Morawiecki uderza w najbiedniejszych Polaków! Chce ograniczyć sprzedaż TYCH produktów

Premier Mateusz Morawiecki
Premier Mateusz Morawiecki. / Foto: PAP
REKLAMA

Szef rządu warszawskiego Mateusz Morawiecki zapowiedział, że zacznie się egzekwowanie ustawy o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji. W praktyce oznacza to, że z wielu sklepowych półek będą musiały zniknąć produkty własnej marki (może ich być maksymalnie 20 proc.). Odbije się to na klientach takich sieci jak Lidl, czy Biedronka.

Podstawą prawną dla nakładanego na dyskonty ograniczenia stanowi art. 17d ustawy z 16 kwietnia 1993 roku o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji. W myśl zawartych tam zapisów, nieuczciwą konkurencją jest wprowadzenie do oferty sieci sklepów towarów w ilości ponad 20 proc. wartości obrotów z markami, które są własnością właściciela linii dyskontów lub podmiotów zależnych.

REKLAMA

Teraz, w trakcie kampanii, o tym zapisie przypomniał sobie Morawiecki.

– Rozmawiałem dzisiaj z przedsiębiorcami, w jaki sposób zapewnić konkurencyjność na polskim rynku, na którym również są aktywne wielkie, zazwyczaj zagraniczne, sieci. Jeden z przedsiębiorców przypomniał o niezwykle ważnym przepisie, który mogę stąd, z tego miejsca tutaj powiedzieć, że będziemy nie tylko starali się jak najlepiej wyegzekwować, ale może nawet wzmocnić. Otóż jeżeli sieci dyskontowe lub supermarkety prezentują na swoich półkach artykuły rolne lub inne artykuły, to mogą prezentować tylko 20 proc. tych artykułów pod swoją własną marką – mówił cytowany przez portal wiadomościhandlowe.pl szef rządu warszawskiego.

Jest to kolejny tego typu przekaz w tej kampanii PiS-u. Trzecim z „ośmiu konkretów” formacji rządzącej jest bowiem program „lokalna półka”. Zakłada on obowiązek oferowania w marketach minimum 2/3 owoców, warzyw, produktów mlecznych, mięsa i pieczywa pochodzących od lokalnych dostawców.

Nie trudno jednak zauważyć, że pomysł PiS-u najbardziej uderzy w Polaków. Produkty marki własnej są bowiem zazwyczaj tańsze od odpowiedników w innych markach, co przy galopującej inflacji niewątpliwie skłania obywateli do częstszego sięgania właśnie po nie. Jeśli PiS po wyborach utrzyma władzę i rzeczywiście będzie chciał realizować swoje obietnice, wówczas część takich towarów będzie musiała zniknąć z półek w dyskontach.

REKLAMA