Państwa UE bardzo ostrożne wobec akcesji Ukrainy

Wołodymyr Zełenski Źródło: EPA/LOUISE DELMOTTE / POOL Dostawca: PAP/EPA.
Wołodymyr Zełenski Źródło: EPA/LOUISE DELMOTTE / POOL Dostawca: PAP/EPA.
REKLAMA

Oficjalna wersja mówi, że Ukraina będzie w Unii Europejskiej. „Ukraina jest częścią europejskiej rodziny” – mówiła np. przewodnicząca KE Ursula von der Leyen jeszcze w lutym 2022 roku. W rzeczywistości wiele państw UE wyraża sceptycyzm w tej kwestii.

Światło na „ukraińskie podziały” wewnątrz Unii Europejskiej rzucają m.in. media francuskie. Wskazuje się, że Austria od początku ostrzegała przed jakąkolwiek „przyspieszoną procedurą” na korzyść Ukrainy. Inni wyrażają podobne opinie, ale bardziej po cichu.

REKLAMA

Francuzi uważają, że w miarę przeciągania się wojny blok sojuszników Ukrainy zaczyna pękać i wsparcie przestaje być bezwarunkowe. Podają tutaj przykład Polski i sporu dotyczącego eksportu ukraińskiego zboża. Drugim powodem zmiany nastawienia wobec Kijowa ma być… rzeczywistość.

Integrowanie kraju liczącego 44 miliony mieszkańców, czyli 10% obecnej populacji UE, wzbudza sporo obaw. Francuzi zauważają, że przy takiej wadze demograficznej stosunkowo łatwo będzie utworzyć większość blokującą w instytucjach europejskich. „Zanim pomyślimy o rozszerzeniu, musimy dokonać przeglądu zasad podejmowania decyzji w UE” – mówią francuscy dyplomaci.

Ukraina jest także potęgą rolniczą, co stanowi kolejny powód do niepokoju. Oznaczałoby to poważne zmiany w redystrybucji europejskich dotacji na Wspólną Politykę Rolną. Dojdzie też konkurencja na rynku zbóż i drobiu, a obawy może mieć tu np. Warszawa.

Francuzi uważają jednak, że negocjacje w sprawie Ukrainy będą potrwają lata i będą obejmować regularne kontrole podjętych reform – niezależności wymiaru sprawiedliwości, konkurencji, walki z korupcją. Ten ostatni punkt może Ukrainę pogrążać.

„Nie spieszmy się” – ostrzega np. hiszpański dyplomata, cytowany przez francuskie media. Według niego nie ma mowy o „powtórzeniu błędu sprzed dziesięciu lat”, kiedy Europa „została zmuszona do rozszerzenia się o dziesięć nowych krajów Wschodu”. Jak widać akcesja krajów naszego regionu do UE uważana jest za przyczynę samych kłopotów Brukseli, a podział na „starą” i „nową” Unię nadal żyje. France Info podaje, że opinia Hiszpana „odzwierciedla stan umysłu większości państw 27”.

REKLAMA