Bateria od elektryka zaniemogła w czasie deszczu. Szokujące koszty, producent umywa ręce

Stacja do ładowania samochodów elektrycznych.
Stacja do ładowania samochodów elektrycznych. / Fot. PAP
REKLAMA

Pojeździli samochodem elektrycznym w deszczu, bateria pojazdu nadaje się na złom. Serwis nie uznał gwarancji, a nowa bateria kosztuje ok. 85 tysięcy złotych. Taka sytuacja spotkała pewnych Szkotów, którzy postanowili podzielić się historią z mediami.

Johnny Bacigalupo i Rob Hussey długo nie nacieszyli się elektryczną Teslą, za którą zapłacili 60 tysięcy funtów, czyli ponad 300 tysięcy złotych. W czasie deszczów, które w Edynburgu nie są niczym nadzwyczajnym, elektryk odmówił posłuszeństwa. Dowiózł mężczyzn do restauracji, ale z powrotem już nie. Po prostu nie odpalił.

REKLAMA

Wezwano pomoc, pojazd odholowano do serwisu. Tam fachowcy przedstawili następującą diagnozę: opady deszczu sprawiły, iż wilgoć przedostała się przez (teoretycznie) hermetyczną obudowę do baterii i ta nie nadaje się do dalszego użytku. Co więcej, przy tego typu „awarii” 8-letnia gwarancja producenta nie obowiązuje, więc serwis wystawił właścicielom rachunek za wymianę baterii na nową. Koszt? Jedyne 17 tys. funtów, czyli ok. 85 tys. zł.

Podczas rozmowy z menedżerem salonu Tesli w Edynburgu, właściciele usłyszeli, że przyczyną problemu była fatalna pogoda w Szkocji, a tego typu sytuacje zdarzają się czasem przy eksploatacji samochodów elektrycznych różnych marek w czasie deszczu. Że to nie ich wina, ale też nie wina producenta. I tyle, dziękujemy, płacicie za nową baterię albo wasz elektryk bez niej nadaje się tylko i wyłącznie na złom.

Rozumiem, że Tesle nie nadają się do użytkowania w Szkocji? – pyta retorycznie na łamach mediów rozgoryczony mężczyzna.

Jestem kierowcą od 30 lat, miałem wiele samochodów, a Tesla to mój najbardziej luksusowy ze wszystkich. Okazuje się, że jest nic nie warty, gdy na ulicach Edynburga pojawi się trochę kałuż i deszczu – rozkłada ręce.

Gdybym wiedział, że obsługa klienta będzie tak fatalna, nie zawracałbym sobie głowy kupnem tego samochodu. Czy oni wiedzą, że jesteśmy w Szkocji? Pogoda wcale nie była nadzwyczajna, nie odbiegała od tego, czego co roku doświadczają mieszkańcy tego miejsca – podsumował.

Unia narzuca nam, jak ładować elektryki. Dyrektywa obowiązuje państwa bezpośrednio. Ładowarki co 60 km i inne nakazy

REKLAMA