
Kiedy w 1968 roku powoli zaczęły się wypalać protesty studentów, gaulliści zorganizowali ponad milionowy marsz swoich zwolenników w obronie ładu i porządku. Był to koniec buntu, a przyspieszone wybory przywróciły stabilizację polityczną. Na podobny pomysł wpadli teraz organizatorzy prorządowego marszu „czerwonych chust”. Protestują przeciw anarchizacji francuskich ulic, ale ich liczebność wskazuje, że ich marsz niczego nie zmieni.
Macrona wspiera nadal około 30% Francuzów, „żółte kamizelki” ponad 50%. Marsz „czerwonych chust” nie jest oficjalnie organizowany przez rząd, który obawiał się frekwencyjnego blamażu.
Tak źle jednak nie jest. W Paryżu pojawiło się kilka tysięcy zwolenników Macrona. Policja tym razem zdaje się zawyżać frekwencję i mówi o ok. 10 tys. uczestników (dzień wcześniej w całej Francji manifestować miało ponad 60 tys. „żółtych”).
W pobliżu Placu Opery doszło nawet do małej konfrontacji z ubranymi w żółte kamizelki przeciwnikami. Obie grupy oddzieliła policja. W tłumie było kilku polityków prezydenckiej partii LREM.
🇫🇷 W Paryżu trwa manifestacja "czerwonych chust" przeciw "żółtym kamizelkom". Na oko kilka tysięcy manifestantów, średnia wieku o wiele wyższa niż "żółtych kamizelek". Paradoks: Macron został wybrany dzięki wizerunkowi młodego wilka, a popiera go manifestacja emerytów. 1/ pic.twitter.com/m9XKUEd5UY
— Adam Gwiazda (@delestoile) January 27, 2019
Marsz „Czerwonych” odbywał się pod hasłem „bronimy demokracji i instytucji”. Skandowali m.in. „My też jesteśmy narodem” – co brzmiało jednak dość dwuznacznie. Organizatorzy stwierdzili, że frekwencja przewyższyła ich oczekiwania.
Protest „czerwonych chust” skomentował jednym zdaniem Rafał Ziemkiewicz: Jak jest po francusku „kod”?
Faktycznie podobieństwa są widoczne…
Jak jest po francusku „kod”? https://t.co/fe2EION1kH
— Rafał A. Ziemkiewicz (@R_A_Ziemkiewicz) January 27, 2019