Nagła śmierć amerykańskiego supergwiazdora. Miał 36 lat

Świeczka
Zdjęcie ilustracyjne. / foto: Pexels
REKLAMA

Zawodowy zapaśnik Windham Rotunda, lepiej znany fanom WWE jako Bray Wyatt, zmarł nagle w wieku 36 lat.

Wyatt, trzykrotny mistrz WWE – największej organizacji amerykańskiego wrestlingu – podpisał nowy kontrakt z tą bardzo znaną federacją w zeszłym roku. Niespodziewanie zniknął z gal WWE pod koniec lutego. Podobno z powodu kontuzji.

REKLAMA

Ojciec Windhama, Mike Rotunda, walczył wcześniej w WWE jako Irwin R. Schyster (IRS). Młodszy brat Windhama, Taylor Michael Rotunda, również bił się w WWE – jako Bo Dallas. Także dziadek zmarłego sportowca, oraz jego wujkowie, związani byli z bardzo popularnym w USA wrestlingiem, który na całym świecie kojarzy się z reżyserowanymi walkami i niezwykle efektownymi, gimnastyczno-akrobatycznymi popisami uczestniczących w nim zawodników.

Wszyscy znawcy są zgodni: Rotunda stworzył nową jakość, jeśli chodzi o wymyślanie osobowości oraz budowanie historii wrestlera.

Windham trafił do WWE w 2009 roku jako Husky Harris, by później przyjąć pseudonim Bray Wyatt. Wykreowana przez niego postać kultowego przywódcy rodziny Wyattów poruszyła wyobraźnię fanów na całym świecie i uczyniła go jedną z najpopularniejszych supergwiazd WWE.

Wyatt zasłynął z walk z innymi legendarnymi supergwiazdami Randym Ortonem oraz Johnem Ceną, tracąc tytuł mistrza WWE na rzecz Ortona podczas gali WrestleMania 33 i pokonując Cenę w jedynym w swoim rodzaju meczu „Firefly Fun House” na WrestleManii 36, do której doszło w trakcie mniemanej pandemii COVID 19.

Windham Rotunda zmarł niecałe trzy lata od czasu niespodziewanej śmierci w wieku 41 lat swojego najlepszego przyjaciela Jonathana Hubera, także zawodowego zapaśnika.

Przyczyny śmierci Bray’a Wyatta vel Windhama Rotundy nie zostały oficjalnie ujawnione.

REKLAMA