Emmanuel Macron proponuje „autonomię dla Korsyki”

Fot. ilustr. Symbol sepratystów korsykańskich
REKLAMA

28 września prezydent Francji Emmanuel Macron przemawiał w Zgromadzenia Korsyki w Ajaccio. Złożył tam obietnicę wpisania do Konstytucji osobnego statusu Korsyki. Macron dał sobie „sześć miesięcy” na uzgodnienie takiego zapisu w ustawie zasadniczej.

Prezydent mówił o „podjęciu nowego kroku” w celu nadania autonomii dla wyspy, co jego zdaniem „nie jest ani sprzeczne z zasadami republiki, ani racją stanu”. „Utrzymywanie obecnego status quo oznaczałoby porażkę nas wszystkich” – dodał prezydent Republiki.

REKLAMA

Słowa te padły przed lokalnym parlamentem Korsyki, w którym większość mają miejscowi nacjonaliści. Macron tłumaczył, że ten „nowy etap instytucjonalny” umożliwi „pełne zakotwiczenie Korsyki w Republiki oraz stanowi uznanie wyjątkowości jej śródziemnomorskiego wyspiarskiego charakteru i jej miejsca w świecie”.

Osobna specyfika społeczności Korsyki miałaby zostać poświadczona zapisem konstytucyjnym. Miałaby dotyczyć odrębności o charakterze „historycznym, językowym i kulturowym”.

Korsykę zamieszkuje ok. 316 tys. osób. Tendencje separatystyczne są tu silne od lat. Mieszkańców wyspy denerwuje napływ ludzi z metropolii i tendencje unifikacyjne, czy odpływ podatków do Paryża. Na wyspie działa kilka ruchów separatystycznych, a najważniejszy z nich to Front Narodowego Wyzwolenia Korsyki (Front de Libération Nationale de la Corse, FLNC) oraz Armata Corsa.

Korsyka przechodziła etapy terroru. 6 lutego 1998 zabito prefekta wyspy Claude’a Érignaca. Ruchy separatystów łączone są z działalnością quasi mafijną, wymuszaniem haraczy, niszczeniem mienia. Socjalista Jospin w 2000 roku zgodził się na zwiększenie autonomii w zamian za powstrzymanie przemocy. Centroprawica obawiała się, że uleganie takim dążeniom obudzi kolejne ruchy separatystyczne, od Bretanii, po Saubaudię, czy Alzację. Ostatecznie projekt odrzucono.

Korsyka ma niewielki potencjał gospodarczy i żyje głównie z turystyki. Dążenia niepodległościowe nie mogą liczyć na akceptację większości mieszkańców, bo ci zdają sobie sprawę, że wyspa odcięta do Francji przeżywałaby problemy ekonomiczne.

REKLAMA