Razprozak: Cywilizacja życia

Rodzice i niemowlę.
Rodzice i niemowlę. Zdjęcie: Pixabay
REKLAMA

Po sukcesie dwóch pierwszych książek („Manifest Antykomunistyczny” oraz „Tresura. Kulisy lewicowej indoktrynacji”) przystąpiłem do pisania trzeciej. Plan był taki: trzecią książkę zaplanowałem jako tę lżejszą gatunkowo w swej wymowie, ukazującą moje bardziej satyryczne oblicze. Chciałem wykorzystać otaczający nas smutny i przygnębiający świat, żeby ironią i sarkazmem… rozweselić czytelników, ukazać jego absurdy w sposób łatwy, lekki i przyjemny. Tradycyjnie rozpocząłem od etapu zbierania materiałów, a gdy uzbierałem ich wystarczająco dużo i zacząłem pisać, nagle wydarzyło się coś dziwnego.

W sposób zupełnie naturalny, praktycznie w jednej chwili podjąłem decyzję: odkładam ten projekt na bok. Bo jest inny, pilniejszy. Bo jest taki temat, który wymaga reakcji tu i teraz. Bo milczenie na jego temat jest chowaniem głowy w piasek. Bo kiedy płoną meble w salonie, nie pora zajmować się w kuchni rozlaną kawą.

REKLAMA

Kiedy usłyszysz przeraźliwy – choć niemy! – głos milionów młodych „człowieczków”, małych ,,ludzików”, rozpaczliwie ,,wołających” o pomoc – nie wolno Ci dłużej nie reagować. Są takie zjawiska jak miłość, tęsknota, rozpacz po śmierci kogoś bliskiego lub zazdrość – których nie widzą Twoje oczy, a jednak te niewidzialne dla oka zjawiska potrafią przeszywać umysł, duszę i serce na wskroś jak serie z karabinu. I nikt tego zjawiska nie neguje, nikt nie mówi: to niemożliwe, jeśli czegoś nie widać, to znaczy, że to nie istnieje i nie może przeszywać duszy. Niemy krzyk nienarodzonych dzieci z wyrokiem śmierci i bez prawa do adwokata ma moc przeszywania duszy w dokładnie taki sam metafizyczny sposób.

Dziecięcego krzyku rozdzierającego duszę nie słychać uszami, samej duszy z kolei nie widzą oczy. Nasze zmysły nie potrafią zarejestrować wielu zjawisk, które istnieją. Są pewne sprawy, które nas przerastają i wymykają się naszemu schematycznemu postrzeganiu świata. Ale SĄ. I nawet jeśli nam przeszkadzają, nawet jeśli są niewygodne, niechciane – nigdy nie będziemy w stanie ich wyskrobać z codzienności. Są integralnymi elementami rzeczywistości.

Magiczny moment

Nawet aborcyjni aktywiści muszą z pokorą pochylić głowy nad prawdą, że nie da się precyzyjnie ustalić tego magicznego momentu, w którym życie przestaje być bezwartościowym i pozbawionym praw zlepkiem komórek, a w którym staje się człowiekiem. Używają argumentu: ,,płód to jeszcze nie człowiek”. Proszę jednak zauważyć, że nigdy nie są w stanie pociągnąć tej myśli w stronę jakiegoś logicznego wywodu. Jeśli NIE człowiek, to… co? Czy kiedykolwiek w historii, chociaż RAZ zdarzyło się, żeby w wyniku seksu między mężczyzną i kobietą urodziła się sarna? ,,Żubr, bóbr, k***a, łoś?!” Skoro wiadomo, że nie, i skoro wiadomo, że w wyniku stosunku między dwojgiem ludzi płci przeciwnej może rodzić się wyłącznie człowiek – to nie ma żadnego powodu, żeby człowieka choćby w najwcześniejszej jego fazie rozwoju nie nazywać człowiekiem właśnie. Od najbardziej prostackich aborcjonistów słychać często głosy, że płód to nie człowiek tylko ,,galaretowata maź”. Ale to jest przecież wyłącznie ich subiektywna i prostacka opinia – równie dobrze ja mogę głosić, że te osoby mają galaretowatą maź zamiast mózgu i będzie to ,,argument” o identycznym znaczeniu naukowym.

Spójrzmy dalej – czy jeśli uda Ci się zaoszczędzić 1000 zł, to dasz radę za tę kwotę kupić dom? Cóż, nie oszukujmy się – jeśli nie masz znajomości w ratuszu u Rafała, to: nie, oczywiście, że nie. Bo tysiąc złotych to jeszcze nie fortuna. Ale czy przez to, że za tysiąc złotych nie da się kupić domu, można z tego wyciągnąć wniosek, że tysiąc złotych to nie są pieniądze…? Przecież to SĄ pieniądze i to niemałe – nie kupisz za to domu, ale lodówkę już tak. Za banknot stuzłotowy też domu nie kupisz, ani nawet lodówki, ale to przecież nadal pieniądz! Zresztą, nawet 10 zł – nie kupisz za to ani domu, ani nawet rachunku za prąd tym nie pokryjesz – a to nadal pieniądz i nadal okazuje mu się szacunek. Nawet milionerzy, kiedy wypadnie im dycha z kieszeni, zwykle schylą się i podniosą (wielu z nich zostało milionerami WŁAŚNIE DLATEGO, że szanują pieniądze i wiedzą, że szacunek do miliona zaczyna się od szacunku do dychy, co nie musi być równoznaczne ze skąpstwem). Ale tak jak brak potężnej siły nabywczej nie pozbawia stuzłotowego banknotu miana pieniądza – tak słabość, kruchość i zależność od matki nie pozbawia miana człowieka żadnego dziecka, niezależnie, czy przebywa w jej brzuchu, czy już poza nim. Kto ma ludzkie DNA – jest człowiekiem. I nie odbierze mu tej godności żadna chora ideologia.

Nie klękajmy przed krzykliwością

Jeżeli mainstreamowa lewica nie potrzebuje żadnych naukowych podstaw, by mężczyznę nazywać kobietą, a za 15 minut znowu mężczyzną, jeśli płeć określają sobie swobodnie według własnego ideologicznego widzimisię – to jeśli zgodzimy się, że to wariactwo – czy możemy dziwić się, że człowieka we wczesnym stadium rozwoju nazywają bezwartościowym zlepkiem komórek, a aborcję ,,bezinwazyjnym zabiegiem”? Czy możemy oczekiwać od nich czegokolwiek lepszego? I wreszcie – czy możemy potulnie godzić się na to, żeby to ideologiczni szaleńcy i radykałowie definiowali nam świat, łącznie z najbardziej newralgicznymi pojęciami takimi jak ludzkie życie…? Dlaczego w tak wielu najważniejszych sprawach ulegamy i klękamy nie przed ich racjami, lecz – przed ich krzykliwością? Dlaczego tak niewielu ludzi potrafi dziś na chwilę zatrzymać się i pomyśleć: ,,Ok, więc tłum zdecydował, że sprawy mają się tak i tak. Ten sam przekaz płynie z telewizji, to samo głosi mój ulubiony aktor i piosenkarka, wyznawania tych samych poglądów oczekuje ode mnie koleżanka z pracy i moja fryzjerka. Co jednak tak naprawdę myślę w tej sprawie JA…? Czy moja opinia jest faktycznie zgodna z tym, co głoszą ci ludzie, czy potakuję im wyłącznie ze strachu przed ich presją? Czy zbadałem / zbadałam dany temat, zadałam sobie jakikolwiek intelektualny trud porównania narracji obu stron tego samego konfliktu, czy po prostu poszłam na łatwiznę, poszłam za tłumem, popłynęłam z prądem, bo boję się nawet nie tyle swoich własnych poglądów, co w ogóle myśli, że mogę je posiadać”?

„Moje prawo”

Słyszałem na YouTube wypowiedź zacietrzewionej feminy, która dosłownie cedziła przez zęby, jak bardzo wnerwia ją fakt, że mężczyźni ,,przyznają sobie prawo” do debatowania o tym, co wolno jej zrobić ze swoim ciałem. To tak jakby ojciec rodziny, który bije żonę i dzieci, irytował się, że sąsiedzi się wtrącają w nie swoje sprawy – bo to przecież JEGO rodzina, a nie ich, i może sobie z nią robić, co mu się podoba… Feministko, ze SWOIM ciałem rób sobie, co ci się żywnie podoba, ale odwracasz kota ogonem – wszystkie problemy i toksyczne, patologiczne konflikty wynikają z faktu, że to TY przyznajesz sobie prawo do decydowania o życiu dziecka. Matt Walsh zauważył, że ludzka godność i wartość nie jest czymś, na co można sobie zasłużyć lub zapracować, na przykład swoimi dobrymi uczynkami. Godność człowieka otrzymujemy wszyscy GRATIS, bezinteresownie, razem z darem życia. Nie mam prawa żądać od jakiejkolwiek kobiety, żeby wierzyła w tego samego Boga, co ja, albo zabraniać jej modlenia się do innego . Nie mam prawa zmuszać kobiet do patriotyzmu ani do zgadzania się z konserwatywnymi poglądami, ani do składania hołdu polskim bohaterom, żołnierzom Podziemia Antykomunistycznego. Nie mam prawa zabraniać im uczestniczenia w marszach LGBT, przepraszania za rasizm w USA (choć mam prawo je za to wyśmiewać), głoszenia psychofeministycznych bzdur, wychowywania potomstwa na swoją lewicową modłę i tak dalej, i tak dalej. Lista kwestii, w których nie mogę w żaden sposób rozkazywać lub zakazywać czegokolwiek jakiejkolwiek kobiecie na świecie, jest doprawdy cholernie długa. I stanowi to jawny kontrast wobec wyjątkowo krótkiej listy tych kwestii, w których MAM prawo współdecydować o tym, co kobiecie wolno, a czego nie.

Powtórzę to, tak dla pewności, że radykalne feministki i marksistki się w tym momencie zacietrzewią i zapowietrzą: tak, przyznaję sobie i każdemu facetowi na świecie prawo do współdecydowania o zakazach i nakazach dla kobiet w niektórych kwestiach. Nie uważam, żebym musiał siedzieć cicho w kącie w temacie obnażania się kobiet w miejscach publicznych, a już zwłaszcza jeśli mowa o prawie nauczycielki do rozebrania się do naga podczas lekcji w podstawówce. Nie rusza mnie wtedy argument, że ,,to jej ciało i może sobie nim dysponować wedle uznania”. Nie, feminy, choćbyście się miały zakrztusić – nie może. Kobieta nie może też wsiadać po alkoholu za kierownicę, uprawiać seksu w miejscu publicznym (mimo że to przecież jej ciało!), nie wolno jej bić swojego potomstwa, ma też OBOWIĄZEK je karmić i dbać o jego zdrowie. Nie ma więc ani jednego powodu (innego niż psucie interesów aborcyjnego lobby), by wyłączać mężczyzn z dyskusji o tym, jakie prawa ma kobieta wobec życia rozwijającego się w jej organizmie. Każdy ma prawo swobodnie dysponować całym swoim ciałem lub poszczególnymi jego elementami tak długo, jak nie działa na szkodę życia lub dobra innej osoby.

„Prywatna sprawa”

Zwolenniczki beztroskiej aborcji zarażają społeczeństwo poglądem, że ciąża i aborcja to ,,prywatna sprawa”. Problem pojawia się w momencie, gdy uświadomimy sobie, że podobny mechanizm uzasadniający swoje działania stosują również przestępcy. Kradzież to moja prywatna sprawa, odpieprz się, glino, po co się wtrącasz, co się czepiasz. Zgwałciłem, bo chciałem. Napadłem na bank, bo potrzebowałem więcej forsy, mam duże wydatki, identyfikuję się jako miliarder urodzony w ciele biedaka, a państwo nie chce uznać mojej nowej tożsamości. To wspólny mianownik między przestępcami, a aborcyjnymi propagandystami: i jedni, i drudzy kompletnie ignorują cudze prawa, koncentrują się wyłącznie na własnych korzyściach. Nie, aborcja nie jest, nigdy nie była i nigdy nie będzie prywatną, osobistą sprawą kobiety, taką jak tatuaż albo jej życie erotyczne. Aborcja dotyczy zawsze tego kogoś jeszcze, a zakłamywanie tego choćby sto miliardów razy i powtarzanie swojego idiotycznego, nielogicznego kłamstwa jak mantry, nie uczyni go ani odrobinę bardziej prawdziwym lub bardziej logicznym.

Agresja i przemoc

Ogólna narracja wielkich mediów i lewicowych polityków jest taka, że trzeba chronić aborcyjnych aktywistów i kobiety, które „decydują się na aborcję”, przed prawicowym hejtem i przemocą. Ale wystarczy krótka analiza faktów, by przekonać się, że to kolejny przypadek stawiania spraw do góry dnem – agresja i przemoc to zdecydowanie częściej atrybuty drugiej strony debaty. Przeciwników aborcji nazywa się brutalnymi i okrutnymi, nawet jeśli ich jedyną zbrodnią jest… modlitwa w myślach pod kliniką aborcyjną. Rozwrzeszczana lewica może swobodnie napadać na kierowców furgonetek pro-life i jest to propagandowo usprawiedliwiane jako „słuszny gniew”. W kanadyjskim Guelph 28-letnia kobieta usłyszała zarzuty po tym, jak zobaczyła dwoje ludzi w milczącym proteście przeciwko aborcji – podjechała do nich i… oblała ich gorącą kawą z termosu. Lewacka siła argumentów… Co więcej, kobieta miała im zagrozić, że jeśli wracając zastanie ich w tym samym miejscu, to użyje ostrej amunicji. Kilka lat wcześniej, również w Kanadzie, lewacki bandyta Jordan Hunt tak się zdenerwował, zrozumiawszy swój żałosny brak argumentów w dyskusji z kobietą sprzeciwiającą się aborcji, że… z całej siły, biorąc zamach, kopnął ją. Policja po aresztowaniu go odkryła, że już kilka tygodni wcześniej został oskarżony o atak fizyczny na… inną kobietę. Taki to bohater. Pudzianowskiego by taka żałosna łajza nawet palcem nie tknęła w takiej dyskusji, ale do kobiety zawsze chętnie z łapami i butami wyskoczy, żeby utwierdzić się w przekonaniu, jaki jest męski. Jakie środowisko, tacy superbohaterowie, tylko peleryny brakuje… Co więcej, po tym, jak ten damski bokser kopnął kobietę, a filmik obrazujący tę sytuację hulał po internecie, inna lewacka i aborcyjna aktywistka Nora Loreto… pochwalała jego wyczyn.

„Tak, obwiniam tę kobietę za sprowokowanie kogoś do zaatakowania jej. Dobrze zrozumieliście. (…) To, co te zbiry chcą, żeby państwo robiło kobietom, jest milion razy gorsze”. To wymowne, że lewactwo nie dostrzega już tego, że w swej retoryce często leci po prostu Adolfem Hitlerem, w skali 1:1. On też przecież obwiniał Żydów za „Noc Kryształową”, ba – kazał im za nią zapłacić! Hitler, Stalin i wszystkie inne kanalie tego świata usprawiedliwiały zbrodnie dokonywane przez swoich ludzi, a używały do tego dokładnie tego samego argumentu: ,,A bo tamci sprowokowali”. Jeśli dzisiejsze lewactwo trzymające w garści wielkie media zaczyna mówić Hitlerem, to sytuacja robi się już naprawdę poważna. Lewica podaje się za tą, która broni kobiet. W tej sytuacji – przedstawiciel tej lewicy kopnął kobietę, a feministka (!) wzięła w obronę nie ofiarę tego skandalicznego ataku, lecz… jego sprawcę. Zdarzenie nie ma więc charakteru incydentalnego, lecz wskazuje na kierunek, w którym podąża aborcyjny totalitaryzm tych groźnych fanatyków.

Złota reguła lewicy

Agresywne zwolenniczki swobodnej aborcji doskonale wiedzą, że nie mają ani racji, ani racjonalnych kontrargumentów, zostają im więc emocje i krzykliwość. Krzyk często służy im do zagłuszania resztek sumienia. Łapią się nadziei, że im częściej i im głośniej będą wykrzykiwać swoje radykalne hasła, tym mniej staną się one nieprawdziwe, a ich wina – tym mniej gorsząca i mniej budząca wstręt. Goebbelsowi przypisuje się słowa (nie wiem, czy słusznie), że kłamstwo powtórzone tysiąc razy staje się prawdą. Dla lewicy to w każdym razie złota reguła. Radykalnym aborcjonistkom wydaje się, że im więcej zwolenników zdobędą, tym większa i bardziej uświęcona będzie ich racja, a zło przestanie być złe. Ale kategorie dobra i zła, prawdy i kłamstwa, nie podlegają demokracji. Są w swojej istocie zupełnie obiektywne – i tylko ludzka, ograniczona natura, tak często nie pozwala nam jasno dostrzegać i rozróżniać między nimi. Zło nie przestanie być złem tylko dlatego, że znajdą się tłumy, które nazwą je dobrem. Kłamstwo nie przestanie być kłamstwem, nawet jeśli miliony ust wypowiedzą je i przedstawią jako prawdę. To nie człowiek decyduje o tym, czym jest Prawda – to Prawda decyduje o tym, kim jest człowiek.

POWYŻSZE AKAPITY TO FRAGMENTY POCHODZĄCE Z MOJEJ NAJNOWSZEJ KSIĄŻKI ,,CYWILIZACJA ŻYCIA”. SERDECZNIE ZACHĘCAM DO JEJ ZAKUPU W SKLEP-NIEZALEZNA.PL.

REKLAMA