W czasie ostatnich protestów w Paryżu po raz pierwszy w historii siły porządkowe użyły w stolicy Francji pojazdów opancerzonych. Zdjęcia tych maszyn z naklejoną flaga UE zbulwersowały niektórych, ale jeszcze ciekawsze i groźniejsze było ich… wyposażenie.
Paryską policje i żandarmerię wspierało w sumie 14 wozów opancerzonych. Użyto ich m.in. do burzenia i forsowania improwizowanych naprędce przez demonstrantów barykad. Tymczasem francuskie media donoszą, ze pojazdy te były wyposażone w bardzo groźną broń, która miała być ostatecznością w przypadku „niekontrolowanego rozwoju sytuacji”.
Powołując się na policyjne źródła, media piszą o możliwości użycia przez nich substancji obezwładniających, które paraliżowałyby ludzi nawet wyposażonych w maski przeciwgazowe. Każdy pojazd pancerny mógłby rozpylając taką substancje „zneutralizować” i „sparaliżować” manifestantów na obszarze równym wielkości kilku boisk piłkarskich. Pytana o możliwość użycia takiej broni komenda policji w Paryżu nie potwierdziła, ani nie zaprzeczyła tym rewelacjom, kierując dziennikarzy do Ministerstwa Spraw Wewnętrznych.
Z Paryża Bogdan Dobosz