Afera wizowa. Polski ambasador wezwany na dywanik w Berlinie

Flagi Polski i Niemiec.
Flagi Polski i Niemiec. Zdjęcie ilustracyjne. / foto: PAP
REKLAMA

Agencja Reuters informuje, że polski ambasador w Berlinie, Dariusz Pawłoś, został wezwany „na dywanik” w związku z aferą wizową PiS-u.

Najpierw minister spraw wewnętrznych Republiki Federalnej Niemiec Nancy Faeser zwróciła się do szefa polskiego MSWiA Mariusza Kamińskiego o informacje ws. afery wizowej.

REKLAMA

Następnie Republika Federalna Niemiec wezwała we wtorek ambasadora RP w Berlinie Dariusza Pawłosia.

– Ze zdziwieniem przyjąłem, że doszło do takiego wezwania. Myślę, że ambasada Niemiec bez problemów mogła wysłać claris [korespondencja służbowa przedstawicielstwa dyplomatycznego z ministerstwem spraw zagranicznych – przy. red.] do centrali niemieckiego MSZ z informacjami od naszego rzecznika rządu, czy wyjaśnienia z MSZ. Raczej chodziło, w mojej ocenie, o pewną manifestację polityczną, aniżeli o próbę rzeczywiście wyjaśnienia, bo przecież centrala niemieckiego MSZ jest w kontakcie z placówką w ambasadzie, która na bieżąco monitoruje sytuację i komunikaty medialne w Polsce – stwierdził wiceminister spraw zagranicznych Arkadiusz Mularczyk, cytowany przez Wirtualną Polskę.

Trudno się dziwić Niemcom, że oczekują wyjaśnień. Tym razem bowiem rząd PiS-u narażał nie tylko bezpieczeństwem polskich obywateli, ale wszystkich Europejczyków.

Afera wizowa PiS

Przed tygodniem wyszło na jaw, że za rządów PiS dosłownie każdy mógł sobie kupić na boku wizę i tym samym wjechać do Polski. Część z tych osób zostawała nad Wisłą, większość jechała dalej – na Zachód, do Skandynawii lub Stanów Zjednoczonych.

Polskie służby nie miały o tym pojęcia – lub miały, ale ze względu na korzyści nie chciały niczego ujawniać – co jest kompromitujące dla PiS-u.

Cały proceder wykryły obce służby i dopiero wtedy nasze zaczęły działać. Ludzie ministra koordynatora służb specjalnych Mariusza Kamińskiego, ze Stanisławem Żarynem na czele, tak łatwo tworzący w wielu kwestiach narrację przychylną rządowi, teraz milczą. Ze stołka poleciał jedynie wiceminister Piotr Wawrzyk. PiS uznaje, że to załatwia sprawę i próbuje aferę na wszelkie możliwe sposoby wyciszyć.

REKLAMA