Demolition Man – wersja PiSowska. Tak zdemolował komendę gen. Szymczyk. Brejza ujawnił zdjęcia [FOTO]

Komendant Główny Policji gen. insp. Jarosław Szymczyk. Foto: PAP
Komendant Główny Policji gen. insp. Jarosław Szymczyk. Foto: PAP
REKLAMA

Senator PO, Krzysztof Brejza, opublikował w swoich mediach społecznościowych zdjęcia, na których widać, co zostało z biura gen. insp. Jarosława Szymczyka po tym, jak eksplodował tam granatnik, który szef policji uważał za niewinną ozdobę.

Do wybuchu granatnika doszło w siedzibie Komendy Głównej Policji w Warszawie. Zdarzenie miało miejsce 14 grudnia 2022 roku. W jego wyniku niegroźnych obrażeń doznały dwie osoby – Komendant Główny Policji gen. Szymczyk oraz pracownik ochrony. Ten drugi pełnił bowiem służbę w pomieszczeniach położnych tuż pod gabinetem komendanta.

REKLAMA

Tłumacząc się w mediach ze zdarzenia, gen. Szymczyk powiedział m.in., że podczas pobytu w Kijowie dostał od strony ukraińskiej dwa zużyte granatniki. Sprawę próbowano tłumaczyć na różne sposoby. Szef policji miał np. sądzić, że granatniki są głośnikami.

W jaki sposób generał wwiózł granatniki do Polski? Komendant Główny Straży Granicznej gen. Tomasz Praga przyznał, że kontrola graniczna Komendanta Głównego Policji gen. Jarosława Szymczyka miała charakter „kurtuazyjny”.

Warto przypomnieć, że po czymś taki gen. Szymczyka nie spotkały żadne konsekwencje. To nie do pomyślenia. Trudno sobie wyobrazić, że jakikolwiek inny człowiek mógłby wysadzić Komendę Główną Policji i nie toczyłaby się przeciwko niemu żadna sprawa.

Teraz senator PO, Krzysztof Brejza, ujawnił w mediach społecznościowych zdjęcia, których widać, co zostało z biura generała.

Analiza eksperta ds. broni

Udostępnienie zdjęcie poskutkowało tym, że na temat zdarzenia wypowiedziało się kilku hobbystów zajmujących się tematyką broni. Zdjęcia przeanalizował także Dawid Kamizela, który często zajmuje się kwestiami wojskowości w swoich wpisach na Twitterze.

„Granatnik RGW-90 Matador po użyciu przez szefa Policji w KGP. Trzeba przyznać że zdolność do penetracji stropu imponująca. Widać żółte i brązowe paski mówiące nam że uzbrojenie miało zarówno prawdziwą głowice bojowa jak i materiał pedny w silniku rakietowym” – napisał.

„A tutaj kolejne ciekawe zdjęcie z kolejnym granatnik…głośnikiem w dyspozycji komendanta. Ten konkretnie wygląda jak szwedzki granatnik AT-4, również z paskami w kolorach potwierdzających że to wersja bojowa” – czytamy dalej.

„Niektórzy pokazują to zdjęcie ze stropem gabinetu i niebem pytając czy były 2 wystrzały…tak i nie. W RGW-90 aby bezpiecznej używać granatnika z wnętrza użyto „przeciwwagi” o masie granatnika w postaci granulatu która wypychana jest przez silnik rakietowy „za plecy” strzelającego. Tutaj widzimy efekty jej działania, tj dziurę w stropie. To też niejako potwierdzenie że w momencie strzału granatnik był skierowany niemal pionowo” – opisuje dalej Kamizela.

„Jeszcze ściągawka dla ciekawskich zastanawiających się skąd pewność (pomijając dziurę w podłodze i stropie…) że obydwa granatniki były „bojowe” a nie były np. makietami gabarytowo-masowymi” – wyjaśnia na końcu twitterowicz.

REKLAMA