Niemiecka choroba Ukrainy

Brama Brandenburska w Berlinie podświetlona w kolorach ukraińskiej flagi Źródło: EPA/FILIP SINGER Dostawca: PAP/EPA.
Brama Brandenburska w Berlinie podświetlona w kolorach ukraińskiej flagi Źródło: EPA/FILIP SINGER Dostawca: PAP/EPA.
REKLAMA

Wydawało się, że niemiecki stosunek do pomocy Ukrainie w wojnie z Rosją powinien raz na zawsze wyleczyć polityków z Kijowa z proniemieckich sympatii. Na trzy dni przed agresją Rosji ówczesny ambasador Ukrainy w Berlinie (obecnie wiceminister spraw zagranicznych) Andrij Melnyk rozgoryczony stanowiskiem Niemiec odmawiających dostaw broni na Ukrainę powiedział: „jeśli Niemcy nadal będą odmawiały dostaw broni, a rosyjskie wojsko wkroczy na Ukrainę, to Ukraińcy nigdy nie zapomną Niemcom tej zdrady”.

Do dziś, a więc po niemal półtora roku ukraińskiej wojny obronnej, niewiele się zmieniło. Niemcy, co prawda przysyłają już broń, ale w żółwim tempie. Berlin prowadzi bardzo cyniczną grę. Najpierw ogłasza wielki plan pomocy dla Kijowa, a potem bardzo powoli zaczyna przysyłać znikome ilości uzbrojenia i tę taktykę uskutecznia do dziś. Mimo to w Kijowie nie brakuje polityków, którzy chcą po zakończeniu wojny nadal stawiać na Berlin, mimo że Berlin jest głównym w Europie przeciwnikiem zaproszenia Ukrainy do NATO, a sentymenty Berlina do Moskwy, szczególnie silne w świecie biznesu, bynajmniej nie wygasły, tylko zostały na czas wojny chwilowo zamrożone.

REKLAMA

Źródła niemieckiej wstrzemięźliwości

Praźródła stosunku Niemiec do Ukrainy tkwią w niemieckiej żądzy stania się światowym mocarstwem. To było powodem wywołania przez nich dwóch światowych wojen zakończonych ich militarną i polityczną klęską, a po drugiej z nich także klęską gospodarczą.

Plan stania się światowym mocarstwem zawierał terytorialny rozrost Niemiec, głównie na wschodzie, ponieważ tam widziano niemiecką przestrzeń życiową, na wielkich równinnych terenach zamieszkanych przez Słowian, których od wieków Niemcy uważali za niższych w cywilizacyjnym rozwoju, a potem nawet za niższych rasowo.

Dlatego też w ich planach ekspansji na wschód nie było miejsca na niezależną Ukrainę. W pierwszej wojnie światowej Ukraina, jako państwo wasalne, zgodnie z ich strategicznymi planami, których cel dobrze oddaje słynna książka Friedricha Naumanna, pt. Mitteleuropa, miała stać się przede wszystkim niemieckim spichlerzem żywnościowym i zostać całkowicie podporządkowana Berlinowi.

W drugiej wojnie światowej Niemcy w ogóle nie przewidywali powstania żadnego ukraińskiego państwa. Terytorium to miało stać się terenem III Rzeszy zgodnie z niemiecką strategią przestrzeni życiowej zawartej w tzw. Generalnym Planie Wschodnim, który przewidywał stopniowo całkowitą germanizację Ukrainy i masową eksterminację ukraińskiej ludności, z pozostawieniem kilku milionów Ukraińców w charakterze niewolników.

Antypolski koń trojański

Jeśli Ukraińcy Niemcom byli do czegoś potrzebni, to jako koń trojański destabilizujący polskie państwo i Polaków.

Początek zbieżności interesów w tym zakresie sięga samej genezy ukraińskich walk o utworzenie niezależnego państwa, za jaki należy uznać powstanie Bohdana Chmielnickiego. W osławionym traktacie z Radnot z 1656 roku zwartym między Szwecją a Siedmiogrodem, a będącym planem rozbioru I Rzeczypospolitej uwzględniono nabytki elektora brandenburskiego oraz (ogólnie) Chmielnickiego. Nie było tu oczywiście żadnej współpracy, ale istniała nieintencjonalna wspólnota interesów w postaci terytorialnych korzyści kosztem Polski.

W okresie rozbiorowym, w zaborze austriackim, Wiedeń zgodnie z zasadą dziel i rządź, udzielał poparcia Ukraińcom w Galicji przeciwko widocznej dominacji Polaków. Finalnym dowodem było umożliwienie Ukraińcom opanowanie Lwowa w momencie całkowitego rozpadania się monarchii Austro-węgierskiej w listopadzie 1918 roku, miasta z większością ludności polskiej. Przykładem konfliktowania obu narodów był także trochę wcześniejszy chronologicznie układ zawarty przez Niemcy i Austro-Węgry z wyłonioną w wyniku rewolucji w Rosji Ukraińską Republiką Ludową. W tym traktacie pokojowym oba centralne mocarstwa oddały Ukrainie część Chełmszczyzny i Podlasia, a więc tereny, które uważano za należące do Królestwa Polskiego, państwa powołanego aktem 5 listopada 1916 roku przez cesarzy niemieckiego i austriackiego.

Należy też wspomnieć, że w okresie międzywojennym już Republika Weimarska szkoliła ukraińskich nacjonalistów oraz szpiegów i sabotażystów w celu użycia ich przeciw Polsce. III Rzesza kontynuowała tą politykę, szczególnie aktywna była Abwehra (wojskowy wywiad i kontrwywiad), kierowana przez admirała Wilhelma Canarisa. Zamierzał on siłami przeszkolonych Ukraińców wywołać antypolskie powstanie na południowo-wschodnich terenach II RP w momencie ataku Niemiec na Polskę.

Kwintesencję rozgrywania Polaków i Ukraińców przez Niemców stanowi powiedzenie jednego z nazistowskich dygnitarzy w czasie drugiej wojny światowej: „niech Polak zabije Ukraińca, a Ukrainiec Polaka, ale przedtem niech obaj zabiją Żyda”.

Doświadczenia ukraińskiej państwowości z Niemcami

Ukraińcy dość szybko przekonali się, jakie są prawdziwe intencje Niemców w stosunku do ich państwa. W pierwszych miesiącach 1918 roku niemieckie i austro-węgierskie armie, widząc rozpad dawnej cesarskiej armii rosyjskiej i puste okopy u przeciwnika, rozpoczęły marsz na wschód i zajęły całą Ukrainę. Wkrótce doprowadziły do likwidacji Ukraińskiej Republiki Ludowej, a więc państwa, z którym trzy miesiące wcześniej zawarły traktat pokojowy.

Niemcy utworzyli państwo ukraińskie na czele z ich marionetką, gen. Pawło Skoropadskim, byłym adiutantem cara Mikołaja II, który ogłosił się hetmanem. Jego zadaniem było wypełnianie poleceń okupantów, a przede wszystkim dostarczanie zboża do cierpiących na poważny brak żywności Niemiec.

Jeszcze większe rozczarowanie musieli przeżyć w czasie drugiej wojny światowej. Kiedy w 1941 roku, po ataku Niemiec na Związek Sowiecki ukraińscy nacjonaliści ogłosili niepodległość Ukrainy w zajętym Lwowie, to w krótkim czasie cały ich rząd razem z premierem Jarosławem Stećką został aresztowany przez Niemców. Aresztowany został też główny przywódca nacjonalistów (szef frakcji OUN-B) Stepan Bandera, wkrótce osadzony w obozie koncentracyjnym Sachsenhausen, co miało się stać koronnym dowodem podnoszonym przez Ukraińców, że nie jest on odpowiedzialny za wołyńskie ludobójstwo Polaków.

Mimo tych doświadczeń Ukraińcy nie wyleczyli się z niemieckiej choroby i po odzyskaniu niepodległości w 1991 roku starali się prowadzić proniemiecką politykę, licząc, że poparcie Niemiec będzie mieć znaczenie w obliczu zagrożenia ze strony Rosji. Rozczarowani USA i Wlk. Brytanią, które namówiły ich do oddania Rosji broni jądrowej w zamian za gwarancję terytorialną i nienaruszalność granic Ukrainy, a potem były bezradne, kiedy Rosjanie zajęli Krym w 2014 roku, zdecydowali się oprzeć o Niemcy i Francję (format normandzki). Po rosyjskiej agresji z 24 lutego 2022 roku przekonali się, że wpadli z deszczu pod rynnę.

Geopolityczna tragedia Ukrainy

Dramatem hetmana Chmielnickiego było, że nikt z jego sąsiadów nie chciał niepodległej Ukrainy. Dramatem współczesnej Ukrainy jest traktowanie jej przez wszystkie mocarstwa jako przedmiotu, a nie podmiotu w dyplomatycznej grze o wpływy w świecie. Najlepiej to widać obecnie. Do wybuchu wojny Niemcy potrzebowali Ukrainy jako rynku zbytu i oczywiście jako strony w osłabianiu Polski, z czego Ukraińcy korzystali, prowadząc przed obecną wojną politykę w stosunku do naszego kraju przekraczającą granicę asertywności. Jak już pisałem w kilku poprzednich artykułach, była to polityka bardzo ryzykowna, polityka zrażania sobie państwa stanowiącego głębię strategiczną Ukrainy, polityka jazdy po bandzie.

Dlaczego Niemcy odstąpili od Ukrainy

Niemcy nie zrezygnowali ze swojego zasadniczego celu stania się światowym mocarstwem, ale zdają sobie sprawę, że nie są w stanie samodzielnie tego dokonać. Ich pośrednim celem jest wasalizacja europejskich krajów poprzez wykorzystanie instytucji Unii Europejskiej, czego chcą dokonać wraz z Francją, której wyznaczyli rolę junior-partnera. W dalszych planach było zawarcie przez oba te państwa porozumienia z Rosją w celu utworzenia jednego bloku politycznego od Lizbony po Władywostok, który stałby się trzecim światowym biegunem, oprócz USA i Chin.

Ten układ niewątpliwie czyniłby Niemcy światowym graczem, ale byłby także znakomitym rozwiązaniem dla Rosji, ponieważ powstrzymałby proces jej wasalizacji przez Chiny, a z drugiej strony zapewniał jej dominację w Europie Wschodniej. Układ miał doprowadzić także do usunięcia amerykańskich wpływów w Europie. Dlatego gdy wybuchła wojna, USA udzieliły wielkiej pomocy militarnej Ukrainie, a z tych samych powodów Niemcy zajęli stanowisko niechętne Kijowowi. Dla Niemców Ukraina to państwo leżące w rosyjskiej strefie wpływów. Jeszcze ważniejsze są sprawy ekonomiczne. Gospodarka niemiecka w znacznej mierze oparta była na dostawach surowców z Rosji po bardzo niskich cenach, co przekładało się na wyjątkową konkurencyjność niemieckich produktów. W tej sytuacji Ukraina dla Niemiec stawała się zbędnym elementem w tej politycznej i gospodarczej układance. O znikomym znaczeniu Ukrainy dla Niemiec świadczą liczby. W ostatnim roku przed wojną, w 2021, ukraiński eksport do Niemiec wyniósł ok. 3 mld $, podczas gdy rosyjski 46 mld $ (polski eksport wyniósł prawie 90 mld $).

Ukraina stawia na Berlin

Mimo tych wszystkich zaszłości historycznych i obecnych Kijów znacznie poprawił swoje relacje z Berlinem. Wyciszył krytykę, przestał bojkotować niemieckie władze. Warto przypomnieć, że Kijów w zeszłym roku nie zgodził się na wizytę niemieckiego prezydenta Franka-Waltera Steinmeiera, a prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski ostentacyjnie w swoich zagranicznych podróżach omijał Berlin.

Wpływ na to miała zmiana postawy Niemiec. W Berlinie w końcu zdano sobie sprawę ze znacznego osłabienia pozycji tego państwa w Europie w wyniku zajęcia odmiennego stanowiska niż niemal wszystkie państwa unijne w sprawie toczącej się wojny. Dokonano widocznej korekty polityki dotyczącej dostaw sprzętu wojskowego dla ukraińskiej armii, czego symbolem była zgoda na wysłanie czołgów Leopard.

W Berlinie również uświadomiono sobie, że projektowany blok Francja-Niemcy-Rosja to już przeszłość, zwłaszcza że Francja odseparowała się od tej idei, a wpływy amerykańskie w Europie, zamiast słabnąć, jeszcze bardziej się umocniły. Z drugiej strony Ukraina zdaje sobie sprawę, że Republika Federalna Niemiec będzie czołowym państwem zaangażowanym w jej odbudowę. Nikt w Europie nie ma tak dużych kapitałów jak Niemcy i to one wraz z Chinami przypuszczalnie mogą stać się głównymi beneficjantami odbudowy Ukrainy.

Jednakże te wszystkie zmiany należy na razie traktować z dystansem. Gra o nowy układ wpływów w Europie i w świecie toczy się nadal, a Niemcy bynajmniej nie zmieniły swojego zasadniczego stanowiska względem Ukrainy. Prezentując się obecnie jako drugi donator pod względem wielkości dostaw broni do tego kraju, Berlin jednocześnie skutecznie zablokował natowskie aspiracje Kijowa podczas lipcowego szczytu NATO w Wilnie.

REKLAMA