Ostrzeganie przed policyjną kontrolą. Kierowca nie odpuścił i wygrał w sądzie. A jak jest w Polsce?

Policyjny radiowóz.
Policyjny radiowóz. / Fot. Matt Popovich/Unsplash
REKLAMA

Ostrzeganie innych uczestników ruchu drogowego przed policyjną kontrolą jest świętym prawem obywatela – orzekł sąd. Niestety, nie w Polsce. Nasi funkcjonariusze z dumą wystawiają w takiej sytuacji mandaty.

Podobnie próbowała postąpić amerykańska drogówka, ale następnym razem dwukrotnie się zastanowi. Została szybko przez sąd sprowadzona na ziemię. I jeszcze zapłaci odszkodowanie.

REKLAMA

Historia wydarzyła się w stanie Delaware. 54-letni Jonathan Guessford postanowił zatrzymać swoje Subaru na poboczu drogi i ostrzegał innych kierowców przed kontrolą drogową. Stał z kawałkiem kartonu z napisem „Radar Ahead!”.

Policji to się bardzo nie spodobało. Doszło do utarczki słownej. Jeden z funkcjonariuszy zniszczył karton z napisem. Wściekły kierowca odjechał i na odchodne pokazał funkcjonariuszom powszechnie znany gest – środkowy palec.

To jeszcze bardziej rozsierdziło policjantów, którzy tym razem krewkiego Amerykanina zatrzymali. Jego samochód odholowali, a do dziecka, z którym podróżował, wezwali opiekę społeczną.

54-latek nie odpuścił i pozwał funkcjonariuszy za naruszenie konstytucyjnych praw. Sędzia orzekł, że uniemożliwianie ostrzegania przed policyjną kontrolą to nie tylko naruszenie konstytucyjnych praw, ale także bezprawne przerwanie pokojowego protestu. Miał się jeszcze odbyć proces o odszkodowanie dla Amerykanina, ale policja szybko wyszła z propozycją ugody, która została przyjęta. Policja stanowa z Delaware wypłaci obywatelowi 50 tys. dolarów zadośćuczynienia.

W Polsce za ostrzeganie przed policyjną kontrolą sypią się mandaty

Tymczasem polska policja za ostrzeganie przed kontrolą chętnie wystawia mandaty. Przekonał się o tym niedawno chociażby kierowca tira. Po minięciu ustawionego przy drodze radiowozu zaczął ostrzegać innych za pomocą sygnału świetlnego.

Nie wiedział, że jedzie przed nim nieoznakowany pojazd drogówki, który od razu go zatrzymał. Policja wlepiła kierowcy mandat 200 zł i dorzuciła 3 punkty karne.

Co więcej, jak się okazuje, policja kontroluje tego typu „mruganie” światłami także za pomocą dronów. Oficjalnie tłumaczy to tak, że takim ostrzeganiem przed kontrolą można pomóc przestępcom. Jeśli ktoś zostanie odpowiednio wcześniej ostrzeżony, a ma coś na sumieniu, to może np. zdążyć zmienić trasę. Tłumaczenie piękne, choć i tak wszyscy wszyscy domyślamy się, że prawdziwy powód jest inny – wzajemne ostrzeganie się kierowców przed policją jest dla instytucji niepożądane, gdyż utrudnia wyrobienie mandatowej normy.

REKLAMA