Korwin-Mikke: Dlaczego nie wierzę w boskie interwencje? Majchrowski: Nie zgadzam się z JKM!

REKLAMA

Populus vult decipi… ergo decipiatur – mawiali mędrcy w starożytnym Rzymie. Oczywiście ludzie lubią mieć złudzenia i nie trzeba ich tych złudzeń pozbawiać, lecz ludzie myślący zdają sobie sprawę, że wiara, iż Bóg (w wyniku modlitwy lub z innego powodu) zainterweniuje w świat „na naszą korzyść”, jest nie tylko naiwnością – jest to herezja naruszająca podstawy wiary w Boga.

Bo przecież wierzymy, że Bóg – Bóg Wszechwiedzący, Bóg Doskonały – stworzył ten świat. I – jako Wszechwiedzący i Doskonały – wiedział, że w tym świecie Jan Kowalski będzie cierpiał na poważną wadę zastawki lewej komory serca. Gdyby teraz miał zrobić cud i sprawić, że wada zastawki by zniknęła, to by oznaczało, że stworzył świat, który On sam ocenia jako zły – bo skoro musiałby go teraz ręcznie poprawiać? Co by oznaczało, że nie jest On Wszechwiedzący i Doskonały.

REKLAMA

Dlatego uczeni byli na ogół deistami. Na spory, czy należy oddawać Bogu cześć, bijąc pokłony, wkładając kipę, obnażając głowę, czyniąc znak Krzyża najpierw w lewą czy najpierw w prawą stronę – patrzą z pobłażliwością, tak jak człowiek dorosły patrzy na dziecko, które z przejęciem pilnuje, by nie pomylić się przy wymawianiu „Ene – due – like – fake…”. Jednak oczywiście w zbiorowiskach dziecięcych takie pomyłki powodują nieraz wykluczenie ze społeczności; na podstawie różnic w tych rytuałach powstają całe subkultury (a potem i kultury).

Te różnice są niesłychanie ważne w życiu codziennym, w polityce – ale nie mają żadnego odniesienia do podstaw wiary. Teolodzy twierdzący inaczej są po prostu (płatnymi lub podświadomymi) sługusami danej religii (przypominam, że ja bardzo starannie odróżniam wiarę od religii, będącej zespołem obrzędów). Uczeni uważający się za „racjonalnych” w ogóle nie wierzą w Boga – twierdzą (ostatnio jest wśród nich taka moda), że świat powstał w wyniku Wielkiego Wybuchu. Uczeni myślący odrobinę głębiej wierzą w Boga, bo pytają: „A kto spowodował ten Big Bang?”. Zauważają też, że Biblia jest tu zadziwiająco zgodna ze stanem nauki: najpierw stała się światłość, potem powstały gwiazdy, planety, życie na Ziemi – w kolejności też zgodnej z Teorią Ewolucji (zauważmy, że w prymitywnych parareligiach jest prawie zawsze odwrotnie: bóg czy bogowie stwarzają człowieka, a reszta jest dodawana człowiekowi!). Oczywiście nikt nie traktuje serio sformułowania, że świat powstał w „sześć dni” – i w ogóle czym mógł być „dzień” w czasie, gdy nie było Ziemi? Tak nawiasem: podobnie naiwnie mówią uczeni twierdzący, że coś wtedy stało się „w ułamku sekundy” albo „trwało miliony lat” – wymaga to naprawdę zuchwałości (cytuję: „Zdaniem naukowców, wszechświat tuż po wybuchu był bardzo mały i gorący, wypełniały go tylko cząstki promieniowania. Dopiero po mniej więcej 10 sekundach powstały cząstki elementarne – protony, neutrony i elektrony. Jednakże na narodziny atomów wodoru i helu trzeba było czekać jeszcze kilka tysięcy lat” (http://tiny.pl/hpznf ).

Biblia była zresztą tłumaczona i jeśli ktoś wierzy, że praojciec Abraham żył „900 lat”, to po prostu zapomina, że wtedy liczono według Księżyca – i tłumacze wzięli miesiące za lata. W tamtych czasach przeżycie 80 lat było naprawdę godnym podziwu osiągnięciem, więc nie przesadzajmy!

„Lud chce być oszukiwany, więc oszukujmy!” Jeśli ludzie są szczęśliwsi, wierząc, że w wyniku modlitwy do Boga będzie im lepiej – to niech będą szczęśliwi. Kapłani wielu wyznań żyją nawet z utwierdzania ludzi w tym przekonaniu – i czynią dobrą robotę, bo ludzie rzeczywiście są szczęśliwsi.

(więcej w NCZ! 25/2012 – tutaj)

Polemika Czytelnika przesłana do redakcji (dział „Listy”, NCZ! 26/2012): „Wiara, iż Bóg (w wyniku modlitwy lub z innego powodu) zainterweniuje w świat (na naszą korzyść), jest nie tylko naiwnością – jest to herezja naruszająca podstawy wiary w Boga” – to słowa Pana Janusza Korwin-Mikkego. I dalej autor pisze, że uczynienie przez Boga cudu, np. zlikwidowanie wady serca u Kowalskiego, załóżmy w wyniku modlitewnej prośby, oznaczałoby, że Bóg stworzył świat, który On sam ocenia źle i ręcznie go poprawia. Otóż całkowicie nie zgadzam się z takim rozumowaniem. Błąd takiego rozumowania tkwi w tym, że Bóg stworzył świat i czas jednocześnie, a On Sam jest poza czasem. Bóg nie dowiaduje się pewnego pięknego poranka, że Kowalski ma do Niego jakąś prośbę, bo ta prośba i odpowiedź na nią (cud) jest u podstaw stworzenia, dla Boga poza czasem. Gdyby było inaczej, to czas byłby bogiem, albo mielibyśmy dwóch bogów. Dla Boga odstępstwo od reguł stworzenia świata mieści się w regule i nie jest żadną poprawką. Taka była jego Wola, Wola, która nic nie zmienia z tego, co zostało zaprojektowane, bo ta Wola jest częścią tej projekcji. Cud w boskim zamyśle ma sens doskonały, bo Bóg jest nieskończenie doskonały. Co nie znaczy, że my musimy to rozumieć. Dodam jeszcze, że to Bóg wysłał swego Syna dla okupienia grzechów ludzkości – i to dopiero jest potężna „poprawka” tego świata. Tylko że też mieści się w Boskim Zamyśle (Jacek Majchrowski)

Odpowiedz Błażeja Górskiego (nczas.com) na list Czytelnika: Dziękujemy za tę skondensowaną polemikę! Zrozumieniu zagadnienia pozaczasowości Boga, które jest kluczowe w sprawie poruszonej przez p. Korwina, raczej nie uczynimy zadość w skromnym objętościowo dziale „Listy”. Dlatego zachęcamy do napisania artykułu, który polemizowałby z deistycznym kontekstem „wiary we Wszechmocnego a wiary w Omnipotencję Państwa” (oryginalny tytuł teksty Korwin-Mikkego). Jego napisanie nie będzie proste. Jak zauważył Immanuel Kant, intuicja czasu (obok intuicji przestrzeni) jest „niejako wbudowana w nasz aparat poznawczy”. Nie sposób wyobrazić sobie stanu „braku czasu”. Wydaje się nam, że „na początku istnienia rozpoczął bieg wektor czasu, po którym linearnie przesuwa się istnienie różnych bytów” (cytat za: tutaj) Wśród nich intuicyjnie umieszczamy Boga. Nawet aparat pojęciowy, którym próbujemy ogarnąć tę tajemnicę, jest upośledzony. W zdaniu: „zanim Bóg rozpoczął stworzenie świata, to czasu (podobnie jak przestrzeni, materii) nie było” – słowa „rozpoczął” i „zanim” już ściągają istniejącego poza czasem Boga do naszej liniowej rzeczywistości. Św. Tomasz, niezastąpiony w krótkim ujmowaniu rzeczy trudnych, wyraził to tak: „Nie ma w Bogu żadnego następstwa (momentów), lecz jego istnienie jest całe jednocześnie. Następstwo stwierdzamy bowiem tylko w tych bytach, które w jakiś sposób podlegają ruchowi; to bowiem, co w ruchu pierwsze i co późniejsze, sprawia następstwo czasu. Otóż Bóg w żaden sposób nie podlega ruchowi. Zatem nie ma w Nim żadnego następstwa czasu, lecz jego istnienie jest całe jednocześnie”. Tak więc dla Boga moment powstania świata i dzień dzisiejszy to jest ten sam moment! Wyjaśnienia wymaga też pytanie: „czy Bóg mógł stworzyć świat lepszy / najlepszy z możliwych?”. Zdaniem Akwinaty, nie ma jednego, najlepszego z możliwych światów bo Bóg zawsze mógłby stworzyć lepszy…

REKLAMA