Uznanie niepodległości Kosowa. Serbia do państw ościennych: Odbije się czkawką

Napięcie między Serbią a Kosowem nie maleje. / Grafika: Pixabay/NCzas
Napięcie między Serbią a Kosowem nie maleje. / Grafika: Pixabay/NCzas
REKLAMA

Uznanie niepodległości Kosowa odbije się Czarnogórze i Macedonii Północnej czkawką, tak jak odbija się teraz wszystkim, którzy je uznali i patrzą na wydarzenia na Ukrainie – powiedział minister obrony Serbii Milosz Vuczević, cytowany w niedzielę przez serbską redakcję Radia Wolna Europa.

„Otworzyliście puszkę Pandory i mówienie o tym, że Kosowo to jakiś szczególny przypadek jest śmieszne. Nie wierzy wam ani Albin Kurti (premier Kosowa – red.), ani Tirana” – powiedział Vuczević.

REKLAMA

Zarówno Czarnogóra, jak i Macedonia Płn., uznały niepodległość byłej serbskiej prowincji w roku 2008 – tym samym, w którym została przez Prisztinę ogłoszona. Rosja – okupując części Ukrainy i przeprowadzając na ich terenie tzw. referenda – powołuje się na precedens Kosowa, stanowiącego w przeszłości administracyjną część Serbii, zamieszkiwaną jednak przez dążących do niepodległości Albańczyków. Niepodległość kraju ogłoszono kilka lat po zakończeniu interwencją NATO wojny pomiędzy siłami albańskimi i serbskimi.

Czy nasi przyjaciele w Macedonii Płn. śpią teraz spokojnie? Myślą, że dołączeniem do NATO rozwiązali swoje problemy; to jest mantra powtarzana przez Skopje i Podgoricę – zauważył serbski minister obrony. Polityk zaznaczył, że państwa te powinny „wziąć pod uwagę historię” i „zrozumieć, co dzieje się na ich własnym podwórku”.

Nie chcemy prowadzić ich polityki za nich samych. Możemy jednak stwierdzić, że 25 proc. społeczeństwa Macedonii Płn. (etniczni Albańczycy – red.) ma w kraju 50 proc. władzy. Jeśli dla Macedończyków jest to OK, dla nas też jest, ale wygląda to na sytuację, w której państwo nie należy do nich – ocenił minister obrony Serbii.

Ostrzegł, że „wszechalbańskim” konsensusem jest połączenie się wszystkich Albańczyków na Bałkanach w jedno państwo. – Naiwni Serbowie myślą, że nie może do tego dojść i nie ma mowy o żadnych zmianach granic – powiedział Vuczević.

Serbski polityk odniósł się do skandalu, który wywołała w regionie wizyta kosowskiego premiera w Macedonii Płn., do której doszło przed tygodniem. Odwiedzający Tetowo Kurti został w mieście przyjęty licznymi symbolami narodowymi Albańczyków, a podczas jego przemówienia w tłumie pojawiła się flaga tzw. „Wielkiej Albanii” – ruchu politycznego dążącego do zjednoczenia wszystkich etnicznych Albańczyków w obrębie jednego państwa.

Premier Macedonii Płn. Dimitar Kowaczewski określił incydent „skandalem” i oświadczył, że w związku ze sprawą wszczęto już śledztwo. Prezydent kraju Stevo Pendarowski oznajmił, że podczas wizyty akcent położono na „prowokacyjną, nacjonalistyczną ikonografię, która wznieca nienawiść i etniczną niechęć” i w związku z tym jej organizatorzy powinni ponieść prawne konsekwencje.

Sprawę skomentował też prezydent Serbii Aleksandar Vuczić, który powiedział, że kosowski premier „nigdy nie zrezygnuje z idei stworzenia tzw. Wielkiej Albanii”. Prezydent Kosowa Vjosa Osmani zaznaczyła, że „wywieszenie flagi tzw. Wielkiej Albanii nie było pomysłem organizatorów, ale gestem obywatelskim”.

REKLAMA