Czy Konfederacja faktycznie się rozpadnie?

Sławomir Mentzen oraz Krzysztof Bosak.
Sławomir Mentzen oraz Krzysztof Bosak. / Foto: Biuro Prasowe Konfederacji
REKLAMA

Zwykle w tygodniach powyborczych teksty zaczyna się od fraz „kurz opadł” czy podobnych haseł. Tymczasem po wyborach 15 października nie tylko się kurzy, ale panuje istna burza piaskowa, która może przekształcić się w huragan z biblijnym słupem ognia.

Wybory zwyciężył PiS, jednak pozostałe ugrupowania – wszystkie deklarujące wcześniej brak możliwości koalicji z ustępującymi jaśnie nam panującymi – mają zdecydowanie ponad połowę miejsc w Sejmie. PiS więc wygrał, ale przegrał. Ale nie do końca.

REKLAMA

Nie wiadomo, kto rządzi

Fatalna opozycja ma więcej mandatów. Teoretycznie mogą więc tworzyć rząd. I choć deklarują, że są gotowi do tego zadania i chcą, by Donald Tusk otrzymał od prezydenta misję stworzenia rządu, to pytani o szczegóły koalicji wcale nie są zbyt chętni do przedstawiania konkretów.

Poza tym prawica spogląda na to, co się obecnie dzieje w Konfederacji. A dzieją się rzeczy niebywałe, bo po wyniku o wiele niższym od oczekiwań wielu ludzi i deklaracji samych przedstawicieli partii, zaczęła się istna wewnętrzna walka.

Atak na Janusza Korwin-Mikkego

Krótko po wyborach szef sztabu Konfederacji Witold Tumanowicz – osoba odpowiedzialna za kampanię, która powinna zbierać laury w razie sukcesu i baty w przypadku porażki (która miała miejsce) – ogłosił, iż Janusz Korwin-Mikke miał… sabotować kampanię ugrupowania. Zgłosił to do sądu partyjnego, zaś ten zawiesił Korwin-Mikkego w prawach członka Konfederacji i wykluczył z Rady Liderów.

Tutaj nie można nie wspomnieć, iż jeśli ktoś miałby „sabotować kampanię”, to większość chyba na prawicy stwierdzi, że robili to narodowcy, przyjmując na listy człowieka Zbigniewa Ziobry, Annę Marię Siarkowską. Z poparciem narodowców startowali również ludzie wspierający Wielką Histerię i popierający lockdownowy zamordyzm. Co prawda badań na ten temat chyba nie robiono, niemniej stawiam dolary przeciwko orzechom, że miało to bardzo istotny wpływ na słaby wynik ugrupowania, które tworzone było z myślą o antysystemowej prawicy.

Później jeszcze Sławomir Mentzen publicznie ogłosił, iż przekazał ustępującemu posłowi, że nie będzie miał miejsca na listach w wyborach. W efekcie stało się kilka rzeczy. Przede wszystkim Janusz Korwin-Mikke ogłosił, że założy najpewniej nową partię. A to tylko wierzchołek góry lodowej.

Oburzenie wolnościowców

Jeden z brytyjskich działaczy wolnościowych uczynił mocny zarzut natury prywatnej wobec Tumanowicza. Sprawa była głośna w mediach społecznościowych. Dowodów jednak nie przedstawiono, a sam Tumanowicz nie odniósł się do sprawy.

Działacze są też oburzeni de facto wyrzuceniem Janusza Korwin-Mikkego z partii. Nie tylko był jednym z jego głównych założycieli, ale jest to również ojciec idei wolnościowej w Polsce. Owszem, bywa kontrowersyjny, ale dzięki tej kontrowersji w dawnych czasach wszedł do Sejmu, a w czasach mniej dawnych wszedł wraz z kilkoma innymi działaczami do unijnego parlamentu – w przeciwieństwie do tych, którzy z bycia rozpoznawalnym czynią mu zarzut, a sami mają marginalne poparcie społeczne.

Wielu działaczy deklaruje też poparcie dla nestora polskiej prawicy wolnościowej i zdają się czekać niecierpliwie na to, aż powstanie nowe ugrupowanie. W efekcie może się okazać, że Sławomir Mentzen w Nowej Nadziei pozostanie z zaledwie kilkunastoma czy kilkudziesięcioma „twarzami”, niekoniecznie chętnymi do podejmowania działań „w terenie”, bez których partia zwykle umiera.

Konfederacja zupełnie inną partią?

Oprócz tego działacze jeszcze-Nowej Nadziei zwracają uwagę na kontrowersyjne wypowiedzi poprawnych politycznie działaczy, jak również na wprost ideowe zaprzeczenia. Ostatnio np. zwrócono uwagę na wypowiedź Ewy Zajączkowskiej-Hernik, która deklarowała, że nie chce wyjścia z UE. Co ciekawe, chciała bronić swojej postawy, ale krytykowany fragment programu z wypowiedzią Hernik-Zajączkowskiej zniknął z profilu Konfederacji w serwisie X.

– Straszne. „Jestem za Unią, bo Unia dopłaca rolnikom”. Wolnościowcy chcą skończyć z dopłatami Pani Ewo. A wspólnego rynku nie wolno mylić z UE. […] Dochodzi do jakiejś zasadniczej zmiany programowej w Konfederacji w ramach słynnej centralizacji. Dziwne jest tylko to, że dochodzi do niej akurat wtedy, kiedy UE staje się państwem i to opresyjnym, czyli jest zła jak nigdy wcześniej – ocenił redaktor naczelny „Najwyższego Czasu!” Tomasz Sommer w serwisie X.

Tu warto wspomnieć, że podobne wypowiedzi polityków Konfederacji pojawiały się już wcześniej, więc jeśli ktoś nie był „zaczadzony” własną wizją i swoimi wartościami, które zupełnie bez podstaw przerzucał na lubiane przez siebie ugrupowanie partyjne, to nie ma powodu do zaskoczenia. Sam Przemysław Wipler, szara eminencja Nowej Nadziei – gdzie fakt ten wyraźnie nie podoba się dotychczasowym działaczom – mówił w trakcie kampanii wyborczej, że nikt nie che wyprowadzać Polski z UE.

– Nikt nie chce wychodzić z UE, musimy dbać o to, aby UE zmieniała się w taki sposób, żeby wolność przepływu kapitału osób, podejmowania pracy, czyli to, co jest najlepsze w UE, co sprawia że ona się rozwija i Polska się rozwija od 2004 roku, było chronione, a walczyć z europejską biurokracją – mówił Wipler w dyskusji z Ryszardem Petru w Polsat News.

W sprawie ewentualnego wyjścia z UE nie miał jasnego zdania również Sławomir Mentzen we wcześniejszej debacie z Petru w RMF FM.

– Pan często kluczy. Gdyby dzisiaj było referendum w sprawie wyjścia z Unii Europejskiej. Takie samo referendum, jak było w Wielkiej Brytanii. Ma pan dwa warianty. Albo głosuje pan „tak”, albo „nie”. Proszę o jasną deklarację. „Dziś Unia jest niedoskonała”, tak pan mówi. Czy zostajemy w takiej Unii niedoskonałej, czy wychodzimy z niej? – pytał wówczas Petru Mentzena, zaś szef Nowej Nadziei nie udzielił jasnej odpowiedzi.

Teraz niewątpliwie oczy prawicy zwrócone są w kierunku Janusza Korwin-Mikkego i… Grzegorza Brauna. Ten drugi był przecież również wyciszany, a po wyroku sądu partyjnego na Korwin-Mikkego wyraźnie odciął się od decyzji. Czy obaj zwiną się z obecnego ugrupowania skręcającego w politpoprawność? Dowiemy się w najbliższych tygodniach. Tymczasem jest jeszcze jedna, dość zaskakująca sprawa.

Jednak koalicja?

Wracając do kwestii rządu, ostatnio pojawiła się pewna pozornie śmieszna, jednak z pewnych względów całkowicie realna opcja – że Konfederacja weszłaby do rządu z PiS i PSL. O propozycji w serwisie X napisał Robert Bąkiewicz, który osiągnął marny wynik na liście PiS z poparciem ziobrystów. Pod pretekstem rzekomej walki z UE – w którą nikt rozsądny nie wierzy, by prowadzili ją pisowscy czy okołopisowscy działacze – miałby powstać „rząd Obrony Polskiej Niepodległości”.

Człowiek Ziobry wskazał, że „trzeba powołać rząd, który skutecznie przeciwstawi się procesom likwidacji państw narodowych w UE, w tym państwa polskiego. Specjalna odpowiedzialność za powołanie tego rządu spoczywa na @pisorgpl, @KONFEDERACJA_ i @nowePSL, czyli ugrupowaniach odwołujących się do polskiego patriotyzmu”.

– Żadne partykularne interesy i partyjne animozje nie usprawiedliwiają uchylenia się od tego narodowego obowiązku. Celem tego rządu nie może być realizacja partyjnych interesów, ale obrona suwerenności państwa polskiego. Dlatego wzywam, aby PIS zrezygnował z własnego kandydata na stanowisko premiera rządu, bo to roszczenie utrudni, jeśli nie uniemożliwi powołanie takiego rządu. Tym bardziej że polityka premiera Mateusza Morawieckiego przyczyniła się do znacznego ograniczenia polskiej niepodległości. Upór PISu przy kandydaturze Morawieckiego może uniemożliwić powołanie rządu Obrony Polskiej Niepodległości. Na czele rządu powinien stanąć polityk niepowiązany partyjnie, na przykład prof. Tomasz Grosse z UW czy były marszałek Marek Jurek – przekonywał.

Mamy więc propozycję koalicji PiS-PSL-Konfederacja, której nie przewodziłby Morawiecki. To jest akurat kwestia tarć wśród pisowców. Jednak opcja Konfederacji przywodzi mi na myśl słowa Jarosława Kaczyńskiego, który mówił o ewentualnym sojuszu jako niemożliwym, dopóki są w Konfederacji Janusz Korwin-Mikke i Grzegorz Braun.

Czy jeśli „problemy” znikną, to obecni posłowie wybiorą kolaborację i utrzymanie rządu fatalnej zmiany u władzy? O tym również dowiemy się w ciągu kilku tygodni, choć mimo wszystko ten scenariusz wydaje się być bardzo mało prawdopodobny.

REKLAMA