Zadłużenie Amerykanów z tytułu kredytów studenckich szacowane jest na sumę w wysokości niemal 1,5 biliona dolarów. Kwota ta wzrosła ponad dwukrotnie w ciągu 9 lat. Więcej wynosi już tylko zadłużenie hipoteczne. Co dziesiąty kredyt spłacany jest z dużym opóźnieniem.
Kredyty studenckie to jedyna kategoria długów w USA, które nieustannie idzie w górę od końca ostatniej recesji. Teoretycznie uchodzi za dług „pozytywny”, czyli formę inwestycji, która ma zwrócić się w przyszłości. W praktyce jednak byli studenci mają poważne kłopoty. Wchodzą na rynek pracy z poważnymi długami a kredytowy balon nadal pompują rosnące czesne narzucane przez uczelnie.
Według ostatnich danych, cytowanych przez Bloomberga, w listopadzie 2018 r. wartość pozostających do spłaty kredytów studenckich w USA ustanowiła kolejny rekord – 1,465 biliona dolarów. Ponad 2,7 mln kredytobiorców jest dłużna ponad 100 tys. dolarów, a z tej grupy około 700 tys. – ponad 200 tys. dolarów. W ciągu roku grupa zadłużonych na ponad 100 tys. dolarów wzrosła o 200 tys. osób.
Zobowiązania związane z opłatą edukacji w Stanach dają się we znaki nie tylko młodym. Na koniec września 2018 r. grupa kredytobiorców powyżej 62. roku życia liczyła 1,8 mln osób. Ich łączny dług wynosił 62,5 mld dolarów. W ciągu roku zadłużenie „studenckich” dłużników powyżej 50. roku życia zwiększyło się o 11,6 proc. i wynosi 213 mld dolarów.
Kredyty studenckie spłaca obecnie ponad 44 mln Amerykanów. Z danych publikowanych przez Federal Reserve wynika, że odsetek zobowiązań z ponad 90-dniowym opóźnieniem w spłacie wynosi ponad 10 proc.
Bloomberg przestrzega, że spadek jakości kredytów studenckich może odbić się na finansach publicznych. Ponad 90 proc. zobowiązań gwarantuje bowiem Departament Edukacji USA. Sytuacja może stać się groźna w sytuacji, gdy gospodarka zwolni a stopa bezrobocia wzrośnie. Wówczas spowoduje to opóźnienia w spłatach zobowiązań na wielką skalę.
źródło:bankier.pl
