Sytuację gospodarczą w Kazachstanie wciąż trudno nazwać zadowalającą! Z pewnością nie może być z niej zadowolony prezydenta Kasym Żomart-Tokajew, który obiecał, że po zakończeniu reformy politycznej zacznie się ona poprawiać. To jednak nie nastąpiło. Inflacja nieco zwolniła, ale w miastach wzrosły koszty usług komunalnych, zwiększyły się ceny paliw, zaczyna też brakować wody, a ponadto szereg inwestycji okazało się nietrafionych i nie przynosi spodziewanych efektów. By poprawić nieco nastroje w społeczeństwie, Tokajew zwiększył aktywność zagraniczną, kładąc większy nacisk na poszukiwanie nowych partnerów, rozluźnienie więzi z Rosją, przynajmniej w formie deklaratywnej, i konsolidowanie więzi z innymi państwami Azji Centralnej, które mają podobne jak on problemy.
Sytuacja ekonomiczna w Kazachstanie mimo wysiłków prezydenta Kasyma Żomarta-Tokajewa nie poprawia się w widoczny sposób. Tego lata pogorszyła się jeszcze bardziej, bo w miastach republiki, podobnie zresztą jak w innych dużych ośrodkach w Centralnej Azji, zaczęło brakować wody! Sytuacja pod tym względem z roku na rok się pogarsza. Na posiedzeniu Rady Szefów Państw w ramach Międzynarodowego Funduszu Ratowania Morza Aralskiego Tokajew zaproponował powołanie w Centralnej Azji Międzynarodowego Wodno- Energetycznego Konsorcjum. Jego zdaniem żadne z państw regionu nie rozwiąże tego problemu na własną rękę. Muszą uruchomić mechanizmy do zarządzania zasobami wody, której brak zacznie hamować wzrost gospodarczy każdej z republik.
Tokajew stara się też znaleźć balans między Rosją a Europą. Jest gotów bardziej integrować gospodarkę swego kraju z państwami unijnymi, aby uciekać od ścisłych związków z Moskwą, ale ostro występuje przeciwko atakom na mieszkających w Kazachstanie Rosjan. Ostrzegł miejscowych analityków, a zwłaszcza ideologów, by nie używali wobec nich zachodnich sformułowań typu „rosyjska diaspora w Kazachstanie”. Jego zdaniem określenie to nie oddaje realnej rzeczywistości. Stwierdził, że „Rosjanie to część naszego narodu, ich wkład w budowę i rozwój Kazachstanu jest ogromny i nie podlega zapomnieniu”. Tokajew przypomniał, że w republice nie stosuje się pojęcia „mniejszość narodowa”, a wszystkie nacje, w tym Rosjanie, wchodzą w skład kazachskiego narodu i korzystają ze wszystkich praw. Samych Rosjan żyje w Kazachstanie 3,5 mln, co stanowi 19 proc. ludności. Zgodnie z Konstytucją język rosyjski ma status urzędowego i jest oficjalnie wykorzystywany w organach władzy wszystkich szczebli.
Ofiara stalinowskich represji
Jednocześnie jednak w swojej polityce historycznej Tokajew mocno dystansuje się od sowieckiego okresu Kazachstanu. Rehabilitowano 311 tys. ofiar stalinowskich represji. Będzie ich więcej, bo do Państwowej Komisji Rehabilitacji Ofiar Politycznych Represji archiwiści przekazali kolejnych 265 tys. archiwalnych dokumentów. Z inicjatywy prezydenta pojawia się też coraz więcej publikacji rzetelnie przedstawiających okres stalinowskich represji. Przypominają one m.in., że na początku lat trzydziestych zmarło z głodu 1,5 mln Kazachów.
Dystansując się od Rosji, Tokajew szuka innych partnerów. Bardzo mocno zerka w stronę Turcji, z którą wiąże duże nadzieje. Obserwatorzy zwracają uwagę, że Kazachstan podpisał z Turcją umowę o współpracy wojskowej. W jej ramach ma zbudować dla Kazachstanu okręty dla jego marynarki wojennej, która będzie przeciwwagą dla rosyjskiej flotylli. Sprawa nie jest jednak taka prosta. Jeżeli okręty te mają być wykonane w stoczniach tureckich, to na Morze Kaspijskie mogą one wpłynąć przez Morze Azowskie i kanał Wołga-Don, czyli za aprobatą Rosji. Bardziej prawdopodobne jest, że okręty te przy użyciu tureckich technologii i podzespołów zostaną zbudowane w stoczniach Azerbejdżanu. Jego prezydent Ilcham Alijew zgłaszał taką ofertę pod adresem kaspijskich partnerów, z tym jednak, że dotyczyła ona budowy tankowców. Na pewno jednak w bakijskich stoczniach da się też montować okręty wojenne. Wzmocni to pozycję zarówno jego kraju, jak i Turcji w regionie. Jest to rzecz jasna muzyka przyszłości. Na razie Kazachstan i Turcja chcą doprowadzić wielkość wzajemnych obrotów do kwoty 10 mld USD rocznie!
Chcą współpracować także w energetyce
Kazachstan i Turcja chcą współpracować także w energetyce! Już teraz kazachska ropa naftowa poprzez Turcję jest transportowana do Europy z wykorzystaniem ropociągu Baku-Tbilisi-Dżejchan. Na razie jednak poprzez niego pompuje się niewielkie jej ilości, ok. 1,5 mln ton. Eksperci są zdania, że można ją podwoić do 3 mln ton, ale też nie w najbliższej przyszłości. Póki co Astana dysponuje tylko dwoma tankowcami. Sam też ropociąg ma ograniczone możliwości do pompowania kazachskiej ropy, która cechuje się wysokim stopniem zasiarczenia, do czego nie jest on przystosowany.
Na razie 80 proc. swojej ropy Kazachstan eksportuje przez ropociąg KTK, biegnący z Kazachstanu wokół Morza Kaspijskiego do Noworosyjska. Astana deklaruje, że będzie szukać innych dróg eksportu swojej ropy, ale póki co jest to mało realne. To sprawa odległej przyszłości i dużych inwestycji, a także udziału wielu państw. Bardziej realnie przedstawia się sprawa utworzenia Transkaspijskiego Międzynarodowego Korytarza, zapewniającego tranzyt towarów z UE do Chin z pominięciem Rosji. Gdyby propozycja Astany została poparta przez Iran i Turcję, to korytarz mógłby ruszać bardzo szybko z pominięciem Gruzji i Azerbejdżanu, a także tranzytu morskiego przez Morze Czarne.
Umacnia turecką tożsamość
Zdaniem Astany unijny tranzyt powinien być kierowany koleją przez Turcję do Iranu i z niego płynnie przez Turkmenistan do Kazachstanu. Z niego zaś do Chin. Teoretycznie rzecz biorąc, z technicznego punktu widzenia, sprawa wydaje się realna. Czy jednak unijni urzędnicy nie uznają, że zamiana Rosji na Iran jest zamianą przez stryjka siekierki na kijek? Nie wiadomo. Turcja, jak się wydaje, chce jak najszybciej uruchomić tranzyt przez Armenię do Azerbejdżanu, by wzmocnić swoją pozycję na Kaukazie, ale jak na razie sprawa nie wygląda różowo.
W każdy razie Turcja na pewno będzie się starała wzmacniać swoją pozycję w Kazachstanie, co przez Astanę będzie widziane z zadowoleniem. Obserwatorzy podkreślają co prawda, że Turcja pod względem gospodarczym nie jest partnerem tak interesującym dla Kazachstanu jak Chiny, Unia Europejska czy nawet Rosja, ale pod względem ideologicznym jak najbardziej. Pozwala mu ona umacniać swoją turecką tożsamość. Ta zaś przekonuje Kazachów, że należą do wielkiej tureckiej rodziny narodów, która mimo sąsiedztwa Rosji i Chin może odegrać dużą rolę w regionie.