O tym, jak Ryszard Petru wskoczył na scenę Sławomira Mentzena w Poznaniu, i dla kogo to się źle skończyło [VIDEO]

Starcie Sławomira Mentzena i Ryszarda Petru na Placu Wolności w Poznaniu. Foto: PAP
Starcie Sławomira Mentzena i Ryszarda Petru na Placu Wolności w Poznaniu. Foto: PAP
REKLAMA

Ryszard Petru z uporem maniaka stara się prowokować Sławomira Mentzena. Nie wiadomo, czy sam to wymyślił, czy mu ktoś doradził, ale chyba wie, że bije w słaby punkt prezesa Nowej Nadziei – w emocje.

W Poznaniu odbyła się kolejna impreza z cyklu „Bosak & Mentzen na żywo”. Politycy Konfederacji w ramach kampanii odwiedzają polskie miasta i trzeba przyznać, że gromadzą spore tłumy.

REKLAMA

W Poznaniu od początku były problemy z organizacją spotkania, ponieważ spółka Stadion Poznań, z którą Konfederacja podpisała umowę na wynajęcie poznańskiej areny, w ostatniej chwili zerwała umowę, podając jakieś głupie preteksty, że za kilka dni jest jakiś mecz itp. Chodziło oczywiście o względy polityczne i prześladowanie konkurencyjnej dla władz Poznania formacji.

Spotkanie udało się Konfederatom i tak zorganizować. Odbyło się na poznańskim placu Wolności. I wszystko było pięknie i ładnie, do czasu kiedy pod sceną pojawił się Ryszard Petru – prześladowca Sławomira Mentzena.

Petru postanowił wszelki metodami doprowadzić do wymiany zdań z Mentzenenm. Wcześniej panowie już raz się spotkali na antenie radia RMF i trzeba przyznać, że z tamtego pojedynku Sławomir Mentzen, delikatnie mówiąc, nie wyszedł zwycięsko. Zapewne tamto starcie bardzo zabolało prezesa Nowej Nadziei, bo przecież „Ryśka łatwo zaorać”. Wtedy nie wyszło.

Petru poczuł, że ugryzł misia tam gdzie boli i cały czas wzywał Mentzenza do debaty. Mentzen debatować już nie chciał. Ale w końcu panu Ryszardowi udało się – pojawił się na spotkaniu w Poznaniu, a Mentzen sam zaprosił go na scenę.

Petru zaczął mówić, że Mentzen go unika a potem zadał mu kilka pytań m.in. o likwidację ZUS i historię tzw. piątki Mentzena. Odpowiedzi współprzewodniczącego Konfederacji nie były z tych najlepszych, ale najgorsze w tym wszystkim było to, że Mentzenowi puściły nerwy. Wyraźnie poirytowany Ryszardem Petru „zagotował się”.

Kiedy w polityku emocje biorą górę na umysłem, to nigdy nie jest dobrze odbierane. Mentzen zaczął recytować w stronę Petru jakiś głupawy tekst z filmu „Chłopaki nie płaczą”, parafrazując go trochę, a przy tym wyraźnie krzyczał i mocno gestykulował. Wyglądało to źle i przez przytłaczającą większość komentatorów na Twitterze tak zostało odebrane.

Nie chodzi tu oczywiście o to, kto miał rację, bo w kwestii obowiązkowych ubezpieczeń społecznych oczywiście Konfederacja ma rację – należy je zacząć reformować, aby docelowo zlikwidować, „kiedy to będzie możliwe” (tak właśnie powiedział Mentzen), żeby ludzie sami dysponowali swoimi pieniędzmi. Jednak trzeba to jasno, prosto, wiarygodnie i bez emocji umieć przedstawić nawet kiedy obudzą cię w środku nocy.

Sławomirowi Mentzenowi zabrakło dwóch rzeczy.

Po pierwsze opanowania i zimnego umysłu, które to umiejętności już dawno powinien mieć w małym palcu, a jeżeli chce je szybko posiąść, to powinien wziąć kilka lekcji u Krzysztofa Bosaka.

Po drugie zabrakło wykutych na blachę odpowiedzi na podstawowe pytanie, które zadawał Ryszard Petru. Gdyby zamiast tekstów z filmów, Mentzen nauczył się na pamięć tekstu o tym jak zlikwidować ZUS, to nawet w chwili emocjonalnego uniesienia zawsze by taki tekst pamiętał.

Czasem też warto posłuchać innych doradców, niż ci na wyciągnięcie ręki. Do wyborów jeszcze miesiąc i wiele można zdziałać.

Poniżej kilka róznych nagrań z sytuacjiw Poznaniu.

REKLAMA