
To będzie jedna z największych akcji protestacyjnych od lat. Pracownicy sieci handlowej Biedronka zapowiadają gotowość do rozpoczęcia regularnego strajku.
„Nie widzimy woli do zawarcia porozumienia ze strony zarządu. Mamy wrażenie, że nasze argumenty nie są w ogóle brane pod uwagę. Słyszymy tylko 'nie'” – mówi Piotr Adamczak, przewodniczący Solidarności w Biedronce.
Obecnie związek zawodowy przygotowuje się do rozpisania referendum wśród 65 tysięcy pracowników. Jeśli połowa z nich wyrazi chęć protestu, to sklepy na pewien czas zostaną całkowicie sparaliżowane.
„Wszczęcie akcji, oznacza, że pracownicy nie będą wykonywali swoich obowiązków” – zapowiedział Adamczak.
Co ciekawe, kością niezgody w tym przypadku nie są stawki wynagrodzeń, a liczba pracowników. Solidarność domaga się od zarządu znacznego zwiększenia liczby pracowników i utworzenia nowego stanowiska – magazyniera. Zdaniem pracowników, zakres czynności wykonywanych w trakcie zmiany powinien zdecydowanie ograniczony.
Postulat jest jednak bardzo trudny do spełniania, ponieważ już teraz na rynku brakuje rąk do pracy. Pomimo, że sieć zdecydowała się na podwyżki płac, to cały czas boryka się z brakiem chętnych.
„Biedronka, godząc się na takie warunki, ryzykuje, że może ich nie spełnić. Szczególnie że rynek pracownika kurczy się z każdym rokiem dodatkowo z powodu zmian demograficznych, emigracji i przechodzenia przez pracujących na emeryturę” – komentuje Andrzej Kubisiak, analityk rynku pracy.
źródło: Dziennik Gazeta Prawna / NCzas.com