Mentzen: Liczymy na dwucyfrowy wynik

Sławomir Mentzen.
Sławomir Mentzen. / foto: Biuro Prasowe Konfederacji
REKLAMA

– Politycy mówią w kampanii wyborczej różne rzeczy, a ludzie dają się oszukiwać. Proste i niskie podatki weszły na sztandary wszystkich partii, a one od lat je podnoszą i komplikują – mówi dr Sławomir Mentzen, prezes Nowej Nadziei i jeden z liderów Konfederacji, w rozmowie z Jakubem Zgierskim.

Jakub Zgierski: – Jakie są nastroje w Konfederacji, biorąc pod uwagę to, że jesteśmy już na finiszu kampanii wyborczej?

REKLAMA

Dr Sławomir Mentzen: – Sam finisz to pewne zmęczenie, ale i nadzieja, bo sondaże są na wysokim poziomie – liczymy na dwucyfrowy wynik.

– Sondaż United Surveys dla RMF FM i „DGP” (najnowszy przed wysłaniem „NCz!” do druku) wskazuje, że Konfederacja może liczyć na 10 proc. poparcia. Czy badania to badania, a w rzeczywistości wynik wyborczy będzie o wiele lepszy?

– Wydaje mi się, że jest małe prawdopodobieństwo, abyśmy osiągnęli duży dwucyfrowy wynik. Już 11-12 proc. to byłby sukces.

– Jakie są Pana przewidywania co do wyników innych komitetów? Słyszałem głosy wskazujące na to, że Trzecia Droga może nie przebić progu 8 proc. i w ten sposób nie wejść do Sejmu, dając jednocześnie trzecią kadencję obozowi władzy.

– Według moich przewidywań i badań, do których mam dostęp, Trzecia Droga bez problemu przebije próg.

– A co z resztą?

– PiS wyraźnie wygra (ponad 30 proc.), za nim PO (ok. 30 proc), a potem Konfederacja (ok. 10 proc.), Trzecia Droga i Lewica. Właśnie w tej kolejności. Walczymy o trzecie miejsce.

– W czwartek, 12 października, zaczyna Pan trasę Piątka z Mentzenem. W ciągu dwóch dni ma Pan zamiar odwiedzić całą Polskę. Jak to możliwe?

Będę przemieszczał się helikopterem z miasta do miasta. Będę w pięciu miastach dziennie. Pierwszego dnia Gdańsk, Szczecin, Poznań, Łódź i Warszawa, a drugiego – Lublin, Rzeszów, Wrocław, Katowice i Kraków.

– Wspomniał Pan, że poruszając się helikopterem, będzie Pan emitował bardzo dużo CO2. Czy to pstryczek w nos dla ekologistów?

– Lewicowym fanatykom klimatu na pewno się to nie spodoba. Ciekawe jest jednak to, że ci sami ludzie nie mają nic przeciwko, żeby miliarderzy i celebryci latający na różnorakie fora ekonomiczne używali do tego celu swoich prywatnych odrzutowców. To wskazuje na standardową u lewicy hipokryzję.

– Czy Prawo i Sprawiedliwość mogło jakoś osłabnąć za sprawą dwóch niedawnych afer? Mam na myśli handel wizami oraz miażdżący raport Najwyższej Izby Kontroli, z którego wynika, że wielu Polaków dostało wadliwe szczepionki, nienadające się do użycia.

– Cała kampanii wyborcza PiS-u to wzbudzanie nienawiści do Donalda Tuska. Najsilniejszą motywacją wyborców obozu władzy jest to, aby nie wrócił Tusk. Jak się ma takie motywacje i jest się codziennie bombardowanym propagandą przez TVP i inne prorządowe media, to trudno nagle zmienić zdanie. Te ponad 30 proc. to zabetonowany elektorat PiS, który bez politycznych wstrząsów się nie obniży.

– Czy w takim razie można w jakiś sposób pozyskać niezabetonowanych wyborców tzw. Zjednoczonej Prawicy?

– Pytanie, czy jest wiele takich osób. Z naszych wewnętrznych badań wynika, że elektorat PiS-u jest zmobilizowany i trudno kogoś stamtąd pozyskać.

– To czy w takim razie są jakieś inne kierunki, z których można czerpać?

– Mamy wspólny elektorat z Trzecią Drogą oraz walczymy o niezdecydowanych. Zwyżka Trzeciej Drogi wskazuje, że nasi wyborcy odeszli właśnie do nich albo do niezdecydowanych.

– Trzecia Droga to przecież stare, dobre Polskie Stronnictwo Ludowe (PSL), a do tego Szymon Hołownia, który wywodzi się z kręgów celebryckich TVN. Skąd zatem ten wspólny elektorat?

– Wielu wyborców nie chce ani PiS, ani PO. Z punktu widzenia mało zorientowanego wyborcy Trzecia Droga to siła, która jeszcze nie rządziła. Kosiniakowi-Kamyszowi udało się sprzedać ludziom bajkę, że PSL jeszcze nigdy nie rządziło i jest antysystemowe.

– Wróćmy na chwilę do prognozowanego wyniku wyborczego. Jakiś czas temu w „Najwyższym CZASIE!” mieliśmy okładkę, która wskazywała, że możliwe jest nawet 20 proc. Teraz mówi Pan jednak o 11-12 proc. jako pewnym sukcesie. Czy zmieniło się Pana spojrzenie na tę kwestię?

– Nigdy nie mówiłem, że będzie możliwe 20 proc. poparcia. Maksymalnie dawałem 15, ale i tego nie uda się zrealizować. Trzeba zwrócić uwagę na to, że między lipcem a sierpniem poparcie spadło nam o ok. 4 punkty proc. Odpłynął od nas elektorat, który przypłynął wiosną. To głównie elektorat kobiecy, na który wpływ miały nieprzewidywalne i głośne wydarzenia w trakcie kampanii wyborczej.

– Jakie to nieprzewidywalne i głośne wydarzenia?

– Kobiety, które chciały na nas głosować, mające nadzieję na kogoś nowego, kto obniży podatki i zlikwiduje ZUS, zostały przekonane, że traktujemy je jak dobytek, a do tego będziemy jeść psy.

– Ta afera z psami aż tak wpłynęła na notowania Konfederacji?

– To był pierwszy taki punkt. Kobiety uwielbiają zwierzęta i nie wyobrażają sobie, że ktoś może je jeść. Jeśli to robi, to znaczy, że jest nieprzewidywalny i może mieć inne dziwne pomysły, więc nie warto obdarzać go zaufaniem i oddawać na niego głosu.

– Czy ma Pan żal do prezesa Janusza Korwin-Mikkego, że pojawił się na spotkaniu Patriarchatu, nawet jeśli był tylko słuchaczem na widowni?

– Nie dało się tego przewidzieć. Janusz Korwin-Mikke też nie mógł przewidzieć, co będzie tam powiedziane. Po prostu nieszczęśliwy przypadek. Takie rzeczy się zdarzają.

– Tyle że prezes Janusz Korwin-Mikke jakiś czas po tym wydarzeniu udzielił wywiadu w naszej telewizji i stwierdził, że nie rozumie tego całego czepiania się o „dobytek”.

– To się nawet nie rozniosło. Nie słyszałem o tym.

– A wypowiedź posła Dobromira Sośnierza ze strzelaniem do nielegalnych imigrantów? Oczywiście nie jest kontrowersyjna, ale media zrobiły swoje.

– Nie widzę tu nic złego – to była dobra wypowiedź. Polacy nie chcą masowej imigracji z krajów odmiennych kulturowo, bo widzą, co się dzieje np. w Szwecji. Kobiety boją się jeździć Uberem, drastycznie rośnie przestępczość. Nasze stanowisko jest jednoznaczne – nie chcemy multikulturowego społeczeństwa.

– Prawo i Sprawiedliwość nagle też nie chce multikulturowego społeczeństwa, a do tego stawia się Ukraińcom – i to zupełnie tak, jakby od początku nie dawało im wchodzić sobie na głowę…

– PiS to zauważyło, ale PO też wypuściła antyimigracyjny spot. Tusk również miał antyimigracyjne wypowiedzi. PiS i PO udają, że powstrzymają masową imigrację i że są sceptyczne względem pomocy dla Ukrainy. To bezczelność i hipokryzja. Gorsza była tylko próba rozliczenia ery kowidowej przez PO, a oni przecież sami popierali działania rządu. Inny przykład: między pierwszą a drugą turą wyborów prezydenckich Andrzej Duda i Rafał Trzaskowski przymilali się do wyborców Konfederacji. Trzaskowski wpraszał się nawet na Marsz Niepodległości, a zawsze go zakazywał. Politycy mówią w kampanii wyborczej różne rzeczy, a ludzie dają się oszukiwać. Proste i niskie podatki weszły na sztandary wszystkich partii, a one od lat je podnoszą i komplikują.

– Czy PiS nielegalnie ingeruje w wybory przez spółki Skarbu Państwa?

– Orlen od tygodni zaniża ceny paliw, co kosztuje półtora miliarda złotych. We wrześniu jego pracownicy otrzymali 6 tys. zł premii świątecznej. Uczniowie dostają laptopy, emeryci dodatkowe emerytury, a spółki Skarbu Państwa wykupują billboardy, na których informują, że obniżają ceny energii i zapewniają Polakom bezpieczeństwo energetyczne. TVP ciągle pokazuje PiS, a Konfederacja pojawiła się na antenie 0 sekund. Władza ma nieograniczony budżet, a my musimy przeprowadzić całą kampanię wyborczą za kilka milionów złotych.

– Słyszałem głosy wskazujące na to, że Konfederacja w ostatnim czasie zmieniła swoją retorykę i koncentruje się obecnie na tematach materialnych: kryzys, inflacja, rachunki itd. Czy rzeczywiście bardziej przyziemne rzeczy przykryły kwestie światopoglądowe i ideologiczne?

– Konfederacja zmieniła retorykę w lutym, co zapoczątkowało ogromny wzrost w sondażach. Jeżeli ktoś uważa działania władz partii za błędne, to znaczy, że chce powrotu do poparcia z 2022 roku, gdy byliśmy w okolicach progu wyborczego.

– Czy jednak takie podejście nie sprawia, że Konfederacja dryfuje w kierunku centrum, traci wyrazistość poglądów, a pewne tematy omija?

– Nie zmieniliśmy naszego stanowiska w żadnej istotnej sprawie. Czym innym jest wybór tematów na kampanię wyborczą, a czym innym są przekonania, które pozostają niezmienne.

– A co przykładowo ze słynną „ukrainizacją Polski”, którą podnoszą przedstawiciele Korony Grzegorza Brauna?

– Wciąż nie obawiam się kultury ukraińskiej. Jesteśmy na wyższym poziomie.

– Czy nie jest to pewna rozbieżność w poglądach, jeżeli chodzi o ugrupowania tworzące Konfederację?

– Od tygodni sporo mówię i piszę o Ukrainie: rolnictwie, ekonomii, żywności, która nie spełnia norm, niesprawiedliwym dotowaniu kredytów, aby Ukraińcy kupowali w Polsce nieruchomości, czy niepotrzebnych zasiłkach. Dlaczego półtora roku po wojnie płacimy 40 zł dziennie na każdego Ukraińca, a to mniej niż wyżywienie Polaka w szpitalu albo mniej, niż rodzina zastępcza dostaje na dziecko, które ma pod opieką. Nie rozumiem również, dlaczego prawa emerytalne dostają po jednym przepracowanym dniu. Troszczę się o to, aby pieniądze polskiego podatnika trafiały na polskie potrzeby, a nie potrzeby sąsiedniego narodu.

– Czy PiS utrzyma władzę i będzie miało trzecią kadencję?

– Według obecnych sondaży nie wiadomo, kto będzie rządził po wyborach. O wszystkim może zadecydować kilka mandatów, więc nie da się w tym momencie przewidzieć wyniku. Jednak mam nadzieję, że PiS-owi nie uda się stworzyć kolejnego rządu.

– W takim razie czekają nas rządy opozycji?

– Nie chcemy ani PiS-u, ani powrotu Tuska.

– To co w takim razie pozostaje?

– Szereg możliwości, ale wszystko rozstrzygnie się po wyborach. Najważniejsze jest to, ilu kto będzie miał posłów.

– Czy chodzi o słynny „języczek u wagi”?

– Koncepcji jest kilka, ale nie będę ich opisywał, aby sobie ktoś ich nie wziął za bardzo do serca.

Możliwości jest aż tak dużo?

– Jest i tysiąc pośrednich możliwości, włącznie z przedterminowymi wyborami.

– Czy w ostatnich dniach przed wyborami można spodziewać się jeszcze jakichś politycznych wstrząsów?

– Zawsze, a zwłaszcza parę dni przed głosowaniem, należy spodziewać się nieprzewidywalnych zdarzeń.

REKLAMA