Zbankrutowało drugie co do wielkości miasto w Anglii, znane m.in. z największej ilości imigrantów

Zdjęcie ilustracyjne. / Foto: Pixabay
Zdjęcie ilustracyjne. / Foto: Pixabay
REKLAMA

Rada miasta Birmingham ogłosiła 5 września bankructwo. Finanse miasta są na minusie i to do tego stopnia, że ​​trzeba ogłosić upadłość. Decyzja nie ma bezpośredniego wpływu na codzienne życie ponad miliona mieszkańców Birmingham. Na razie wszystkie niezbędne wydatki i już podpisane umowy, np. z firmami sanitarnymi, czy wodociągami, będą honorowane.

Będą jednak duże cięcia w lokalnym budżecie, być może także „socjalu”, który w tym imigranckim mieście stanowi spory wydatek. Będzie też podwyżka podatków lokalnych.

REKLAMA

Rada gminy kierowana przez Partię Pracy, obwinia o swoje bankructwo konserwatywny rząd centralny, poprzedników i niedostateczną alokację środków z budżetu centralnego. Rząd rzeczywiście zmniejszył dotacje, ale to tylko częściowa prawda.

Równowagę finansową miasta Birmingham naruszyła bowiem przede wszystkim decyzja… sądu. Ten nałożył obowiązek wyrównania wynagrodzeń dla pracowników miasta, głównie kobiet. Chodzi o wydatki na kwotę ponad miliarda euro na przestrzeni kilku lat, które wciąż rosną.

Na minus sprowadziły też budżet rozmaite „postępowe” programy, coraz większa liczba mieszkańców korzystająca z zasiłków, czy wprowadzenie „oprogramowania do zarządzania globalnego”, którego wdrożenie kosztowało 6 razy więcej, niż planowano i które trwa do dziś.

Birmingham nie jest pierwszym bankrutem. Taki sam los spotkał kilka gmin, ale o znacznie mniejszych rozmiarach: Croydon, Woking czy Slough. Prognozy mówią, że w ciągu najbliższych dwóch lat aż 26 rad gmin może w Anglii także ogłosić upadłość.

Źródło: AFP/ Le Figaro

REKLAMA