Marine Le Pen na czele!

Marine Le Pen.
Marine Le Pen. / foto: PAP/EPA
REKLAMA

Wybory prezydenckie we Francji odbędą się dopiero w 2027 roku, ale jak wiadomo kampania wyborcza rozpoczyna się zaraz po każdych poprzednich wyborach. Jak wynika z sondażu Ifop-Fiducial, kandydatka Zjednoczenia Narodowego (RN) wygrałaby dziś w I turze takich wyborów. Jej rywalem w II turze byłby polityk centrum i były premier Édouard Philippe.

Emmanuel Macron w teorii nie może już startować po raz trzeci. Za jego plecami rozgrywa się więc powoli walka o to, kto przejmie po nim schedę. Philippe to poważny kandydat, obecnie mer miasta Hawr, deputowany do Zgromadzenia Narodowego, a w latach 2017-2020 premier rządu. Na razie jednak w I turze wygrałaby Marine Le Pen, która mogłaby liczyć na poparcie od 31% do 33% badanych! Słabością jej kandydatury jest „szklany sufit”, czyli mobilizacja lewej strony i centrum przeciw jej kandydaturze w II turze i brak możliwości przebicia bariery ponad 50% głosów.

REKLAMA

Na razie dorównuje jej tylko wspomniany Édouard Philippe, który w omawianym sondażu zyskał zaufanie 25% Francuzów. Do II tury nie wszedłby ponownie „stały” kandydat lewicy, czyli Jean-Luc Mélenchon. Ostatnio zaszkodziły mu medialnie propalestyńskie wypowiedzi. W tym sondażu ma tylko 15% (w ciągu roku strata 5 punktów proc.).

Jako drugi kandydat „obozu prezydenckiego”, znany aktywista LGBT Gabriel Attal, może podobno liczyć na 19% głosów. Kandydat centroprawicy (Republikanie) Laurent Wauquiez zebrałby od 5 do 6% głosów. Wyprzedziłby go nawet prawicowy publicysta Éric Zemmour (Rekonkwista), któremu sondaż daje w różnych wariantach od 6 do 7,5% głosów.

Na lewicy liderem jest Mélenchon, ale komunista Fabien Roussel może liczyć na 7,5%, a Marine Tonnelier (Zieloni – EELV) na 1,6%. do 2%.

Przygotowania do olimpiady

Place budowy olimpiady w Paryżu zostały sparaliżowane strajkami… nielegalnych imigrantów, którzy nie chcą nadmiernie dawać się „eksploatować”. Przygotowania do Igrzysk Olimpijskich w Paryżu w 2024 roku trwają, ale setki nielegalnych pracowników zaczęły strajkować. Okazało się, że w regionie paryskim nielegalni imigranci zgłosili się do agencji pracy tymczasowej z prośbą o legalizację prawa do ich pobytu w kraju. Później około 500 pracowników ogłosiło strajk i problemy miało około trzydziestu firm pracujących przy budowie obiektów olimpijskich.

Strajkujący skarżyli się na „nadmierne wykorzystywanie” i żądali uregulowania ich pobytu we Francji. Strajk rozpoczął się 17 października. Większość protestujących to przybysze z Afryki, pracujący dla firm budowlanych, logistycznych, sprzątających i przy dystrybucji. Wsparcia udzieliły im związki zawodowe. Lewicowy syndykat CGT opowiedział się nawet za masową legalizacją pobytu nielegalnych imigrantów. Strajkujący weszli m.in. do siedziby firmy zajmującej się zatrudnieniem tymczasowym, która pośredniczyła w poszukiwaniach przez nich pracy, i podjęli tam okupację siedziby do „czasu uregulowania prawa ich pobytu”.

CGT chce, by osoby pracujące dorywczo dla różnych podwykonawców zostały objęte uregulowaniem pobytu i wszystkimi „prawami socjalnymi”. „Wnosimy wkład i płacimy podatki” – mówił niejaki Mamadou Kébé, prezes „kolektywu imigracyjnego CGT 93”. Ów prezes sam uzyskał legalizację pobytu we Francji po rocznym strajku trwającym od października 2008 do roku 2009.

Strajki to jednak dla organizatorów igrzysk paryskich „pikuś”. Podstawowym problemem jest bezpieczeństwo. W kontekście wojny w Izraelu jest to wyzwanie coraz większe. „Ministerstwo Spraw Wewnętrznych będzie gotowe także na Igrzyska Olimpijskie 2024” – zapewniał minister Gérald Darmanin, który pogratulował spokojnego przebiegu we Francji Pucharu Świata w rugby (w finale RPA pokonało Nową Zelandię na Stade de France 12:11). W tym przypadku duża impreza odbyła się rzeczywiście bez większych incydentów.

Gérald Darmanin podczas pobytu na Stade de France w Seine-Saint-Denis zapewniał, że środki zapewniające bezpieczeństwo olimpiady w 2024 roku i ceremonii otwarcia na Sekwanie w Paryżu będą „dziesięciokrotnie” większe w porównaniu ze środkami zmobilizowanymi na potrzeby Pucharu Świata. Minister dodał, że podległe mu służby zapewnią „bezpieczeństwo widzom i drużynom”. Olimpiada zostanie rozegrana m.in. w imigranckim departamencie Seine-Saint-Denis od 26 lipca do 11 sierpnia.

W czasie Pucharu Świata w rugby codziennie porządku na ulicach strzegło 11 tys. funkcjonariuszy policji i około 3 tys. funkcjonariuszy policji miejskiej. W ciągu dwóch miesięcy trwania mistrzostw przeprowadzono 4880 „operacji przeciwdziałania przestępczości”, czyli ponad 80 dziennie. Policja zatrzymała 781 osób, a w czasie meczów m.in. „zneutralizowano około dwudziestu podejrzanych dronów”. Pomimo popularności rugby we Francji, trudno te mistrzostwa porównywać jednak z olimpiadą. Kibice w tym sporcie też są mniej krewcy…

„Wielokulturowość” w piłce nożnej

Wydawałoby się, że „ubogacenie kulturowe” przynajmniej w sporcie przynosi dobre wyniki. Wieloetniczna reprezentacja Francji przez lata zawdzięczała swoje sukcesy m.in. „wielokulturowości” swoich piłkarzy. Życie przynosi jednak weryfikację i takich opinii…

Wojna Hamas-Izrael przyniosła wzrost napięcia społecznego i akty terroru islamskiego także we Francji, co dotknęło i piłkarzy, którzy mieli być w teorii wzorem do naśladowania i przykładami „udanej integracji” migrantów. Teraz piłkarz Yousef Atal został zawieszony przez swój klub. W komunikacie prasowym opublikowanym prze OGC Nice klub poinformował, że obrońca Yousef Atal został „zawieszony do odwołania”. Piłkarz i reprezentant Algierii jest obiektem śledztwa w sprawie „pochwały terroryzmu”. W sieciach społecznościowych udostępnił filmik, który uznano za „antysemicki”. Nawoływano w nim do zgotowania „Żydom czarnego dnia”. „Biorąc pod uwagę charakter udostępnionej publikacji i jej powagę, klub podjął decyzję o natychmiastowym nałożeniu na zawodnika pierwszych sankcji dyscyplinarnych, zanim zostaną nałożone inne sankcje przez władze sportowe i państwowe” – napisano w oświadczeniu klubu z Nicei.

27-letni obrońca publicznie przeprosił w mediach społecznościowych za udostępnienie filmiku z wystąpieniem palestyńskiego imama. Dodał, że „zdecydowanie potępia wszelkie formy przemocy na całym świecie i wspiera wszystkie ofiary”. „Nigdy nie będę wspierać przekazów zawierających nienawiść. Pokój jest ideałem, w który mocno wierzę” – kajał się, ale śledztwo trwa.

Dostało się także słynnemu Karimowi Benzemie (francuskiemu piłkarzowi pochodzenia algierskiego). Szef MSW Gérald Darmanin oskarżał Benzemę o „notoryczne powiązania z Bractwem Muzułmańskim”. Przypomniał, że piłkarz nie tylko nie potępił „ataków terrorystycznych Hamasu”, a wręcz przeciwnie – zapewniał o „wsparciu dla Gazy i muzułmanów”.

W Marsylii „po staremu”

W Marsylii kolejny młody mężczyzna został zastrzelony na ulicy. Dwóch napastników podjechało do niego na skuterach. Do mordu doszło w nocy z soboty na niedzielę 29 października. Ofiara była znana policji z handlu narkotykami. „Le Figaro” podał, że do strzelaniny doszło przy bulwarze Lafuente i był to zapewne kolejny akt porachunków gangów narkotykowych. To niemal codzienność tego miasta, a od wielu miesięcy nie ma praktycznie tygodnia, by tego typu informacje nie pojawiały się w mediach.

Gangi walczą o terytoria i są tak rozbestwione, że prowadzą swoją działalność niemal półlegalnie. Media publikowały nawet wywieszane publicznie na osiedlach „cenniki” narkotyków, a dilerzy są w pewnych miejscach stałym elementem podmiejskich „krajobrazów”. Mocno krytykowana jest policja, która z plagą strzelanin niezbyt sobie radzi. Być może jednak policja niezbyt przykłada się tu do pracy, bo w końcu ofiarami są… handlarze, a wojny gangów redukują ich liczebność. Tymczasem łapanie i stawianie handlarzy przed sądami okazuje się mało efektywne.

Tym razem policję wezwano na miejsce około drugiej w nocy. Świadkowie informowali, że sprawcy mordu uciekli czarnym skuterem T-Max. 29-letnia ofiara miała zatrzymanie akcji serca, a o godzinie 2:30 służby ratunkowe stwierdziły jej zgon. Policja znalazła podpalony skuter strzelców w dzielnicy Les Aygalades, na północ od centrum Marsylii. Do mordu doszło w pobliżu miejsca zamieszkania ofiary. Na miejscu, a także przy skuterze znaleziono liczne łuski po nabojach kalibru 9 mm.

W tym roku padł rekord liczby zabójstw w Marsylii na tle porachunków gangów. Tylko do końca września zastrzelono w Marsylii 41 osób. To więcej niż w całym roku 2021 roku (do tej pory rekordowym), kiedy to zginęło 40 osób. Bilans tymczasem ciągle rośnie…

„Polska powróci do łask Berlina i Brukseli”

Tygodnik „Valeurs Actuelles” komentuje wyniki wyborów w Polsce. O ile media mainstreamowe w tym kraju pokazywały polskie wybory jako walkę „postępu” z „siłami ciemnogrodu”, to prawicowy periodyk zwrócił się o opinię do Davida Engelsa, belgijskiego historyka, profesora m.in. Instytutu Zachodniego w Poznaniu.

Ten nie ma wątpliwości, że „skutki upadku konserwatywnego rządu w Polsce” oznaczają powstanie nowej koalicji. Ta powinna jego zdaniem powstać, pomimo „podziałów ideologicznych”, bo „tym, co łączy trzy partie, jest chęć wyrzucenia PiS, konserwatywnej, prawicowej partii katolickiej, z centrum politycznego i stworzenia systemu całkowicie zbieżnego z polityką Berlina i Brukseli”. Engels wskazuje na „zasadnicze różnice pomiędzy eko-komunistami Nowej Lewicy, liberałami z KO i chadekami” z Trzeciej Drogi. Uważa jednak, że ta „heterogeniczność” była jednak siłą, która pozwoliła pokonać partię rządzącą.

REKLAMA