Equilibrium

Janusz Korwin-Mikke.
Janusz Korwin-Mikke. / foto: PAP
REKLAMA

W czasach monarchij polityka była personalna – i władcy traktowali ją bardzo osobiście. Stety czy niestety – ale w XIX wieku na scenę wkroczyły parlamenty i zaczęły psuć te dobre obyczaje, wtrącając się w politykę. W wyniku tego pojawiła się ogromna niestabilność.

Ta niestabilność występowała również w monarchiach – gdy zmieniał się władca. Najbardziej znanym przykładem jest nieoczekiwane ocalenie Królestwa Prus, o czy (mb) pisze:

REKLAMA

„5-I-1762 roku zmarła caryca Elżbieta Romanowa. Jej następca, Piotr III, wycofał Rosję z wojny z Prusami. Ten niespodziewany zwrot w dziejach wojny siedmioletniej ocalił pruską państwowość. Wydarzenie to przeszło do historii jako cud domu brandenburskiego.

Bez tego niespodziewanego wydarzenia losy wojny były właściwie przesądzone. Prusko-austriacki konflikt o Śląsk przeobraził się w wojnę o wymiarze światowym. Król pruski Fryderyk II znacząco przecenił możliwości swojego państwa i doprowadził je na skraj przepaści. Po stronie Habsburgów stanęło państwo carów.

Rosyjskie wojska przetaczały się przez państwo Fryderyka jak olbrzymi walec. Po raz pierwszy zajaśniała wówczas gwiazda Aleksandra Suworowa, późniejszego pacyfikatora insurekcji kościuszkowskiej i rzeźnika warszawskiej Pragi. Zagrożony był Berlin, a caryca Elżbieta czuła się tak pewna swego, że ogłosiła aneksję Prus Wschodnich do swojego imperium. Członkowie antypruskiej koalicji – Austria, Rosja, Szwecja i Saksonia – postulowali rozbiór państwa pruskiego”. I cud: na tron wstępuje germanofil, śp. Piotr III – i śp. Fryderyk II przechodzi do historii jako „Wielki”.

Inny przykład to pomoc śp. Mikołaja I w stłumieniu powstania węgierskiego w 1849 roku. Kilka lat później wybuchła wojna krymska, nosząca zresztą spore podobieństwo do obecnej: Anglia i Francja pomogły Turcji w walce z Rosją. Mikołaj I liczył na pomoc Austro-Węgier – i nie doczekał się. Wojnę (prowadzoną przez Rosję równie nieudolnie jak obecna!) ku swojemu zdumieniu przegrał – i wedle niektórych źródeł, popełnił samobójstwo. Tak czy owak – umarł ze strapienia.

W republikach wybory następują co kilka lat – znacznie częściej, niż umierają władcy. Zresztą następcy tronu zazwyczaj kontynuują politykę poprzedników: śp. Katarzyna II Wielka nie zmieniła polityki Piotra III – przeciwnie: razem z Fryderykiem II Wielkim i wyjątkowo złym cesarzem Austrii, śp. Józefem II, dokonała rozbioru Polski. Natomiast w republice następny skład parlamentu nie czuje się związany poczynaniami poprzedniego. Ba! W d***kracji trwa bezlitosna walka o władzę między stronnictwami – i jeśli ktoś popierał np. Polskę rządzona przez PO, to wcale nie zasłużył sobie tym w oczach Polski rządzonej przez PiS – wręcz przeciwnie!

To samo występuje już i w państwach uważanych za poważne. Ten, kto popierał p.Donalda Trumpa, bynajmniej nie jest za to kochany przez JE Józia Bidena. PiS musiało dokonać kosztownych absurdalnych zakupów czołgów i samolotów, by udobruchać obecny reżym waszyngtoński!

W ramach realizacji antyrosyjskiej polityki Białego Domu PiS-meni z niesłychaną gorliwością uprawiali antyrosyjską propagandę i politykę – i na wszelkie sposoby wspierali reżym ukraiński. Naiwnie oczekiwali za to objawów wdzięczności. Zapominając, że Ukraina prowadzi własną politykę, której filary są jawne: „Bij Moskala, Lacha i Żyda!”. Aktualnie realizowany jest pierwszy człon, potem nastąpi etap drugi – a na końcu trzeci.

Jeśli się Kijowowi na to pozwoli.

Tymczasem Polska powinna prowadzić własna politykę. Ten ELEMENTARZ geopolityki dokładnie tłumaczę.

Musi być zachowana równowaga. Z Ukrainą w granicach z 2013 roku dałoby się żyć – jednak byłby to państwo znacznie silniejsze od Polski. Dla Polski jest trochę lepiej, jeśli Ukraina utraci Donbas i Taurydę, bo będzie słabsza.

Naturalnym i historycznym sojusznikiem Ukrainy są Niemcy. Nie boję się RFN – ale pamiętajmy, jak zmieniły się Niemcy, gdy spod okupacji (używam terminologii: „Każdy kraj jest okupowany przez jakieś państwo”) przez Republikę Weimarską przeszły pod okupację III Rzeszy. Gdy wybory w Niemczech wygra AfD lub podobna partia, zacznie się dopominać o nasze Ziemie Odzyskane. I znajdzie sojusznika w postaci Ukrainy.

Polska nie znajduje się już między Niemcami a Rosją – lecz jest w kleszczach między Niemcami a Ukrainą! Dlatego powinniśmy mieć dobre stosunki z Rosją, która w razie czego mogłaby (we własnym interesie, oczywiście) pomóc nam zrobić porządek z Ukrainą, gdyby naprawdę zaczęła nam zagrażać. Na razie bowiem nic takiego się nie dzieje – ale „jeśli coś może pójść źle, to pójdzie!”. JE Włodzimierz Zełenśky jest rozkapryszonym dzieckiem, które przywykło, że dostaje wszystko, czego zażąda – ale niedługo pojawią się żądania poważniejsze…

Po wojnie trzeba w zamian za uznanie granicy rosyjsko-ukraińskiej zapewnić sobie w układzie z Rosją nasze interesy. Tylko czy Rosja będzie chciała układać się z Polską rządzoną przez rusożerczych agentów USA lub agentów niemieckich? Czy nie będzie wolała (po obaleniu obecnego reżymu) porozumieć się jednak z bratnią przecież Ukrainą?

…że co? Że po tej wojnie porozumienie będzie niemożliwe? Po obaleniu reżymu Hitlera Francja i Niemcy podpisały układ o EWWiS już w 1951 roku – sześć lat po kilkaset razy bardziej krwawej wojnie, będąc tradycyjnie wrogimi krajami!!

Wojna rosyjsko-ukraińska jest dla Polski darem Niebios. Powinniśmy zarabiać na niej spore pieniądze – i starannie podsycać ten konflikt. Im większa przepaść wyrasta między tymi narodami – tym lepiej. Jak to od 60 lat tłumaczę: „Polsce potrzebna jest niepodległa Ukraina – nawet jeśli będzie antypolska, byle była antyrosyjska”. I może być przy tym proniemiecka – byle zachowana była równowaga.

REKLAMA