przed ogłoszeniem listy – Aleksandra Wiśniewska, pełnomocnik prezydent Łodzi ds. zaangażowania obywatelskiego, a także, jak przedstawia się sama: była szefowa misji humanitarnych, w Ukrainie, Jemenie i Iraku, pojawiła się na bilboardach w komunikacji miejskiej – oficjalnie w ramach akcji profrekwencyjnej, jednak zdaniem radnych PiS i lokalnych mediów była to jej własna kampania, w dodatku prowadzona za pieniądze miejskie.

Już po ujawnieniu sprawy przez Radio Łódź administratorzy Wikipedii usunęli z niej utworzony kilkanaście tygodni wcześniej biogram Wiśniewskiej. Poprzedziła to dyskusja w gronie wydawców i redaktorów internetowej encyklopedii, którzy zweryfikowali zamieszczone tam informacje i ostatecznie uznali, że jest w nich zbyt wiele nieścisłości.

Źródła PAP donoszą, że rozczarowania przydzieleniem mu 7. miejsca nie kryje przewodniczący Rady Miejskiej w Łodzi Marcin Gołaszewski (Nowoczesna).

– Nie jest to pierwszy raz, gdy pan Gołaszewski dostaje miejsce poniżej własnych oczekiwań. Trzeba pamiętać, że reprezentuje on słabego koalicjanta Platformy; to nie są te czasy, gdy Nowoczesna była w stanie rozdawać karty. Czy może się włączyć do walki? Oczywiście ma szanse, ale umieszczenie go w dolnej części listy, mocno go ogranicza. Niewątpliwie ambicje tego polityka sięgały wyżej, ale zderzyło się to z brutalną rzeczywistością – zaznaczył politolog dr Maciej Onasz z Uniwersytetu Łódzkiego.

Za poszkodowaną może uważać się też Magdalena Gałkiewicz (Zieloni), która na nieoficjalnej liście, krążącej wcześniej w Łodzi, znajdowała się na ostatnim miejscu, zajmowanym teraz przez Gill-Piątek. Ciekawostką z kolei jest start z nr 10. dyrektora Zespołu Szkół Rzemiosła w Łodzi Marcina Józefaciuka, który zasłynął tym, że sam uczył w niej 7 przedmiotów, a potem został prowadzącym program o nastolatkach w TVN.

– Jest to trochę ryzykowne, bo nie zawsze celebryci przyciągają osoby z zewnątrz. W poprzednich wyborach listę Koalicji w Łodzi otwierał bardzo tu popularny Tomasz Zimoch i nie wpłynęło to specjalnie na wynik – zauważył politolog.

Prawdziwą niespodzianką w Łódzkiem okazała się „jedynka” w okręgu nr 10 (Piotrków Trybunalski) – popularyzator historii, twórca programu „Sensacje XX wieku”, dziennikarz, autor książek i scenarzysta filmowy Bogusław Wołoszański.

– Jego zadaniem jest zdekonspirować lidera tej listy, z którą walczymy – Antoniego Macierewicza. Naprawdę nie mogę się doczekać – powiedział ogłaszając tę kandydaturę szef PO Donald Tusk.

Wołoszańskiemu przydzielono niełatwy cel, bowiem okręg piotrkowski jest jednym z tych, gdzie najwyższe w kraju wyniki osiąga PiS. Macierewicz często odwiedza swój okręg i jest w nim bardzo popularny. W tym roku zwolenników przysporzyło mu jeszcze doprowadzenie w ciągu zaledwie kilku miesięcy do otwarcia pierwszej publicznej uczelni wyższej w Piotrkowie – Akademii Piotrkowskiej.

Zdaniem politologa, taki wybór „jedynki” świadczy o tym, że Platforma planuje skupienie rywalizacji jedynie na dwóch formacjach. – Z jednej strony Wołoszański jest znany, dobrze odbierany i związany z historią – co ma duże znaczenie w kontekście walki z Macierewiczem. Ale też już wyciągana jest jego przeszłość – dodał.

Dziennikarz sam przyznał bowiem, że był tajnym współpracownikiem Pionu I Służby Bezpieczeństwa i w 1985 r. podpisał zobowiązanie do współpracy z Departamentem I MSW, co miało umożliwić mu wyjazd do Londynu, gdzie realizował program „Sensacje XX wieku”.

– Być może w 2023 r. to nie ma aż takiego znaczenia, ale był związany ze służbami poprzedniego ustroju i wydaje się, że dla Macierewicza będzie to woda na młyn. Temperatura tej rywalizacji może być bardzo wysoka – przewiduje badacz z UŁ.

Niespodzianek nie ma za to w okręgu nr 11 (Sieradz), gdzie dwa pierwsze miejsca zajmują: poseł Cezary Tomczyk i posłanka Agnieszka Hanajczyk. Warto zwrócić uwagę na dwa nieobsadzone miejsca pod koniec listy, które – według dr. Onasza pozostawiono prawdopodobnie dla kandydata/ów Agrounii.

– Jeśli spojrzymy na Agrounię jak na „nową Samoobronę” to okręg sieradzki jest znakomitym miejscem, bo to był jeden z najlepszych rejonów dla ugrupowania Andrzeja Leppera i jest to obszar zdecydowanie rolniczy. Przewaga przeciwników KO jest tam również wyraźna – zaznaczył politolog.

REKLAMA