Prezes Climate Action Network, zrzeszającej ponad 1000 „ekologicznych” organizacji, nawołuje do stanowczych regulacji oraz nakładania nowych podatków. Oczywiście w imię „walki z globalnym ociepleniem”.
Już niebawem, na przełomie listopada i grudnia w Dubaju, odbędzie się szczyt klimatyczny COP28. Pojawią się na nim, jak co roku, możni tego świata, którzy będą dyskutować o tym, jak zwykłym ludziom zmienić życie pod pretekstem powstrzymania zmian klimatu.
Szczyt COP28 poprzedzają inne wydarzenia, na których pojawiają się różnej maści klimatyści.
Podczas Międzynarodowej Wystawy i Konferencji Ropy Naftowej w Abu Zabi głos zabrał m.in. Harjeet Singh, szef organizacji Climate Action Network International. To twór, który zrzesza ponad 1300 z nazwy „ekologicznych” organizacji pozarządowych w ponad 130 krajach.
Singh jasno i klarownie zapowiedział, jaki kierunek zmian będą lobbować klimatyści.
– Szara rzeczywistość jest taka, że Big Oil, w pełni świadomy swojego znaczącego wkładu w kryzys klimatyczny, stale zwiększa wydobycie paliw kopalnych, ograniczając i tak już skąpe inwestycje w energię odnawialną. Konieczne jest, aby rządy wykazywały odwagę w ustanawianiu rygorystycznych regulacji i nakładaniu nowych podatków – to droga do osiągnięcia celu. Dochody wygenerowane z okropnych przedsięwzięć muszą zostać przeznaczone na ułatwienie sprawiedliwej transformacji energetyki oraz zaradzenie stratom i szkodom w krajach rozwijających się – powiedział.
Wszelakie zmiany na końcu odbiją się na zwykłych obywatelach, bowiem wszelakie regulacje czy nowe podatki sprawią, że to oni na końcu zapłacą za dany produkt czy usługę więcej. Smutny wniosek jest taki, że walka z klimatem zaostrzy się przede wszystkim w naszych portfelach.