
Mamy finał głośnej sprawy z Trzcinicy, gdzie mężczyzna zabił – jak twierdził w samoobronie – psa. Prokuratura przeprowadziła dochodzenie i zadecydowała, co dalej.
Do zdarzenia doszło w lutym br. 43-letni mężczyzna zabił psa na swojej posesji. Od razu zawiadomił o tym policję.
Jak zeznał, pies wtargnął na jego teren i poleciał do kurnika, gdzie zaatakował kury oraz ptactwo. Właściciel posesji próbował przegonić czworonoga, wtedy ten miał się na niego rzucić i gryźć. 43-letni mężczyzna w samoobronie uderzył psa trzonkiem od siekiery. Zwierzę zmarło.
Portal nowiny24.pl dotarł do właścicielki psa, która twierdzi, że jej pupil był oazą spokoju i nigdy nikogo by nie skrzywdził. Sugerowała, że sąsiad zabił psa z zemsty. Wcześniej miał twierdzić, że pies zagryzł 11 kur i zażądał za to 1000 złotych tytułem odszkodowania.
Kobieta nie zapłaciła, bo – jak mówi – sąsiad nie przedstawił dowodów. Twierdzi też, że mężczyzna nachodził ją w domu. Aż tamtego dnia lutego jej pies zaginął. Chwilę później dowiedziała się, że nie żyje.
– Mamy wątpliwości, czy sam uciekł, łańcuch nie był zerwany, tylko jakby odłożony. Gdy dowiedzieliśmy się że pies został zabity, dla nas ewidentnie była to zemsta – mówiła kobieta w rozmowie z portalem nowiny24.pl.
Policjanci na miejscu zabezpieczyli ślady i truchło psa do badań. Mężczyzna nie wymagał pomocy medycznej, choć na jego ciele ujawniono ślady mogące świadczyć o ataku czworonoga.
Sprawę badała prokuratura. Jak podaje portal jaslo4u.pl, śledczy zadecydowali o umorzeniu postępowania. Ich zdaniem zeznania mężczyzny były spójne z zebranym materiałem dowodowym. 43-latek miał prawo się bronić przed agresywnym psem.