
Na początku stycznia największe media w Polsce obiegła informacja o śmierci Ireny Dziedzic. Była prezenterka TVP została pochowana dopiero dwa miesiące po swojej śmierci. Dlaczego dwa miesiące spędziła w kostnicy?
Sprawa śmierci Ireny Dziedzic była dość tajemnicza. Prezenterka telewizyjna z czasów PRL miała odjeść z tego świata 5 listopada. Jednak dopiero po ponad dwóch miesiącach przekazano tę informację do mediów. Także pogrzeb nie odbył się po jej śmierci, ale zaplanowano go dopiero na 14 stycznia.
O śmierci aktorki poinformował na Facebooku Andrzej Luter, który napisał: „Umarła IRENA DZIEDZIC, największa gwiazda polskiej telewizji w czasach PRL. Inteligencja, klasa, perfekcja, zawoalowana złośliwość, ironia – wszystko to fantastycznie łączyła w sobie”.
„Zmarła 5 listopada 2018 roku w wieku 93.lat. Media nie podały informacji o jej śmierci.
Pogrzeb odbędzie się w poniedziałek, 14 stycznia o godz. 13.00 w Laskach” – poinformował. Ponad dwa miesiące minęły od czasu śmierci Ireny Dziedzic do czasu przekazania informacji o jej śmierci.
Teraz okazuje się, że z pogrzebem zwlekano dwa miesiące ze względu na to, że szukano jej bliskich – informuje „Super Express”. 93-letniej kobiety nie miał kto pochować, a ostatecznie zajął się tą sprawą Bogdan z Białej Rawskiej, który podnajmował od kobiety mieszkanie.
Co ciekawe Bogdan w październiku dowiedział się o tym, że Dziedzic zaczęła odwiedzać tajemnicza rodzina i zainteresował tym faktem prokuraturę, ale już po jej śmierci. Prokuratura prowadzi śledztwo w tej sprawie.
– Prokuratura Rejonowa Warszawa Praga-Południe w Warszawie prowadzi od 6 listopada 2018 r. śledztwo dotyczące nieumyślnego spowodowania śmierci pani Sylwii Ireny Dziedzic, która zmarła w szpitalu w dniu 5 listopada 2018 r. – powiedział rzecznik prasowy prokuratury Marcin Saduś.