ONZ nie ma wystarczających dowodów na zbrodnie ludobójstwa na Ukrainie. Władze w Kijowie grzmią

Erik Mose / Zdjęcie ilustracyjne / Foto: screen YouTube/ UN Human Rights Council
Erik Mose / Zdjęcie ilustracyjne / Foto: screen YouTube/ UN Human Rights Council
REKLAMA

Na obecnym etapie nie doszliśmy do wniosku, że na Ukrainie ma miejsce ludobójstwo – oświadczył w poniedziałek na konferencji prasowej w Kijowie Erik Mose, przewodniczący Międzynarodowej Komisji Śledczej ONZ ds. zbrodni na Ukrainie, cytowany przez portal Radia Swoboda. Na te słowa w swoim stylu zareagowała strona ukraińska.

Według przewodniczącego, komisja nie ma wystarczających dowodów, aby spełnić wymogi prawne Konwencji o ludobójstwie.

REKLAMA

– Jesteśmy świadomi obaw i oskarżeń dotyczących tej zbrodni. Dlatego badamy tę sprawę krok po kroku. W tej chwili nie mamy wystarczających dowodów spełnienia kryteriów prawnych, wynikających z Konwencji w sprawie zapobiegania i karania zbrodni ludobójstwa. Należy pamiętać, że jest to kwestia intencji, zamiaru sprawców. Musi istnieć „potrzeba” zniszczenia określonej grupy. A takie zniszczenie, zgodnie z Konwencją, musi być fizyczne lub biologiczne. Są to ściśle określone kryteria, potwierdzone przez orzecznictwo sądowe – stwierdził Mose.

Przewodniczący dodał też, że śledztwo na Ukrainie będzie kontynuowane. Stwierdził, że kierowana przez niego komisja zwróciła uwagę, że „w rosyjskich mediach pojawiły się pewne wypowiedzi, mogące nosić charakter podżegania do ludobójstwa”.

Portal Radia Swoboda przypomniał, że władze Ukrainy wielokrotnie oskarżały Rosję o zbrodnie ludobójstwa.

We wtorek na te słowa zareagował doradca prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego Mychajło Podolak. Grzmiał, że Organizacja Narodów Zjednoczonych dała popis „politycznej bezzębności i pośredniej zachęty do zbrodni”, nie uznając, że na Ukrainie dochodzi do ludobójstwa.

„No pewnie. Przecież Rosjanie przyszli nas zabijać po dobroci, masowo. Tylko Ukraińców, ale nie naumyślnie. I rakiety lecą na miasta co noc też po dobroci. A próba zniszczenia infrastruktury energetycznej na zimę, żeby ludzie ginęli z zimna – jest absolutnie przypadkowa” – napisał kąśliwie Podolak.

Podkreślił, że ONZ nie uważa za ludobójstwo prowadzonej na pełną skalę wojny, która trwa już 560 dni, a ukraińskie miasta i wioski są ścierane z mapy świata.

„I oficjalne wezwania «zabij Ukraińca!» nie są wypowiadane z premedytacją. I tortury w obozach filtracyjnych z przymuszaniem do wyparcia się ukraińskiej tożsamości i przyjęcia rosyjskiej – to też miłość. Ministerstwo miłości. No tak, Rosjanie jeszcze nie postępują tak jak w Rwandzie, nie zabijają ludzi milionami. Gdyby Ukraińcy dobrowolnie wychodzili na drogę, padali na kolana i pokornie pochylali głowę przed rosyjskim żołnierzem, żeby ją oderżnął – wtedy tak, wtedy to już ludobójstwo” – napisał w serwisie X Podolak.

Zasugerował, że w innym przypadku ONZ uważa wojnę za „prawidłową”, na której „tylko trochę wyrzynają, palą i gwałcą, wychodząc z założenia państwa etnicznego. I niech sobie to robią dalej, tak, panie Mose? Mają prawo, bo ONZ do tego zachęca, prawda?”.

Do sprawy odniósł się także doradca ukraińskiego ministra spraw wewnętrznych Anton Geraszczenko.

„Czyli Bucza, Mariupol i inne rosyjskie zbrodnie wojenne nie wystarczą? Czy trzeba zabić wszystkich Ukraińców, aby ONZ miała wreszcie wystarczające dowody ludobójstwa?” – grzmiał.

„Jeszcze raz chciałbym podkreślić: nie mamy wyboru między zwycięstwem a kapitulacją. Mamy wybór pomiędzy zwycięstwem a wyginięciem” – utrzymywał.

REKLAMA